Na placu Zamkowym, tam, gdzie zwykle czeka kilka dorożek, w środę nie było żadnej. Jedynie kilka osób kryje się przed skwarem w cieniu drzewa. Koni i dorożkarzy brak, a przyczyną nie jest oficjalny zakaz miasta. - Straszny gorąc, człowiek nie wytrzyma i zwierzę też nie - tłumaczy nam swoją decyzję jeden z dorożkarzy.