Paw przez dwa dni chodził po podwórkach w centrum Warszawy, aż do akcji wkroczyli strażacy i schwytali go przy Nowym Świecie. Stamtąd śródmiejscy policjanci zawieźli go na sygnałach do Łazienek Królewskich. - Paw ledwo zmieścił się w radiowozie ze względu na jego duży pióropusz. A kiedy funkcjonariusze wypuścili go w parku, obok od razu pojawiła się stęskniona samica – relacjonował rzecznik komendy.
W czwartek po południu reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter poinformował, że w centrum miasta pojawił się paw. Siedział na parapecie na drugim piętrze jednego z budynków przy Nowym Świecie. Jerzy Jabraszko z referatu prasowego Straży Miejskiej potwierdził nam wówczas tę informację i dodał, że to już kolejna próba odłowienia ptaka w czwartek. Pierwsza, nieudana, miała miejsce przed południem. - Paw siedział na gzymsie jednego z budynków przy Nowym Świecie. Strażnicy z ekopatrolu nie mają skrzydeł ani specjalistycznego sprzętu, więc nie udało się go schwytać. Ptak sprawiał jednak wrażenie zdrowego, sprytnie uciekał, co stanowiło dowód, że nic poważnego raczej mu nie dolega – mówił Jabraszko.
Ostatecznie zwierzę zostało odłowione późnym popołudniem. - Na miejsce została wezwana straż pożarna. Ptak zaraz po otwarciu okna w mieszkaniu próbował wlecieć do środka i strażakom udało się go odłowić. Najprawdopodobniej ma on na nodze obrączkę, dzięki której dowiemy się, skąd przybył, ale niemal pewne jest to, że przywędrował z Łazienek Królewskich – przekazał Jabraszko.
"Ledwo zmieścił się w radiowozie"
Jak się okazało, ptak faktycznie jest mieszkańcem tego parku. Do domu, na sygnałach, zawieźli go śródmiejscy policjanci. - Strażacy otworzyli okno, chwycili pawia, znieśli na dół i przekazali prosto do rąk policjantów. Przewieźliśmy go na sygnałach do Łazienek Królewskich. Sam transport nie należał do łatwych – paw ledwo zmieścił się w radiowozie ze względu na jego duży pióropusz. Jeden z funkcjonariuszy trzymał go w rękach i musiał bardzo uważać, żeby przez przypadek nie uszkodzić ogona zwierzęcia – opowiadał nam w piątek rzecznik śródmiejskiej komendy Robert Szumiata.
W Łazienkach czekała już osoba, która zajmuje się parkowymi pawiami i wskazała rewir, na którym mieszka ptak (każdy paw ma w parku wydzielony teren). Ale czekał też ktoś inny. - Na pana pawia czekała... pani pawiowa. Kiedy policjanci go wypuścili, obok od razu pojawiła się stęskniona samica i można powiedzieć, że rzuciła mu się w ramiona – żartował policjant.
Potwierdził też, że odłowiony w czwartek ptak to ten sam, którego widziano w centrum również w środę. Spacerował tego dnia po podwórkach pomiędzy Chmielną, Bracką, Alejami Jerozolimskimi i Nowym Światem. Ptaka próbowała złapać Straż Miejska, jednak to się nie udało i przemieścił się w nieznanym kierunku.
Najprawdopodobniej paw uciekł z Łazienek, próbując schronić się przed lisem, który grasuje w parku. Pawie chowają się przed nimi na drzewach i czasem zdarzy się, że z tych drzew migrują dalej, w kierunku miasta. - Ten, jak widać, miał problem z powrotem do parku, zgubił się, ale najważniejsze, że już wrócił do domu i historia zakończyła się szczęśliwie – podsumował rzecznik śródmiejskiej komendy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Komenda Rejonowa Policji I