Para z miesięcznym chłopcem w wózku przechodząca po pasach na zielonym świetle została potrącona przez furgonetkę. Portal tvnwarszawa.pl dotarł do nagrań z monitoringu skrzyżowania Odyńca i alei Niepodległości.
Nagranie, które publikujemy, pochodzi z kilku kamer w kamienicy stojącej bezpośrednio przy przejściu dla pieszych, na rogu Odyńca i Niepodległości. Nie jest wysokiej jakości, ale widać na nim parę z wózkiem idącą chodnikiem wzdłuż zachodniej jezdni alei Niepodległości.
Spacerowym krokiem przemieszczają się od Malczewskiego w kierunku Odyńca. Mijają przystanek autobusowy i docierają do przejścia dla pieszych.
Następnie na filmie widzimy kadr obejmujący ulicę Odyńca od Niepodległości w stronę Wołoskiej. Samo przejście dla pieszych nie jest widoczne. Można jednak zauważyć światła samochodu dynamicznie wjeżdżającego w Odyńca.
Później w kadrze pojawia się furgonetka. Widać, że gdy przejeżdża na jezdnię, upadają na nią przedmioty przypominające dziecięcy wózek oraz kołderkę. Samochód szybko odjeżdża w kierunku skrzyżowania Odyńca i Wołoskiej.
W dalszej części nagrania widzimy, jak osoba czekająca na przystanku przy Odyńca zrywa się biegiem w kierunku poszkodowanych. W pobliżu zatrzymują się samochody, z których wysiadają kierowcy. Pomagają potrąconym.
Po chwili na miejsce przyjeżdża karetka pogotowia.
Uderzył i uciekł
Do potrącenia doszło we wtorkowy wieczór. - Około 22 rodzice szli z miesięcznym dzieckiem i zostali potrąceni przez samochód dostawczy peugeot boxer. Rodzina przechodziła na zielonym świetle, na oznakowanym przejściu dla pieszych. Samochód skręcał w lewo z alei Niepodległości w Odyńca, w stronę szpitala, i miał obowiązek przepuścić pieszych - poinformował rzecznik policji.
Dodał, że kierowca furgonetki odjechał z miejsca zdarzenia. Policjanci znaleźli i zabezpieczyli pusty samochód około kilometra dalej, a po jakimś czasie na rogu Odyńca i Niepodległości pojawił się mężczyzna podający się za pasażera furgonetki.
- Został przez nas rozpytany i zatrzymany. W środę będą z nim wykonywane czynności procesowe - powiedział Robert Szumiata. Nie chciał spekulować, czy to możliwe, by właśnie ten człowiek prowadził wcześniej samochód.
Na miejsce przyjechała karetka. Ratownicy stwierdzili, że miesięcznemu chłopcu oraz jego ojcu nic się nie stało. Cała rodzina została jednak przewieziona do szpitala, by potwierdzić wstępną diagnozę. Ojciec i dziecko mogli wyjść do domu. Matka została w szpitalu ze złamanym nosem.
mś/r