Do wypadku kolumny SOP doprowadził 23-letni ochroniarz

"Uznano, że sprawcą jest funkcjonariusz SOP"
Źródło: TVN24
Funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, który doprowadził do wypadku podczas przejazdu szkoleniowego w miejscowości Zakręt, ma 23 lata i dwa lata służby za sobą. Pracuje w wydziale stworzonym do szkolenia ochroniarzy, a nie kierowców - ustalił portal tvn24.pl. - Szkolenie w ruchu miejskim stwarza zagrożenie i nigdy nie było stosowane - mówią byli nam szefowie SOP i dawnego Biura Ochrony Rządu.

Według źródeł tvn24.pl zbliżonych do SOP, funkcjonariusz, który prowadził w czwartek BMW, ma 23 lata. Mężczyzna od dwóch lat służy w SOP i pracuje w Wydziale Zabezpieczenia Specjalnego. WZS to kuźnia kadr ochrony bezpośredniej - funkcjonariusze doskonalą w nim głównie umiejętności strzeleckie i w walce wręcz.

- Teraz to w SOP norma, że kierowcami są dwudziestolatki. Dostają samochody o mocy 300 koni i chcą pokazać, że potrafią. Są szybcy, ale i niebezpieczni. Wcześniej było przyjęte, że trzeba być po trzydziestce, mieć odpowiednią dojrzałość i doświadczenie – mówi nasz informator zbliżony do SOP.

"By się zgadzało w kwitach"

Lato 2018 roku. Parking obok siedziby SOP przy ulicy Podchorążych. Parkingową alejką wolno sunie kolumna trzech ciemnych BMW. Za kierownicą tzw. samochodu głównego siedzi funkcjonariuszka Wydziału Zabezpieczenia Specjalnego. W walce wręcz nie ma sobie równych, bo osiągała sukcesy w karate. Za kierownicą BMW czuje się mniej pewnie. Uczy się ruszać i zatrzymywać, co w kolumnie jest szczególnie trudne.

Kilka miesięcy później ujawniliśmy na portalu tvn24.pl, że funkcjonariuszka WSZ, z nikłym doświadczeniem jako kierowca, woziła w listopadzie po Warszawie wicekanclerza Niemiec. Służba Ochrony Państwa do tej pory nie udzieliła nam odpowiedzi na pytania o jej doświadczenie i wymagane dla kierowców kursy.

Oficer SOP: - Ludzie z WSZ-u są teraz sadzani za kierownicę, bo kierowców dramatycznie brakuje. Robi się im jakieś szkolenia na szybko, by się zgadzało w kwitach, a potem są wysyłani z delegacjami zagranicznymi.

"Akt desperacji instruktorów"

Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że oprócz szkoleń na specjalnych torach, którymi dysponuje SOP, od zeszłego roku zaczęto uczyć młodych adeptów jazdy w kolumnie po mieście. Niezbędne są bowiem masowe szkolenia nowych kierowców.

- Jazda kolumnami "na pusto" i szkolenie w mieście to skandal i akt desperacji instruktorów. Nie było jednak innego wyjścia. Trzeba było się złapać brzytwy, bo gdyby nie było takich ćwiczeń "na żywca", to w ogóle nie byłoby szkoleń – mówi były oficer SOP.

O ten sposób szkolenia pytamy byłych szefów SOP i Biura Ochrony Rządu (poprzednika SOP). Generałowie Mirosław Gawor (szef BOR w latach 1991-2001), Marian Janicki (2007-2013) i Andrzej Pawlikowski (2006-07 i 2015-17) są zgodni, że wcześniej nie dochodziło do szkolenia kierowców w ruchu miejskim.

- To nie powinno się zdarzyć. W ten sposób ryzykuje się życiem zwykłych uczestników ruchu. Szkolenia powinny odbywać się na torze - mówi Janicki.

- To duża nieodpowiedzialność dowódców. Równie dobrze funkcjonariuszy ochrony bezpośredniej można wysyłać do miasta, by ćwiczyli strzelania tam, zamiast na strzelnicy – wtóruje mu Gawor.

- Na podstawie prawa o ruchu drogowym kierowcy SOP mogą się nie stosować do przepisów, gdy jadą z osobą ochranianą, ale muszą zachować ostrożność. I nie wolno tego robić podczas szkolenia - dodaje Pawlikowski.

W czasie szkolenia nie mogą łamać przepisów

Były oficer SOP tłumaczy, że zgodnie z ustawą o ruchu drogowym SOP może używać sygnałów i łamać przepisy, gdy wiezie osobę ochranianą, ale w praktyce robi się to częściej.

- To martwy przepis. Grupom, które odpowiadały za zabezpieczenie miejsca pobytu np. prezydenta, nieraz zdarzało się nieraz jechać "na bombach" i na czerwonym świetle, jak trzeba było szybko dojechać i zabezpieczyć miejsce. Jednak nigdy nie używało się sygnałów podczas szkolenia – zauważa.

Rzecznik SOP Bogusław Piórkowski stwierdza, że kierowcy muszą się szkolić nie tylko na torze, ale również w normalnym ruchu ulicznym, a kolumna szkoleniowa zgodnie z prawem może funkcjonariusze używać "sygnałów świetlnych i dźwiękowych". Rzecznik przyznaje jednak, że nie ma prawa łamać przepisów. – Dlatego funkcjonariusz został ukarany mandatem – podkreśla w rozmowie z tvn24.pl.

Podstawę do używania sygnałów podczas szkoleń ("jeżeli jest to niezbędne do osiągnięcia celów określonych w programach szkolenia specjalistycznego lub doskonalenia zawodowego") daje rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych z września 2002 roku.

Kolejny wypadek, dzieci w szpitalu

Do wypadku kolumny SOP doszło w czwartek w miejscowości Zakręt. Samochód BMW Służby Ochrony Państwa zderzył się z toyotą. Kolumna SOP poruszała się na sygnałach i – według policji - wjechała na skrzyżowanie w momencie zmiany światła na czerwone, a kierowca SOP został ukarany mandatem. Dwoje dzieci z auta osobowego przewieziono do szpitala, z którego zostały już wypisane.To 21. zdarzenie drogowe kolumny BOR/SOP, do którego doszło podczas sprawowania władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. To o jedno zdarzenie mniej niż odnotowano w trakcie kadencji rządów koalicji PO-PSL w latach 2011-2015.

Zdarzenia drogowe z udziałem aut rządowych
Zdarzenia drogowe z udziałem aut rządowych
Źródło: Konkret24

DO WYPADKU RZĄDOWEGO BMW DOSZŁO W CZWARTEK

Grzegorz Łakomski

Czytaj także: