Rodzice z miesięcznym dzieckiem w wózku zostali potrąceni na pasach, na skrzyżowaniu Odyńca z aleją Niepodległości. Sprawca - kierowca furgonetki - uciekł. Pierwsze informacje na temat zdarzenia z wtorkowego wieczora dostaliśmy na Kontakt 24.
"We wtorek 30 stycznia br. o godz. 21.51 doszło do potrącenia rodziców z wózkiem dziecięcym na pasach dla pieszych. Sprawca - kurier kierujący białą furgonetką - chwilę po zdarzeniu z impetem ruszył, omijając rozrzucone na kilkadziesiąt metrów elementy wózka i wypadnięte z niego zakupy, i po prostu haniebnie uciekł" - napisał reporter 24.
O zdarzenie zapytaliśmy stołeczną policję. Potwierdza je Robert Szumiata z komendy rejonowej dla Mokotowa.
- Około 22 rodzice szli z miesięcznym dzieckiem i zostali potrąceni przez samochód dostawczy peugeot boxer. Rodzina przechodziła na zielonym świetle, na oznakowanym przejściu dla pieszych. Samochód skręcał w lewo z alei Niepodległości w Odyńca, w stronę szpitala, i miał obowiązek przepuścić pieszych - informuje rzecznik policji.
Ucieczka, powrót, karetka
Szumiata dodaje, że kierowca furgonetki odjechał z miejsca zdarzenia. Policjanci znaleźli i zabezpieczyli pusty samochód około kilometra dalej, a po jakimś czasie na rogu Odyńca i Niepodległości pojawił się mężczyzna podający się za pasażera furgonetki.
- Został przez nas rozpytany i zatrzymany. W środę będą z nim wykonywane czynności procesowe - informuje Robert Szumiata. Nie chciał spekulować, czy to możliwe, by właśnie ten człowiek prowadził wcześniej samochód.
"To niebywały przykład bezczelności i braku jakiejkolwiek empatii na drodze, zwłaszcza że ofiarą było m.in. maleńkie dziecko. Poszkodowanych zabrało pogotowie, zatrzymało się wielu kierowców, być może świadków. Na pomoc wybiegli też ludzie czekający na autobus na pobliskim przystanku i kilku mieszkańców pobliskiej kamienicy. Karygodna jest w każdym razie ucieczka z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy. Brak mi słów" - komentuje czytelnik, który poinformował nas o zdarzeniu.
Według policji na miejsce przyjechała karetka. Ratownicy stwierdzili, że miesięcznemu chłopcu oraz jego ojcu nic się nie stało. Cała rodzina została jednak przewieziona do szpitala, by potwierdzić wstępną diagnozę. Ojciec i dziecko mogli wyjść do domu. Matka została w szpitalu ze złamanym nosem.
mś/r