Pod koniec czerwca Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała akt oskarżenia przeciwko obywatelowi Łotwy. Usłyszał on zarzuty posiadania broni gazowej i naruszenia zabezpieczeń budynku hotelu. Próbował dostać się na teren, na który wejście jest zabronione, czyli czyn z art. 193 Kodeksu karnego.
Prokurator przychylił się do kary grzywny
- Mężczyzna ten przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów - poinformował we wtorek Piotr Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak dodał, dwumiesięczny areszt wobec podejrzanego pozwolił na zweryfikowanie jego linii obrony.
- Finalnie, z uwagi na fakt, iż nie było podstaw, by podejrzewać mężczyznę o jakiekolwiek inne czyny bądź te same czyny w ramach innych znamion przestępczych, zdecydowano się na uwzględnienie złożonego wniosku przez podejrzanego o dobrowolne poddanie się karze - podkreślił Skiba. Akt oskarżenia z takim wnioskiem został skierowany do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia.
Jak wyjaśnił, prokurator przychylił się kary grzywny, która może być zastosowana w przestępstwach dotyczących posiadania broni. - Wyjaśnienia, które były złożone były jak najbardziej adekwatne do dowodów, które były w tym postępowaniu złożone - powiedział prokurator.
Wszedł tam, gdzie nie powinno go być
Mówiący po rosyjsku Łotysz pod koniec kwietnia wszedł do dawnego hotelu Marriott (dzisiaj Presidential). Przez jakiś czas kręcił się po budynku. Podszedł do drzwi, którymi można dostać się na dach. Nie powinno go tam być. Dostęp za te drzwi mają wyłącznie osoby uprawnione, wyposażone w elektromagnetyczną kartę.
On jednak czekał i kiedy z pomieszczenia wychodziły inne osoby, skorzystał z okazji. Chwilę później został zatrzymany przez ochroniarzy hotelu. Mówił, że chciał wejść na dach i zrobić zdjęcie. Doszło do szarpaniny, a ochrona wezwała pomoc.
Budynek znajduje się na liście infrastruktury krytycznej (są na nim urządzenia firm telekomunikacyjnych), dlatego zdarzenie postawiło na nogi warszawskie służby. Jeszcze poważniej zrobiło się, gdy w aucie mężczyzny - zaparkowanym kilometr dalej, na Marszałkowskiej przy placu Mirowskim - znaleźli broń gazową oraz amunicję. W sprawę zaangażowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Śledczy sprawdzali, czy mógł planować jakieś poważne przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu. Okazało się, że nie. - To youtuber, lubiący przekraczać granice tego, co dozwolone. Do porównania raczej z ludźmi, którzy wspinają się na wieżowce bez zezwoleń niż ze szpiegami - oceniało nasze źródło w tekście opublikowanym w maju w TVN+.
Piotr Antoni Skiba potwierdził, że 25-latek wchodzi w różne miejsca, gdzie dostęp jest zabroniony. Dodał, że nic nie wskazuje na to, by jego działania były przez kogoś inspirowane.
Śledztwo w tej sprawie nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście. Zatrzymany 25-latek nie był wcześniej notowany.
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Miejski Reporter