"Do boju KDT, nie damy Hance się!" 10. rocznica bitwy w centrum

Bitwa o halę KDT
Źródło: archiwum TVN
- Łapcie się dziewczyny za ręce - nawołuje jedna z kobiet. Wspólnie tworzą kordon przy głównym wejściu od strony Marszałkowskiej. Ubrane w żółte kamizelki tworzą kolejne rzędy. Blokują wejście do hali, w której nocowali inni. Z ust kobiet niesie się: - Do boju KDT, nie damy Hance się!

- Łapcie się dziewczyny za ręce - nawołuje jedna z kobiet. Wspólnie tworzą kordon przy głównym wejściu od strony Marszałkowskiej. Ubrane w żółte kamizelki tworzą kolejne rzędy. Blokują wejście do hali, w której nocowali inni. Z ust kobiet niesie się: - Do boju KDT, nie damy Hance się!

Jest godzina 7 rano, wtorek 21 lipca 2009 roku. A słowa śpiewane w rytm Marsylianki, przynajmniej częściowo, są prorocze. Bój o halę Kupieckich Domów Towarowych wybuchnie już za chwilę.

"Czynności i tak zostaną wykonane"

Na razie na miejscu stawiają się ochroniarze firmy Zubrzycki, która działa na zlecenie komornika przejmującego halę. Obstawiają teren wokół gigantycznego blaszaka barierkami, między drzewami a słupami rozpinają taśmę. Przy głównym wejściu jest coraz więcej osób: dziennikarzy, zwolenników likwidacji hali KDT z transparentami, co z kolei nie podoba się niektórym handlarzom. Ci ciągle liczą, że komornik nie zajmie dziś hali.

Tym razem to złudne nadzieje. Chwilę później zaczynają się starcia okrzyknięte później w mediach "krwawymi", "dantejskimi scenami" lub po prostu dobitnie "bitwą" i "zamieszkami".

Akcja przenosi się tymczasem przed wejście od strony Parku Świętokrzyskiego. Ochroniarze próbują dostać się tędy do hali - demolują przeszklone drzwi do przedsionka. Handlarze się bronią: rzucają drzwiami, skandują "gestapo", "złodzieje".

- Czynności i tak zostaną wykonane – mówi przez megafon komornik.

Ze strony ochroniarzy w ruch idzie gaz, słychać krztuszenie i krzyki. Zamknięci w blaszaku nie pozostają dłużni - uruchamiają gaśnice. Pierwszy atak ustaje.

- Bandyci, bandyci! Jak tak można. Gazem prosto w oczy jej psiknęli – mówił chwilę po tym ataku jeden z obrońców hali.

Kobieta, o której wspominał, trafiła do karetki pod opiekę ratowników. Poszkodowanych było więcej. Do środka wpuszczono - za zgodą wszystkich stron - pracowników pogotowia, a w biurze zarządu hali powstał czasowy punkt, gdzie zgłaszały się kolejne osoby z dusznościami i zatruciem gazem.

Na kilku frontach

Chwilowy rozejm nie zmienia faktu, że oblężenie trwa. Ochroniarze zakładają maski gazowe. Akcja przenosi się przed małe drzwi od strony Pałacu Kultury i Nauki. Handlarze bronią i ten front.

Poszkodowanych jest coraz więcej. Leje się krew, potrzebne są bandaże. I to po obu stronach. – Kopali ludzi, bili – relacjonował jeden z obrońców hali. Ale poszkodowani byli też ochroniarze. – Mamy do czynienia z dość dużą brutalnością ze strony kupców, ale komornik wykorzystuje te środki, jakie przewiduje ustawa i działa zgodnie z prawem – przekonywał ówczesny rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.

Pierwsze oddziały policji zjawiają się po godzinie 11. Ich obecność rozjuszyła osoby, które są na zewnątrz. Na polu bitwy pojawiają się chuligani - obrzucają funkcjonariuszy kamieniami. Niektórzy kopią w tarcze policjantów, którzy odgradzają blaszak od tłumu gapiów.

