Sąd orzekł, że zatrzymanie siostrzeńca Mateusza Morawieckiego przez policję było "nielegalne"

Aktywista poinformował o wyroku
Aktywista poinformował o wyroku
Źródło: Franek Broda/Facebook
Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia wydał wyrok w sprawie Franka Brody, prywatnie siostrzeńca byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Chodzi o zatrzymanie aktywisty przez policję w Święto Niepodległości. "Sąd postanowił, że moje zatrzymanie było: Nielegalne! Niezasadne! Nieprawidłowe!" - napisał Broda.

O sprawie napisał portal Onet. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia wydał wyrok w sprawie Franka Brody. "Sąd postanowił, że moje zatrzymanie 11 listopada 2021 roku, było: Nielegalne! Niezasadne! Nieprawidłowe!" - napisał aktywista w mediach społecznościowych. Za wsparcie podziękował obrońcom. "Bez Waszego zaangażowania i wsparcia, które dostałem mogłoby to wyglądać zupełnie inaczej Jestem niezmiernie wdzięczny również każdej osobie, z którą działałem w tamtym okresie. Realnie wierzę, że dołożyliśmy cegiełkę do zmiany w tym kraju" - dodał.

OBEJRZYJ: "Nie przedstawiam się 'siostrzeniec premiera'".

Podkreślił, że o sprawie zawiadomiona zostanie prokuratura i "sprawiedliwość dosięgnie bezpośrednio policjantów z tamtego okresu". Odnosząc się do wyroku sądu, zaznaczył, że - jego zdaniem - to "kolejny dowód na to, że Prawo i Sprawiedliwość i policja pod ich rządami, działała nielegalnie i starała się zrobić wszystko, aby uciszyć niewygodne osoby".

"Kosztowało to wiele nerwów nas wszystkich, ale takie momenty jak ten, dodają mi siły i otuchy. Jeszcze nie raz coś wspólnie zrobimy" - podsumował.

Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że Franek Broda został zatrzymany przez policję bez polecenia sądu lub prokuratora. Dodał, że w protokole zatrzymania jako jego przyczynę wskazano, że aktywista jest osobą podejrzaną o naruszenie miru domowego poprzez wtargnięcie na dach Galerii Narodowego Centrum Kultury Kordegarda.

Na budynku zawisły transparenty

Wyrok dotyczy zdarzenia z 10 na 11 listopada 2021 roku, do którego doszło na Krakowskim Przedmieściu, przed Galerią Kordegarda, naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. To w tym miejscu zbiegła się grupa kilkudziesięciu aktywistów, wśród których był m.in. 19-letni wówczas Franek Broda. Na dachu budynku rozwiesili transparenty: "Dość faszyzmu chowanego pod płaszczykiem patriotyzmu" oraz "Kaczyński rękoma Glińskiego finansuje faszystów Bąkiewicza". O północy odpalili race. Ich koledzy z dołu relacjonowali całe wydarzenie na żywo w internecie.

- Chcieliśmy jako pierwsi, bez faszyzmu, uczcić święto 11 listopada - powiedział Broda w rozmowie z Onetem.

Na miejscu interweniowała policja. Dwóch policjantów wjechało na dach strażackim podnośnikiem i nawoływało aktywistów do zejścia z budynku. Jak podał Onet, padały zapewnienia, że zostaną tylko wylegitymowani. Zostali jednak zatrzymani i trafili na komisariat przy ulicy Wilczej. Tam usłyszeli zarzut naruszenia miru domowego i czyn chuligański. Na komisariacie spędzili 18 godzin.

PRZECZYTAJ: "Przepraszamy za utrudnienia, mamy ministra do obalenia". Siostrzeniec premiera przykuł się do bramy MEiN.

Protest aktywistów LGBT przed ministerstwem edukacji

pikieta
Źródło: TVN24
Demonstracja solidarnościowa przed MEiN
Demonstracja solidarnościowa przed MEiN
Teraz oglądasz
Protest przed Ministerstwem Edukacji i Nauki
Protest przed Ministerstwem Edukacji i Nauki
Teraz oglądasz
Aktywiści z Młodzieżowego forum LGBT+ przypięli się do bramy Ministerstwa Edukacji i Nauki
Aktywiści z Młodzieżowego forum LGBT+ przypięli się do bramy Ministerstwa Edukacji i Nauki
Teraz oglądasz
Młodzi odpowiedzieli na kontrmanifestację
Młodzi odpowiedzieli na kontrmanifestację
Teraz oglądasz
Protest przed ministerstwem edukacji
Protest przed ministerstwem edukacji
Teraz oglądasz
Czytaj także: