Dworzec Centralny kolejny dzień z rzędu pełen jest uchodźców z Ukrainy. - Wojna trwa już dwa tygodnie, a wszystko to, co tu państwo widzą, jest robione siłami wolontariuszy. Nie ma tu takiego prawdziwego koordynatora. Jesteśmy trochę kolektywem, który się zgadał. Każdy przychodzi, kiedy może i odchodzi, kiedy musi. Nie ma tutaj osoby odpowiedzialnej - ocenił Łukasz Supergan, ratownik medyczny i wolontariusz. MSWiA zapowiada, że do koordynacji działań pomocowych zaangażowana zostanie straż pożarna.
Dworzec Centralny jest od kilku dni wypełniony po brzegi osobami uciekającymi z Ukrainy przed rosyjską agresją. Wiele osób czeka na parterze hali głównej i na antresoli, na dalszą podróż. Na podłodze porozkładane są karimaty, koce, kołdry, walizki służą za stoliki do jedzenia. W pomieszczeniu poczekalni na górnej kondygnacji urządzono pomieszczenie dla kobiet z dziećmi. Jest też punkt medyczny. Wolontariusze i aktywiści od kilku dni starają się pomagać, jak tylko potrafią. Nie ukrywają jednak, że sytuacja w tym miejscu jest bardzo trudna.
- To czego najbardziej brakuje to koordynacja. Wojna trwa już dwa tygodnie, a wszystko to, co tu państwo widzą jest robione siłami wolontariuszy. Nie ma tu takiego prawdziwego koordynatora. Jesteśmy trochę kolektywem, który się zgadał. Każdy przychodzi, kiedy może i odchodzi, kiedy musi. Nie ma tutaj osoby odpowiedzialnej - mówił w środę reporterce TVN24 Łukasz Supergan, ratownik medyczny i wolontariusz.
Jak opisywał, dużym problemem jest brak lekarzy, którzy mogliby podejmować poważniejsze działania. Trudnością jest na przykład dostęp do leków - są osoby, które mają recepty z Ukrainy, lecz ratownicy nie mają uprawnień do wystawienia ich polskich odpowiedników. - Mamy tutaj małą… może nie katastrofę humanitarną, choć jestem bliski tych słów. Każdego dnia trafia do nas - do punktu medycznego - kilkaset osób, a tak naprawdę możemy bardzo mało - zaznaczył Supergan.
Czytaj również: Jak pomóc uchodźcom? Lista organizacji i zbiórek
Strażacy będą zajmować się koordynacją pomocy na Dworcu Centralnym
"Od dziś działania pomocowe dla uchodźców, które na Dworcu Centralnym świadczy wiele różnych instytucji i organizacji, wspólnie z wojewodą mazowieckim będzie koordynowała Państwowa Straż Pożarna" - poinformował na Twitterze Paweł Szefernaker, wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Stworzony na Dworcu Centralnym punkt informacyjny dla uchodźców podlega pod Mazowiecki Urząd Wojewódzki. W środę wojewoda Konstanty Radziwiłł był pytany w Radiu Zet o krytyczną ocenę sytuacji w tym miejscu. - Mam wrażenie, że emocje, które pojawiają się wśród ludzi, którzy pomagają, są często widzeniem sprawy z perspektywy osobistej - stwierdził wojewoda. - Na samych dworcach robimy to na tyle dobrze, że ta ocena, która pojawia się często w mediach jest bezrefleksyjnie powtarzana i jest głęboko niesprawiedliwa - przekonywał.
Radziwiłł zapewnił, że osobiście był na Dworcu Centralnym i sprawdzał sytuację. Przypomniał, że są tam miejsca dla matek z dziećmi, ale nie można urządzić w tym miejscu noclegowni na 500 osób. Według niego lepszym rozwiązaniem jest, by te osoby zawozić na Torwar lub do hal Expo, a ci, którzy planują dalszą podróż mogą wrócić w odpowiednim momencie na dworzec autobusami wahadłowymi.
Wojewoda ocenił, że w centrum Warszawy nie widzi takiego miejsca, w którym można by było urządzić wielki punkt recepcyjny, stąd lokalizacje na Torwarze i w halach Expo.
Powiedział, że przed Dworcem Centralnym dostawiony został duży namiot, do którego wyprowadzono żywienie osób czekających na dworcu na dalszą jazdę. Zapewnił, że dworcowe toalety są udostępnione, nie trzeba za nie płacić i wszyscy mogą z nich korzystać. - Poszedłem tam bez żadnej obstawy. Otwarte są te kołowrotki, które normalnie funkcjonują, no i każdy może wejść. Mało tego - nie ma tam jakiegoś wielkiego tłumu. Przysięgam, byłem tam - stwierdził.
- Dla poprawy sytuacji, bo na samym dworcu tych toalet nie jest wiele jak na liczbę tam przebywających osób, dostawione zostały przenośne toalety - powiedział.
Do Warszawy dotarło już około 200 tysięcy uchodźców z Ukrainy
W porannym wywiadzie dla Radia Zet wojewoda ocenił, że różnymi środkami transportu, również prywatnymi samochodami dotarło do Warszawy około 200 tysięcy uchodźców z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy. Podkreślił, że to dane szacunkowe.
Jego zdaniem pomoc dla uchodźców to wspólny wysiłek konkretnych osób, organizacji społecznych, ale też samorządów i administracji rządowej na poziomie wojewódzkim i centralnym. - W tej chwili około 250 urzędników Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego jest oddelegowanych do pracy dzień i noc w warunkach, w których zupełnie nie byli dotychczas używani. To dyrektorzy wydziałów, którzy na przykład nie mieli do tej pory nic wspólnego z cudzoziemcami - mówił Radziwiłł.
"Od 24 lutego, gdy rozpoczęła się rosyjska agresja w Ukrainie, do Polski przybyło łącznie 1,33 miliona uchodźców z Ukrainy, wśród nich 93 procent to Ukraińcy" - podała w środę rano na Twitterze straż graniczna. W środę do godziny 7.00 granicę przekroczyło 33,5 tysiąca osób.
Ze statystyk straży granicznej wynika, że oprócz obywateli Ukrainy granicę przekroczyli obywatele Polski (1 procent) oraz obywatele prawie 100 różnych państw (6 procent).
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj wydanie specjalne w TVN24 GO:
Źródło: PAP / Radio Zet