Część handlarzy wychodzi, inni wchodzą jednak przez okna, by uczestniczyć w obronie oblężonej hali. Akcja przenosi się na Marszałkowską, gdzie osoby w kamizelkach blokują jezdnię, między innymi barierkami. Odśpiewują hymn Polski. Ruch jest wyłączony. Tu też interweniuje policja. Bitwy na zewnątrz trwają.

Relacja reportera TVN24 Pawła Łukasika z 2009 roku

Wejście G

- Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom – słowa modlitwy roznoszą się ze strony kupców przy jednym z wejść. To już jedna ostatnich faz walk.

Około godziny 12.30 ochroniarze demontują wewnętrzne drzwi przy jednym z wejść od strony PKiN. Trwają jeszcze rozmowy. Z głośników słychać apel o nieatakowanie policjantów i komornika. – My też nie chcemy z wami walczyć – mówi do handlarzy jeden z funkcjonariuszy.

Zebrani w hali przekonują, że wpuszczą policję od frontu. W końcu funkcjonariusze wchodzą przez drzwi oznaczone literką G. Słychać pisk kobiet, okrzyki "ratunku". Policjanci przeciskają się do środka i zaczynają opanowywać halę.

Obrońcy zbierają się jeszcze na samej górze – w biurze KDT. W pamięci świadków całego zajścia zostaje też obrazek z dachu hali. Zebrało się tam kilka osób z flagami. "Warszawiacy, dziękujemy" – krzyczą.

To jednak koniec ich walki. Około godziny 14.30 blaszak ostatecznie pada. Pojedyncze starcia na linii chuligani - policja trwają jeszcze w Parku Świętokrzyskim. Palone są opony, padają niecenzuralne słowa.

W środku pracuje już jednak komornik. Przez kolejne dni będzie wydawał towar, który właściciele stoisk nagromadzili w środku. Hala powoli pustoszeje. Wkrótce zostanie rozebrana.

*

Akcję śledziła w mediach cała Polska. Głos zabierali politycy. Ówczesny prezydent Polski Lech Kaczyński wydał oświadczenie: "Nie mogę się zgodzić, że użycie siły wobec osób broniących swych miejsc pracy było konieczne" – napisał.

Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz broniła decyzji. – Postępujemy przejrzyście, transparentnie. Kupcy wiedzieli, że o godzinie 8 rano przyjdzie komornik. Komornik, przypominam, jest władzą sądową. Sąd przyznał nam rację - mówiła.

Oficjalnym powodem zamknięcia KDT i pośrednią przyczyną bitwy była konieczność opróżnienia terenu pod budowę II linii metra. Miasto długo nie mogło odzyskać obiektu, dlatego sprawę skierowano do sądu. Wyznaczono komornika, który miał w imieniu ratusza odzyskać teren. Handlarze przekonywali, że nie chcą zajmować tego terenu przez wieczność. Tłumaczyli, że chodzi im o miejsca pracy, deklarowali również, że chcą przenieść się do planowanego obok domu towarowego.

Władze miasta mówiły również, że teren musi zostać zwolniony, by mogło powstać Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Jego budowa zaczęła się jednak dopiero w tym roku – niemal 10 lat po starciach w centrum stolicy.

Tak teraz wygląda miejsce, gdzie była hala

**

W wyniku zamieszek przed halą Kupieckich Domów Towarowych rannych zostało 12 policjantów, sześciu z nich wymagało hospitalizacji. Łącznie pomocy medycznej udzielono kilkuset poszkodowanym, 30 osób trafiło do stołecznych szpitali.

W pomoc komornikowi zaangażowano ponad 200 funkcjonariuszy policji oraz kilkudziesięciu strażników miejskich i prywatnych ochroniarzy wynajętych przez komornika.

Kontrowersje wzbudziły działania agencji Zubrzycki. W maju 2010 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji cofnęło koncesję agencji ochrony Zubrzycki. Jej właściciel zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Agencja Ochrony Zubrzycki utrzymała koncesję po trwającym dwa lata procesie. Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie oddalił skargę MSWiA, które domagało się odebrania uprawnień za sposób przeprowadzenia eksmisji kupców z KDT.

Akcją przejęcia hali zajmowała się również prokuratura, ale sprawa została umorzona.

Główne zdjęcie: Stefan Maszewski/REPORTER

Andrzej Rejnson

Czytaj także: