W związku z planowaną manifestacją przed ambasadą Izraela wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera podjął w środę decyzję o zakazie poruszania się w obszarze wokół placówki od 31 stycznia do 5 lutego. Po ogłoszeniu tej decyzji lider Ruchu Narodowego poinformował o rezygnacji z organizacji demonstracji.
Wojewoda argumentował na konferencji prasowej, że chce tonować emocje, a nie je podgrzewać.
"Powinna być odmowa"
Według Sipiery, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna była odmówić zgromadzenia przed ambasadą Izraela ze względu na kwestie związane z bezpieczeństwem.
- Prezydent miasta stołecznego Warszawy powinna w takich wyjątkowych sytuacjach, kiedy są sytuacje oceny zagrożeń (...), takiego zgromadzenia odmówić ze względu na aspekt dotyczący zapewnienia bezpieczeństwa - ocenił.
Podkreślił, że jego decyzja "dotyczy ustawy o wojewodzie i administracji rządowej w województwie, która daje wojewodzie prawo, jako przedstawicielowi rządu w terenie, do działań, które mają zapobiec i dają możliwość wydania zarządzeń porządkowych".
Do sprawy odniosła się na Twitterze prezydent Warszawy. "Ustawa nie daje samorządom możliwości zakazania zgromadzenia. Zwróciliśmy się do MSWiA z prośbą o jego zabezpieczenie" - napisała.
Ustawa nie daje samorządom możliwości zakazania zgromadzenia. Zwróciliśmy się do MSWiA z prośbą o jego zabezpieczenie. To także sprawdzian dla rządu, czy faktycznie wyciągnął jakieś wnioski po materiale #Superwizjer i lekceważeniu wydarzeń z #11listopada. pic.twitter.com/6MH5bWxkaT— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) 31 stycznia 2018
Ratusz: miasto nie może odmówić rejestracji
A po południu konferencję zorganizowała szefowa miejskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor i ustosunkowała się do całej sprawy. Na wstępie zaznaczyła, że pojawiające się w mediach hasło, że "prezydent wydała zezwolenie na zgromadzenie" to pewien skrót myślowy nie do końca zgodny z prawdą.
- Organ gminy nie wydaje zezwolenia, lecz rejestruje zgromadzenia. To jest formalność, pod warunkiem że zgłaszający zgromadzenie wypełni ustawowy obowiązek i poda niezbędne informacje do przeprowadzenia zgromadzenia - oświadczyła Gawor.
Druga sprawa, o której wspomniała, to tryb, w jakim zgłoszone było środowe zgromadzenie przed ambasadą, czyli tzw. tryb uproszczony. Jak tłumaczyła dyrektor, jest on dopuszczalny w ustawie. Zgodnie z tym trybem, zgromadzenie nie może powodować utrudnień w ruchu drogowym, zgłaszającym musi być osoba fizyczna i - co ważne - podczas zgłoszenia zgromadzenia nie musi podawać jego celu. - Tak było właśnie z dzisiejszym zgromadzeniem. Organizator, osoba fizyczna, nie podał nam celu zgromadzenia - twierdziła Gawor.
I ponownie podkreśliła - W trybie uproszczonym zgłoszenia organ gminy nie ma absolutnie żadnych kompetencji do wydania zakazu na przeprowadzenie takiego zgromadzenia.
Gawor nadmieniła też, że miejscy urzędnicy byli przygotowani na środowe zgromadzenie. - Miasto oddelegowało swoich przedstawicieli. Są to pracownicy Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Poprosiliśmy o asystę policję, straż miejską i byliśmy przygotowani do ewentualnego rozwiązania zgromadzenia, gdyby doszło do naruszenia prawa - zapewniła.
Zamknięty wjazd
Na Ochotę, gdzie znajduje się ambasada Izraela i planowane było zgromadzenie, pojechał nasz reporter. - Kilka minut po 13 zaczęło się zamykanie ulicy Krzywickiego. W poprzek jezdni ustawiane są barierki. Na miejscu jest policja - informował Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.
Jak zaznaczył, nie da się wjechać w Krzywickiego z Trasy Łazienkowskiej. - Zablokowany jest też wjazd od Filtrowej i bocznych uliczek - zaznaczył Zieliński.
Narodowcy nie wezmą udziału w pikiecie
Po południu do decyzji wojewody mazowieckiego odniósł się poseł i lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki. - Postępowanie wojewody, na polecenie polityczne rządu, jest ograniczaniem swobód obywatelskich. Jest skandalicznym niedopuszczeniem do rzetelnego głosu w debacie publicznej i stanowczo się temu sprzeciwiamy - podkreślił poseł na konferencji prasowej w Sejmie.
Jak dodał, obywatele, którzy mieli wziąć udział w pikiecie "chcieli spokojnie, merytorycznie bronić polskiego interesu narodowego, polskiej racji stanu i polskiej godności". - Kneblowanie tego jest po prostu skandaliczne i niedopuszczalne - oświadczył.
Winnicki zaznaczył jednocześnie, że intencją środowisk narodowych nie jest konfrontowanie się z państwem polskim, "nawet jeśli oceniamy politykę rządu fatalnie". - Dlatego naszą suwerenną decyzją odstępujemy od organizacji tej pikiety - dodał.
Bez incydentów
Mimo to po godz. 17. w okolicy ambasady Izraela w Warszawie, przy skrzyżowaniu ulic Filtrowej i Krzywickiego zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Część z nich to sympatycy Obywateli RP, część reprezentowała środowiska narodowe.
Na miejscu były znaczne siły policji. Rozstawione barierki uniemożliwiały dojście do ambasady. - Na miejscu jest spokojnie, żadnych poważnych incydentów - informował po godz. 17 Mariusz Mrozek z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Główne zdjęcie: PAP
PAP/ran/kw/r/pm