Marsz narodowców po godzinie 14.30 wyruszył z ronda Dmowskiego, a zakończył się około 17 na błoniach Stadionu Narodowego. Część ulic w najbliższej okolicy przemarszu była zamknięta dla kierowców i pieszych. Zdaniem ratusza w wydarzeniu wzięło udział "mniej więcej 40 tysięcy uczestników".
Po godzinie 13 uczestnicy marszu zaczęli gromadzić się w pobliżu ronda Dmowskiego. Wielu z nich miało biało-czerwone opaski na ramionach, inni poprzypinane do kurtek kotyliony. Niektórzy założyli też wianki i czapki w kolorach narodowych.
Jak relacjonował reporter tvnwarszawa.pl Tomasz Zieliński, na czele marszu pojawił się samochód ciężarowy z doczepionymi z tyłu flagami Unii Europejskiej oraz tęczową, które były ciągnięte po jezdni.
Z kolei jak opisywał reporter TVN24 Jan Piotrowski, przekrój uczestników był bardzo różny, od rodzin z dziećmi aż po nacjonalistycznych polityków i organizacje. - Widzieliśmy już pierwsze flagi ze skrajnie rasistowskimi hasłami. Widać krzyże celtyckie, zielone flagi Obozu Narodowo-Radykalnego - mówił Piotrowski na antenie TVN24.
Zanim jednak marsz wyruszył z ronda, przed jego czołem na jezdni usiedli aktywiści klimatyczni, których usunęli policjanci.
Na rondzie Dmowskiego uczestnicy marszu wysłuchali przemówień. - Ze sceny, która jest ustawiona przy dawnym hotelu Forum, słyszeliśmy, że to jest marsz Polaków, patriotów, narodowców - relacjonował reporter TVN24. I dodawał: - Słyszeliśmy wiele słów o tym, że niepodległość Polski jest zagrożona, że zdaniem organizatorów tego marszu niepodległości trzeba będzie bronić. Pojawiło się dużo haseł antyunijnych.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Bez Roberta Bąkiewicza i w atmosferze konfliktów. Narodowcy szykują się na Marsz Niepodległości
Na trasie przemarszu rozstawione zostały metalowe barierki, a pochód zabezpieczały znaczne siły policji, a także Straży Marszu Niepodległości. Barierkami wygrodzone zostały Aleje Jerozolimskie. W bocznych ulicach zaparkowanych było dużo policyjnych samochodów.
W pobliżu ronda Dmowskiego słychać było pojedyncze wystrzały petard.
Jak relacjonował chwilę po godzinie 15 Tomasz Zieliński, w okolicy ulicy Kruczej doszło do incydentu. - Narodowcy wyrwali flagę LGBT aktywistce, która stała obok trasy marszu. Flaga została podeptana, a następnie spalona - mówił.
Po godzinie 15 czoło manifestacji przechodziło przez most Poniatowskiego. Tutaj - jak relacjonowała "Gazeta Wyborcza" - straż marszu zasłaniała białą płachtą widok na kamienicę, gdzie trzy lata temu narodowcy obrzucili racami i doprowadzili do pożaru jednego z mieszkań.
Dalej uczestnicy zeszli łącznikiem na Wał Miedzeszyński, skąd po kilkuset metrach skręcili na błonia Stadionu Narodowego.
Około godziny 17 większość uczestników pochodu dotarła przed stadion, gdzie rozpoczął się koncert. Większość osób uczestniczących w marszu rozeszła się, niektórzy zostali, by wysłuchać występów zaplanowanych do godziny 20.
Frekwencja na marszu narodowców
- Oceniamy ten marsz na mniej więcej 40 tysięcy uczestników - poinformował wieczorem prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
O frekwencji na marszu mówił też obserwujący wydarzenie Jan Piotrowski. Reporter TVN24 ocenił, że liczba uczestników jest podobna do tej z ubiegłego roku, ale niższa niż w poprzednich latach. - Pamiętam zeszłoroczny marsz, dwa lata temu, pamiętam marsze, które były znacznie bardziej liczne przed laty. To były manifestacje rozciągnięte od Stadionu Narodowego aż po rondo Dmowskiego - opowiadał na antenie TVN24 Piotrowski. Jak relacjonował, tegoroczny marsz był rozciągnięty mniej więcej od mostu Poniatowskiego do ronda Dmowskiego.
Były utrudnienia w ruchu
Wyłączone z ruchu były Aleje Jerozolimskie od ronda Waszyngtona do ronda Czterdziestolatka. Autobusy jadące w kierunku centrum kierowane były na plac Daszyńskiego, nie kursowały tramwaje. Zamknięty dla ruchu był Trakt Królewski od ul. Książecej, rondo de Gaulle'a, ul. Miodowa i pl. Krasińskich. Tramwaje nie kursowały w ciągu ulic Marszałkowska i Andersa na odcinku pl. Unii Lubelskiej - Międzyparkowa.
Po zakończeniu marszu zarówno Zarząd Transportu Miejskiego, jak i stołeczna policja poinformowały o przywracaniu ruchu na tymczasowo zamkniętych ulicach. "Systematycznie przywracamy ruch kołowy. Przejezdna jest ul. Marszałkowska oraz Al. Jerozolimskie. Do godziny 19:00 ruch zostanie przywrócony na pozostałych ulicach. Cały czas jest bezpiecznie" - napisała w mediach społecznościowych o godzinie 18.30 policja.
Na swoje trasy wrócił także ruch szynowy. "Przywrócony został ruch tramwajowy pomiędzy placem Starynkiewicza a rondem Waszyngtona oraz w ul. Zielenieckiej i al. Waszyngtona, tym samym wszystkie ciągi tramwajowe na terenie Warszawy są już przejezdne" - poinformował ZTM.
Manifestację, która od lat przechodzi ulicami Warszawy w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, od 2011 roku organizuje stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
W zabezpieczeniu brali udział policjanci z całego kraju
Jak informował rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak, 11 listopada to co roku jedno z największych zabezpieczeń dla KSP. - W zabezpieczeniu uroczystości związanych ze Świętem Niepodległości biorą udział policjanci z całego kraju. Tradycyjnie, od wielu lat Komendant Główny Policji wspiera nasze siły kierując dodatkowych policjantów zarówno z oddziałów prewencji poszczególnych garnizonów, jak również policjantów wydziałów ruchu drogowego. To te obszary są najbardziej widoczne podczas naszych działań - powiedział.
Marczak zaznaczył, że dodatkowi policjanci pojawili się w wielu miejscach Warszawy - tam, gdzie odbywają się główne uroczystości państwowe, podczas dużych zgromadzeń, takich jak Marsz Niepodległości, a także na dworcach, w metrze i na lotnisku. - Robimy wszystko, aby było bezpiecznie. Te dodatkowe siły są ważne w przypadku tych dużych zabezpieczeń - dodał.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24