Był 31 października 2018 roku, godzina 17 - początek długiego weekendu. Nie dało się jeździć szybko. Miasto stało w korku.
Do wypadku doszło najpewniej, kiedy motocyklista próbował zmienić pas, aby zjechać z mostu. Wtedy prawdopodobnie, dostał się pomiędzy dwie ciężarówki, a następnie pod koła jednej z nich. Motocykl koziołkował, zatrzymał się kilkanaście metrów dalej. 36-latek nie przeżył.
Jak wynika z relacji świadków, którzy zdarzenie widzieli w bocznych lusterkach, ciężarówka jadąca z lewej strony, odjechała z miejsca zdarzenia.
Prokuratura przez kilka miesięcy próbowała ustalić szczegóły tragedii. Bezskutecznie.
Kierowcy ciężarówki nie znaleźli
Kamery na skrzyżowaniach przed wjazdem oraz na zjazdach z mostu nie pomogły znaleźć odpowiedzi na pytanie, co dokładnie się wydarzyło. Najważniejsza kamera, znajdująca się tuż nad miejscem wypadku, nie działała. Nie wyjaśniono zatem przebiegu zdarzenia, nie ustalono tożsamości kierowcy ciężarówki, który odjechał z miejsca wypadku. Nikomu nie postawiono zarzutów.
W związku z tym prokuratura zdecydowała o umorzeniu postępowania. - Decyzja została podjęta z uwagi na brak znamion czynu zabronionego - mówi tvnwarszawa.pl Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Mówiąc prościej: prokuratura uznała, że nie doszło w tym przypadku do przestępstwa.
Rodzina zmarłego nie zgodziła się z postanowieniem śledczych. Zaskarżyła je do sądu. I sąd, jak przekazała nam Sylwia Podedworna, pełnomocniczka córki zmarłego, podzielił zdanie rodziny.
Decyzja prokuratury - co potwierdza nam również jej rzecznik Marcin Saduś - została uchylona przez sąd. Dlatego śledztwo zostało wznowione.
Biegłego powołali po roku
- Podjęta przez prokurator decyzja o umorzeniu postępowania była przedwczesna, a przeprowadzone w postępowaniu czynności nie mogły zostać uznane za wystarczające dla ustalenia całokształtu okoliczności sprawy, w szczególności uznania, że opisany w postanowieniu czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego - opisuje Sylwia Podedworna. Do takich wniosków doszedł sąd
Sąd zwrócił uwagę, że postępowanie nie powinno zostać zakończone bez powołania biegłego zajmującego się rekonstrukcją wypadków, co pozwoliłoby ustalić przebieg wypadku i raz na zawsze mogłoby wykluczyć w nim udział osób trzecich.
Dlaczego prokuratura, zanim umorzyła sprawę, nie powołała biegłego?
Jak tłumaczy nam Marcin Saduś, chodziło o "znikomą ilość śladów" w miejscu wypadku. Prokuratura uznała, że to, co zostało zabezpieczone, nie wystarczy do przygotowania takiej opinii.
- Zgodnie z postanowieniem sądu powołaliśmy już biegłego. Czekamy na jego opinię - przekazuje Marcin Saduś.
Rodzina "odbija się od ściany"
Czekają też najbliżsi.
Ludwika Juszko-Broniszewska, matka ofiary wypadku: - Najbardziej boli mnie, że traktuje się to, jakby się nic nie stało. Każdy robi swoją robotę, gdzie nie pójdziemy, to odbijamy się od ściany.
Daniel Kowalski, przyjaciel Radka: - Czekam na wyjaśnienie tej sprawy. Motocyklista na prostej drodze tak po prostu się nie przewraca i nie zabija. Kiedy zdawałem egzamin na motocykl, Radek podarował mi podręcznik, który nazywa się "Motocyklista doskonały". W całości poświęcony jest bezpiecznej jeździe. Radek był bardzo dobrym motocyklistą, który nauczył mnie większości zasad i pewnie dzięki niemu ja też żyję. To rutynowy fragment mostu. Trudno mi wyobrazić sobie, że był to jego błąd.
- Należy ufać, że po przeprowadzeniu wyczerpującego postępowania dowodowego sprawa zostanie wyjaśniona - komentuje pełnomocniczka.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl