Do zdarzenia doszło w niedzielę około godziny 14.30. To wtedy do strażników miejskich, którzy patrolowali Wisłę, podpłynął łódką mieszkaniec stolicy i poinformował, że na 517. kilometrze rzeki statek wycieczkowy ma problemy ze sterownością. Funkcjonariusze ruszyli we wskazanym kierunku. W pewnym momencie - po prawej stronie Wisły - zobaczyli, jak przy brzegu ze statku na ląd schodzą pasażerowie. Strażnicy - wspólnie z kapitanem - sprawdzili stan silnika.
Silnik uległ awarii, kapitan musiał przybić do brzegu
"Okazało się, że napęd jednostki uległ awarii. Kapitan wyjaśnił strażnikom, że nie był w stanie kontynuować podróży. Nie miał innego wyjścia, jak przybicie do brzegu, by ewakuować pasażerów. Jeden z funkcjonariuszy posiadał uprawnienia mechanika żeglugi śródlądowej i szybko zdiagnozował usterkę" - informują strażnicy miejscy w komunikacie. Jak opisują, kilka minut później udało się uruchomić silnik "w trybie awaryjnym".
Czytaj też: Fala wezbraniowa na Wiśle w Warszawie
"Po wyprowadzeniu statku z niebezpiecznych rejonów rzeki w asyście patrolu rzecznego, kapitan mógł, wspomagany cumą asekuracyjną, bezpiecznie doprowadzić jednostkę do przystani przy Bulwarze Jana Karskiego" - opisali funkcjonariusze warszawskiej straży miejskiej. I dodali, że "turyści przeżyli przygodę +z dreszczykiem+", ale "na szczęście skończyło się na strachu".
Autorka/Autor: tam
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa