W środę wczesnym popołudniem zapalił się dach nieczynnej restauracji Karczma Rzym. Konstrukcja dachu była drewniana, a w środku znajdowały się materiały łatwopalne. Działania straży trwały do czwartku, ostatni zastęp opuścił budynek przed 14.
- Akcja zakończyła się dzisiaj. Do godziny 13.42 stacjonował tam na dyżurowaniu jeden zastęp straży pożarnej. Sprawdzane było, czy wszystko zostało dogaszone - przekazał nam w czwartek Wojciech Kapczyński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie. - W środę, od godziny 17.40 ogień już się nie rozprzestrzeniał. Po tej godzinie wszystko było dokładnie sprawdzane i dogaszane, a pogorzelisko przerzucane - opisywał środową akcję strażak. Jak dodał, większość zastępów wróciła do koszar jeszcze tego samego dnia.
W zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
"Pożar pojawił się pod poszyciem dachu"
W środę na miejscu był reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter. - Pożar cały czas się rozwija. Początkowo pojawił się pod poszyciem dachu, ale wkrótce widoczne były języki ognia. W końcu zajął się cały dach - opisywał po godzinie 14. Wskazał, że na miejsce zadysponowano najpierw jeden podnośnik. Kilka zastępów straży gasiło też pożar z ziemi. - Przyjechał jeszcze drugi podnośnik, a część dachu uległa zawaleniu - dodał nasz reporter.
Informację o pożarze potwierdziła podkomisarz Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji.
Zarząd Transportu Miejskiego poinformował z kolei o utrudnieniach w kursowaniu linii 173 i 311.
"W wyniku zdarzenia i zablokowanego przejazdu w rejonie ul. Podskarbińskiej autobusy linii 173 i 311 skierowane zostały na trasy objazdowe. Linia 173 w kierunku Dw. Wschodni (Lubelska): Dwernickiego/Podskarbińska, Dwernickiego, Stanisławowska. Linia 311 w kierunku Kamionek: Podskarbińska/Stanisławowska, Stanisławowska, Terespolska, Mińska, Podskarbińska" - ostrzegał w środę ZTM.
Nowość w polskiej straży
Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl ustalił, że na miejscu pojawili się strażacy, którzy na aparatach oddechowych mieli napisane "RIT" (z ang. rapid intervention team).
- Jest to zupełna nowość w polskiej straży pożarnej, pierwszy raz wykorzystywana dzisiaj. Są to jednostki zabezpieczające, czyli strażacy, którzy mają ratować kolegów w momencie jakiejś sytuacji dramatycznej, gdy potrzebują pomocy. I właśnie dzisiaj pierwszy raz mają takie oznaczenia - wskazywał w środę Zieliński. Podkreślił, że funkcjonuje to jedynie w warszawskiej i śląskiej straży. - Ci strażacy nie biorą udziału w gaszeniu. Oni tylko czekają na moment, kiedy ich koledzy będą potrzebowali pomocy - zaznaczył nasz reporter.
Reporter tvnwarszawa.pl pomagał w akcji
W środę przed godziną 16 Zieliński informował, że dojeżdżały kolejne zastępy strażaków. - Na miejscu działają trzy drabiny mechaniczne. Strażacy oprócz wody, podają również roztwór piany, by mogła dobrze dotrzeć do źródła ognia - opisywał.
Tego dnia nasz reporter został również poproszony przez dowódcę akcji gaśniczej o pomoc. - Poprosił mnie o taki ogląd z góry, z lotu ptaka - lotu drona - powierzchni dachu, która się pali. Pożar jest pomiędzy strefami dachowymi i z góry środek gaśniczy (...) nie dochodzi do środka. Trzeba podać go z boku, pomiędzy warstwy dachu. Dron to wyparzył i prowadzący działania może zastosować teraz inną taktykę - wyjaśniał.
Dogaszanie pożaru
Po godzinie 20 Szymon Kisieliński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie poinformował o dogaszaniu pożaru. - To drewniana konstrukcja, a w środku znajdowały się materiały łatwopalne. Stąd trudna i długa akcja - wskazał strażak. Dodał, że przelewano jeszcze zarzewia ognia. - Na miejscu pracuje 38 zastępów strażaków - poinformował w środę.
- Nie byliśmy w stanie przewidzieć, jak zachowa się konstrukcja - powiedział Kisieliński. Dodał, że nie można było wykluczyć zawalenia się budynku lub oberwania podłóg z wyższych kondygnacji. Dogaszanie budynku - jak mówił - dodatkowo utrudniało przechodzenie pożaru z otwartego w ukryty.
Autorka/Autor: katke, mg
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl