Na Chmielnej w Warszawie powstała wysepka, wyglądająca jak wyniesione przejście dla pieszych. Przechodnie mogą z niego korzystać, choć formalnie nie jest to tradycyjna zebra. To nowe rozwiązanie - tak zwane przejście sugerowane - które dopiero od miesiąca funkcjonuje w polskich przepisach. Według ekspertów, zmusza ono do większej czujności.
Na początku września został oddany do użytku wieżowiec Varso Tower, uznawany za najwyższy drapacz chmur w Unii Europejskiej. Budynek jest częścią kompleksu biurowo-usługowego, którego budowa wiązała się ze zmianami w organizacji ruchu. Inwestor, czyli firma HB Reavis, odpowiadał także za przebudowę ulicy Chmielnej na około 200-metrowym odcinku między Żelazną a aleją Jana Pawła II.
Na fragmencie jezdni, pomiędzy niższymi biurowcami Varso 1 i Varso 2, pojawiło się nietypowe rozwiązanie. Jest tam wysepka, wyglądająca, jak te stosowane do wynoszenia przejść dla pieszych, ale nie odnajdziemy przy niej żadnych znaków informujących o tym, by przejście miało się w tym miejscu faktycznie znajdować.
Nowe rozwiązanie drogowe na Chmielnej
Projekt organizacji ruchu został zatwierdzony przez Biuro Zarządzania Ruchem Drogowym w ratuszu. Jak przekazała nam rzeczniczka urzędu miasta Monika Beuth, to co widzimy dziś na Chmielnej, jest docelowym rozwiązaniem, tak zwanym przejściem sugerowanym.
Podobną odpowiedź otrzymaliśmy od inwestora. - Ze względu na uspokojony charakter ruchu na tym odcinku ulicy Chmielnej organ zarządzający ruchem zadecydował, że przejście dla pieszych zostanie zastąpione wyniesieniem drogi bez oznakowania pionowego i poziomego - przekazał nam Wojciech Gurak z biura PR Partner, reprezentującego HB Reavis.
- Zgodnie z przepisami takie rozwiązanie nie ogranicza możliwości przejścia w odległości ponad stu metrów od wyznaczonych przejść dla pieszych. Według wchodzących w życie przepisów, taka forma przejścia będzie nosiła nazwę "przejście sugerowane" - wyjaśnił.
Czym są przejścia sugerowane?
Przejścia sugerowane na Zachodzie były stosowane już wcześniej, między innymi w Stanach Zjednoczonych i Niemczech. W Polsce pojawiły się za sprawą nowelizacji przepisów techniczno-budowlanych dotyczących dróg publicznych oraz Kodeksu drogowego z 21 września tego roku. Według definicji to nieoznakowane, lecz dostosowane technicznie miejsce, gdzie można przejść przez jezdnię, drogę dla rowerów albo torowisko, które tak naprawdę przejściem nie jest. Można je poznać po tym, że krawężnik będzie się obniżał, jak przy tradycyjnych zebrach, będzie tam więcej oświetlenia, inna nawierzchnia albo wysepka dzieląca pasy jezdni. Nie zobaczymy natomiast zebry czy pionowych znaków drogowych.
Do tej pory takie miejsca nie nazywały się sugerowanymi przejściami dla pieszych. Teraz decyzję o ich zastosowaniu podejmie projektant. Pieszy nadal będzie mógł przejść przez jezdnię w dowolnym miejscu sto metrów do zebry. Jednak tylko na tradycyjnym przejściu pieszy ma pierwszeństwo. Poza nim już nie, czyli nie ma go również na przejściu sugerowanym - tu jest gościem i musi ustąpić pierwszeństwa kierującemu pojazdem.
Stołeczni drogowcy przewidują, że przejścia sugerowane nie będą zbyt często wykorzystywane w projektach organizacji ruchu, ponieważ warszawski układ drogowy jest gęsty i pełen skrzyżowań, gdzie funkcjonują zwykłe przejścia dla pieszych. - Wszystko zależy od pomiarów ruchu. Wytyczne dotyczące projektowania określają, w jakiej sytuacji i w jaki sposób rozwiązać kwestię przejść. Przejście sugerowane jest kolejnym narzędziem i będziemy go używać w miejscach, w których będzie najbardziej adekwatne - przekazał w rozmowie z portalem transport-publiczny.pl Jakub Dybalski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
"Pieszy jest zmuszony do większej czujności"
Przejścia sugerowane zostały już zastosowane w kilku miejscach w Gdańsku. - Zauważyliśmy - i potwierdzają to statystyki zdarzeń drogowych - że dochodzi tu do mniejszej liczby zdarzeń drogowych. Dlaczego? Bo pieszy jest zmuszony do większej czujności, zwiększenia uwagi, szczególnej ostrożności - opowiadał we wrześniu w rozmowie z TVN24 Tomasz Wawrzonek z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Według ekspertów to właśnie tradycyjne pasy często zwalniają nas z myślenia lub usypiają naszą czujność. - Nie ma żadnego kraju w Europie Zachodniej, który miałby tak wiele przejść dla pieszych wyznaczonych w takiej formie jak w Polsce i nie ma tak bardzo niebezpiecznych przejść jak nasze, polskie - zauważył Tomasz Wawrzonek.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl