Jak zaznacza oficer prasowy śródmiejskiej komendy Robert Szumiata, ta historia rozpoczęła się w Sopocie. - To tam mężczyzna podający się w rozmowie telefonicznej za policjanta i prokuratora nakłonił starszą kobietę do wzięcia kredytu w wysokości 20 tysięcy złotych i wykonania przelewu na wskazane przez siebie nazwisko. 74-latka krok po kroku wykonała wszystkie polecenia oszusta, a "odbierak" z Warszawy w towarzystwie swojego kompana wypłacił pieniądze na poczcie - opisuje przebieg wydarzeń policjant.
Oszust przekonywał, że ta operacja uchroni kobietę przed utratą oszczędności. Jak zwraca uwagę Szumiata, miała ona też wzbudzić u kobiety przekonanie, że bierze udział w policyjnej akcji wymierzonej w przestępców dokonujących włamań i kradzieży do mieszkań. - Pokrzywdzona tak bardzo uwierzyła w to, co usłyszała, że kilkadziesiąt minut później na polecenie tego samego mężczyzny zabrała z domu wszystkie swoje oszczędności i kolejny raz poszła na pocztę, robiąc drugi przelew tym razem na 12 tysięcy złotych - dodaje.
Pomyłka w druku przelewu
Do kobiety uśmiechnęło się jednak szczęście, bo ona lub kasjer, wypełniając druk przelewu, pomylili jedną literę w nazwisku osoby, która miała wypłacić gotówkę. - Nie zgadzała się jedna litera w nazwisku. To skutecznie uniemożliwiło wypłatę środków przez oszustów, którzy wpadli w panikę i uciekli z urzędu pocztowego - opisuje oficer prasowy.
Sprawą zajęli się śródmiejscy policjanci z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu oraz wydziału wywiadowczo-patrolowego. - To oni błyskawicznie pojawili się we wskazanym miejscu i ruszyli w pościg za sprawcami tych przestępstw. Zaledwie kilkadziesiąt minut później obaj mężczyźni zostali zatrzymani. Dalsze czynności podjęte przez policjantów przyczyniły się również do zatrzymania 48-letniej kobiety - podaje Szumiata i podkreśla, że w jednym z przeszukanych mieszkań policjanci zabezpieczyli ponad sześć tysięcy złotych. Pieniądze mogą pochodzić z przestępstwa.
"Był już karany za identyczne oszustwo"
- Okazało się, że 18-latek był już karany za identyczne oszustwo i spędził w więzieniu cztery miesiące. Wyszedł niedawno na warunkowe zwolnienie. Mężczyzna podobnie jak jego o rok starszy wspólnik usłyszeli już zarzuty oszustwa i usiłowania oszustwa, działając wspólnie i w porozumieniu. Kodeks karny przewiduje za to przestępstwo do ośmiu lat pozbawienia wolności - informuje policjant.
Zatrzymana kobieta usłyszała z kolei zarzuty paserstwa, za które grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
W czerwcu podobną sprawą zajmowali się policjanci z Woli:
Autorka/Autor: mp/ran
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP