Przedstawiciele władz dzielnicy i ośrodka sportu zabrali głos po masowym zatruciu chlorem na basenie na warszawskim Targówku. Urzędnicy przyznają, że na razie nie wiadomo, co było przyczyną zbyt wysokiego stężenia chloru. Basen pozostaje zamknięty, a sprawie przyjrzy się także prokuratura.
- Ratownicy ośrodka zauważyli, że niecka basenu zmienia swój kolor. Natychmiast zareagowali, nastąpiła ewakuacja. Ja zostałam o tym powiadomiona i natychmiast oczywiście pojechałam na miejsce zdarzenia - tak opisywała przebieg wydarzeń Dorota Kozielska, zastępczyni burmistrza Targówka. Zaznaczyła, że była na miejscu aż do momentu zamknięcia basenu przez służby.
- Mogę tyle powiedzieć, że rzeczywiście złe samopoczucie użytkowników basenu najprawdopodobniej wynikało z tego, że była przekroczona dawka chloru. Natomiast, jakie są dokładnie przyczyny, dlaczego to stężenie było zbyt wysokie, nie jesteśmy w stanie teraz powiedzieć. Będzie to przedmiotem badań prokuratury - powiedziała.
Zastępczyni burmistrza zaznaczyła, że basen pozostaje zamknięty aż do momentu decyzji o możliwości otwarcia go.
Zgłoszenie o awarii basenów
Zastępczyni dyrektora OSiR Targówek Ewa Wilczyńska przekazała, że w piątek dowiedziała się od kierownika obiektów, żeby "przyjechać natychmiast do ośrodka, ponieważ doszło do awarii basenów".
- Na miejscu od razu rozmawiałam z pracownikami recepcji i ratownikami, którzy przekazali, że woda w basenie w pewnym momencie uzyskała żółty kolor. Nie było jeszcze czuć żadnych zapachów i od razu, jak zobaczyli, że zmienia się kolor wody, to natychmiast ewakuowali wszystkich ludzi, którzy są w całym obiekcie i wyprowadzili na zewnątrz - wskazała. Dodała, że jedna osoba potrzebowała tlenu i natychmiast go otrzymała.
Następnie ratownicy powiadomili służby, pobrano też próbki do badań. - Dowiedziałam się, że są to podrażnienia górnych dróg oddechowych i część osób została przewieziona do szpitali. Kilka osób nie zdecydowało się na to - wskazała.
Z informacji, które dyrektor uzyskała od policji, wynika, że czworo dzieci przebywa jeszcze na obserwacji w szpitalu.
- Bardzo przykro mi z tego powodu, że taka sytuacja miała zdarzenie - zwróciła się do mieszkańców. - Dokładamy wszelkich starań, żeby być w kontakcie ze służbami i na bieżąco wszystko wyjaśniać - zapewniła.
21 osób w szpitalu, w tym dzieci
Przypomnijmy: do masowego zatrucia doszło w piątek, 26 lipca, na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20. Z relacji przebywających tam osób wynikało, że nagle woda w basenie zaczęła robić się żółta. Strażacy otrzymali zgłoszenie od poszkodowanych z objawami zatrucia wziewnego. Były to łącznie 23 osoby, z czego 21 zostało przewiezionych do szpitali. Wśród nich były także dzieci w wieku od 2,5 roku do siedmiu lat.
Na miejscu pracowało łącznie 11 zastępców Państwowej Straży Pożarnej, w tym Grupa Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego oraz Sekcja Ratownictwa Medycznego.
W sobotę rano policja podawała, że w szpitalach przebywa jeszcze osiem osób, w tym czworo dzieci. Do sprawy zatrzymano też trzy osoby. To pracownicy pływalni, którzy odpowiadają za serwis. Zaplanowano przesłuchania zatrzymanych, a sprawą zajmie się następnie prokuratura.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sylwester Panufnik, WSPRiTS "Meditrans" SPZOZ w Warszawie