W środę wieczorem doszło do poważnego wypadku na Ochocie. Kierowca sportowej hondy wypadł z ulicy i z dużą siłą uderzył w drzewo. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Jak informuje policja, tego samego wieczora mężczyzna zmarł.
Do wypadku doszło przed godz. 19.00 na ul. Raszyńskiej, na wysokości numeru 10, na jezdni w kierunku Mokotowa. - Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 18.35. Auto zahaczyło najpierw o latarnię, następnie uderzyło w drzewo. Ustalamy przyczynę wypadku - mówiła w środę Magdalena Bieniak ze stołecznej policji.
- Kierowca jechał hondą CR-X Del Sol, kabrioletem. Najprawdopodobniej nie dostosował prędkości do warunków panujących na ulicy - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. - Auto uderzyło prawym bokiem w drzewo, rosnące w pasie zielenie oddzielającym jezdnie. Po uszkodzeniach, jakie odniósł samochód można wnioskować, ze kierowca jechał z dużą prędkością. Drzewo wbiło się na głębokość fotela pasażera - dodał.
Na miejscu byli także strażacy, którzy musieli wycinać poszkodowanego ze zmiażdżonego samochodu. W ciężkim stanie trafił on do szpitala. - Przed godz. 22 mężczyzna zmarł w szpitalu - podał w czwartek rano Piotr Świstak ze stołecznej policji.
ło/b