Aktywiści z Extinction Rebellion zablokowali przejazd ulicą Świętokrzyską, później usiedli na pasach na Marszałkowskiej. Interweniowała policja. Członkowie organizacji walczą o to, aby rząd wprowadził w Polsce alarm klimatyczny. Po południu pokojowy przemarsz dotarł do Jazdowa.
Uczestnicy usiedli na jezdni na Świętokrzyskiej przy skrzyżowaniach z Marszałkowską i Wallenberga. - Jezdnia Świętokrzyskiej została zablokowana na odcinku między Marszałkowską a Emilii Plater w dwóch miejscach. Aktywiści siedzą na jezdni, śpiewają piosenki i skandują: "Jesteśmy tutaj dla waszych dzieci". Mają też transparenty. Na jednym jest napisane: "Zmieńmy system, a nie klimat" - opisywał przed godziną 11 reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz.
Jeden z organizatorów poniedziałkowej akcji Błażej Miernikiewicz w rozmowie z reporterką TVN24 Małgorzatą Mielcarek zapowiedział, że uczestnicy będą manifestować aż do skutku. - My protestujemy przeciwko bezczynności, przeciwko brakowi uwagi dla największego zagrożenia dla ludzkości; dla zagrożenia, które spowoduje, że możemy wymrzeć jako gatunek. Jesteśmy tu dla waszych dzieci, dla waszych wnuków, dla was - zapewnił. Jego zdaniem rząd doskonale się orientuje, jaka jest skala katastrofy klimatycznej.
- Jak poczytamy oficjalne dokumenty rządowe, to oni to wiedzą, tylko oni tego nie mówią i nic nie robią, żeby tej katastrofie przeciwdziałać - zaznaczył. Dodał, że grupa aktywistów napisała petycję o potrzebie uchwały o alarmie klimatycznym, która została rozesłana do wszystkich posłów w Polsce. - Odpisały nam trzy osoby, a posłów jest 460. Wołamy więc dzisiaj: obudźcie się, przestańcie chować głowę w piasek! Myśmy was wybrali, żebyście chronili nasze życie, a wy tego nie robicie - podsumował Miernikiewicz.
"Potrzebujemy perspektywy dostępu do wody"
– Nikt tak naprawdę nie słuchał, jakie mamy przesłanie – mówiła na antenie TVN24 inna z aktywistek. Zaznaczyła, że protest z założenia miał być pokojowy. – Mamy tu osoby, które deeskalują jakąkolwiek agresję, które się komunikują z policją. Jesteśmy podzieleni na różne działy, ja na przykład zajmuje się tym, by nikomu nie brakowało wody - opisywała.
Jej zdaniem, taka forma protestu jest właściwa. – To jest samo centrum, centrum stolicy, tutaj najłatwiej też dotrzeć mediom. Jesteśmy w centrum wydarzeń, gdzie jest rząd i to jest przestrzeń publiczna. My takie kroki podejmujemy, bo rząd nie działa tak, jak należy. My potrzebujemy wody, perspektywy dostępu do niej przez najbliższe lata, dostępu do świeżego powietrza, to jest podstawa - wymieniała.
Policja usunęła aktywistów
Reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz dodał, że na miejscu zebrało się kilkuset aktywistów. - Jest też bardzo dużo policji, naliczyłem kilkadziesiąt pojazdów - zaznaczył. Funkcjonariusze usuwali aktywistów siedzących na jezdni.
Na początku aktywiści zostali otoczeni kordonem. Funkcjonariusze prosili ich o rozejście się i nieutrudnianie czynności policyjnych. Potem zaczęli wynosić protestujących z jezdni. - Do każdego aktywisty podchodzi kilku policjantów, chwyta i wynosi na chodnik. To wszystko odbywa się bez żadnych przepychanek i bez nerwowości - zastrzegł Węgrzynowicz.
Jak relacjonował przed godziną 12 reporter TVN24 Paweł Łukasik, policjanci usunęli protestujących z jezdni ulicy Świętokrzyskiej. Protest w mniejszej formie przeniósł się na chodnik.
