Dziecko zjechało sankami na zamarznięte Jeziorko Gocławskie. Z lodu ściągnęli je strażacy. - Nic mu się nie stało - poinformowali.
Informację o prowadzonej akcji i zdjęcia dostaliśmy od czytelnika. - Na miejscu pracowały dwa zastępy straży pożarnej. Dziecko utknęło na zamarzniętym jeziorku, udało się je szybko uwolnić. Nie zamoczyło się w wodzie - przekazał nam po godzinie 15 Wojciech Kapczyński ze stołecznej straży pożarnej.
Jak podał strażak, działania zostały już zakończone. Dziecko jest już pod opieką rodziców.
"Sanki za bardzo się rozpędziły"
- Zgłoszenie otrzymaliśmy tuż przed godziną 15. Dziecko było pod opieką jednego z rodziców. W pewnym momencie sanki za bardzo się rozpędziły i wjechały na zamarznięte jezioro. Nie mamy żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o stan trzeźwości rodzica - powiedział Jarosław Florczak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Policjant zaapelował o rozwagę. - Są trudne warunki pogodowe, jest ślisko. Prosimy uważać w tego typu miejscach i nie wchodzić przede wszystkim na lód - zaznaczył.
Niebezpieczna górka
Już po akcji na miejscu był Artur Węgrzynowicz. - Górka znajduje się tuż obok Jeziorka Gocławskiego. Jest oblegana przez dzieci na sankach i jabłuszkach. Większość dzieci wybiera właśnie zjazd w kierunku jeziorka, bez trudu dojeżdżają na krawędź skarpy. Za jej stronnym zboczem znajduje się oblodzona tafla, a kilka metrów dalej jest już woda. Dochodzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji - opisywał Węgrzynowicz.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24