W okolicy utworzyły się korki. - Ruch w kierunku Tamki i Marszałkowskiej od Emilii Plater został wznowiony. Nadal jednak nie ma przejazdu w stronę ronda ONZ - podał o godzinie 12 Artur Węgrzynowicz. Były utrudnienia w kursowaniu autobusowych linii 178 i 517.
Około godziny 13 aktywiści podjęli kolejną próbę zablokowania ruchu, tym razem na skrzyżowaniu Marszałkowskiej ze Świętokrzyską. - Kilka lub kilkanaście osób przechodząc przez ulice, usiadło na przejściu. Zostali po kilku minutach przeniesieni na chodnik, gdzie są spisywani. Według policji te osoby muszą liczyć się z ewentualnym mandatem za tamowanie ruchu drogowego, ewentualnie grzywną lub naganą - podał Paweł Łukasik.
Aktywiści przeszli też przez ulicę Nowy Świat i Chmielną. Po godzinie 15 przemieszczali się przez plac Trzech Krzyży. - Przechodzą chodnikami. Nie blokują jezdni, ale to całkiem długa kolumna, której towarzyszy policja. Przechodzą przez przejścia dla pieszych i to powoduje utrudnienia w ruchu. Kierowcy muszą chwilę czekać, aż przejdą na drugą stronę - relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który śledził przemarsz aktywistów, zmierzający w stronę Jazdowa. Jak zaznaczał, aktywiści pokojowo wykrzykiwali swoje hasła. Nieśli ze sobą spory transparent z napisem "Alarm Klimatyczny".
O godzinie 16 nasz reporter dodał, że aktywiści przeszli koło Sejmu i dotarli do Jazdowa.
"Policjanci podjęli czynności wobec osób blokujących ulicę"
Wcześniej Komenda Stołeczna Policji odniosła się do protestu na Świętokrzyskiej na Twitterze. "Policjanci podjęli czynności wobec osób blokujących ulicę Świętokrzyską, są one legitymowane. Ulica jest nieprzejezdna w obu kierunkach na odcinku pomiędzy ulicami Emilii Plater - Marszałkowska" - napisali policjani.
Poinformowali też, że na miejsce protestu skierowani zostali policjanci z Zespołu Antykonfliktowego. "Osoby, które nie stosują się do nakazu zejścia z pasów ruchu przeznaczonych dla samochodów i lekceważą policyjne komunikaty, są przenoszone na bok" - dodało KSP.
- Z naszej strony działania polegają na przywróceniu właściwego ruchu na zablokowanym skrzyżowaniu. W tej chwili wyłączony jest odcinek Świętokrzyskiej od Emilii Plater do Marszałkowskiej. Początkowo ulica była blokowana przez trzy grupy, w tej chwili została jedna. Trwają działania polegające na wynoszeniu osób, które blokują ruch – dodał w rozmowie z tvnwarszawa.pl Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Jak podkreślił, zanim funkcjonariusze zaczęli wynosić protestujących aktywistów, skierowano do nich komunikaty, aby dobrowolnie opuścili jezdnię. - Osoby wyniesione z jezdni zostaną ukarane mandatami na podstawie artykułu 90. Kodeksu wykroczeń – dodał.
Zapowiadana akcja
"W poniedziałek 7 września aktywiści dadzą wyraz swemu oburzeniu biernością polityków wobec zbliżającej się katastrofy klimatycznej i będą blokować ulice stolicy" - zapowiadało Extinction Rebellion jeszcze przed weekendem.
- Politycy muszą nas usłyszeć. Jesteśmy głosem młodych ludzi, którzy martwią się o swoją przyszłość, rodziców przerażonych wizją życia, jaka czeka ich dzieci, babć i dziadków zatroskanych o los swoich wnuków - mówiła na czwartkowej konferencji Anita Sobiechowska z organizacji.
Aktywiści twierdzą, że wrzesień będzie miesiącem protestów klimatycznych na całym świecie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl