Wtargnął na wybieg, podtapiał niedźwiedzicę. "Przyznał się do winy i wyraził skruchę"

Policja zatrzymała 23-latka, który wtargnął do wybiegu dla niedźwiedzi
Mężczyzna został ewakuowany z wybiegu dla niedźwiedzi przez strażaków
Źródło: TVN 24
W czwartek pijany mężczyzna wskoczył do wybiegu dla niedźwiedzi i podtapiał jego mieszkankę Sabinę. W piątek, jak podała prokuratura, przyznał się do winy i wyraził wolę dobrowolnego poddania się karze. Prokurator zaproponował prace społeczne i 5-tysięczną nawiązkę na rzecz ochrony zwierząt.

Na filmie z czwartkowej akcji przy alei "Solidarności" widać, jak mężczyzna stoi za ogrodzeniem, a gdy niedźwiedzica próbuje go gonić, ratuje się skokiem do wody. Przepływa kilka metrów, ale zwierzę wchodzi za nim do fosy. Gdy podpływa, zaczynają się szamotać, intruz próbuje podtapiać niedźwiedzicę.

Jak przekazała nam w czwartek Irmina Sulich z północnopraskiej komendy, 23-latek został przewieziony do szpitala na badania, gdzie okazało się, że ma jedynie kilka otarć naskórka. Policjanci mogli więc przeprowadzić z nim swoje czynności. Został przebadany alkomatem. - W wydychanym powietrzu miał półtora promila alkoholu - informowała policjantka.

- W piątek mężczyzna usłyszał zarzuty. Pierwszy dotyczy znęcenia się nad zwierzętami, bo szarpał, podtapiał i zadawał ból niedźwiedziowi. Drugi zarzut dotyczy zakłócenia miru, bo mężczyzna wdarł się na zamknięty teren należący do ogrodu zoologicznego - mówi nam rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś. - 23-latek przyznał się do popełnienia obu tych czynności, wyraził skruchę i wyjaśnił, że znajdował się pod wpływem alkoholu i nie jest w stanie w sposób racjonalny wytłumaczyć swojego zachowania - dodaje.

Prace społeczne i kara finansowa

Prokurator zaznacza, że materiał dowodowy w postaci nagrań nie budził wątpliwości. 23-latek zgodził się dobrowolnie poddać karze zaproponowanej przez prokuratora. - Chodzi o ograniczenie wolności do dwóch lat w postaci wykonywania prac na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz nawiązkę finansową w wysokości pięciu tysięcy złotych na cele związane z ochroną zwierząt - wymienia Saduś.

I precyzuje, że prokuratur zalecił również mężczyźnie powstrzymywanie się od spożywania alkoholu.

Po ataku siedziała w wodzie i porykiwała nerwowo

W oświadczeniu przesłanym w czwartek do redakcji tvnwarszawa.pl przez Miejski Ogród Zoologiczny w Warszawie podkreślono, ze zamieszkująca wybieg niedźwiedzica Sabina wyszła ze spotkania z pijanym 23-latkiem bez szwanku, jednak była bardzo zestresowana.

"Jest niedźwiedziem o przeszłości cyrkowej i do obecności ludzi jest przyzwyczajona, jednak absolutnie nie spodziewała się ataku ze strony człowieka. Po zdarzeniu dochodzi do siebie, siedząc w wodzie i porykując nerwowo. Zajmują się nią troskliwi opiekunowie" - poinformowali przedstawiciele ogrodu.

Przekazali również, że intruz miał dużo szczęścia, ponieważ wybieg zamieszkuje jeszcze jedna niedźwiedzica - Mała. W momencie gdy doszło do incydentu, nie było jej jednak w pobliżu.

kruszewicz
Andrzej Kruszewicz, dyrektor zoo: to przede wszystkim ludzka głupota i alkohol
Źródło: TVN 24

Sabina, ta "bardziej gamoniowata"

W rozmowie z reporterką TVN24 dyrektor warszawskiego zoo Andrzej Kruszewicz powiedział, że 23-latka uratowało to, że trafił na Sabinę, a nie na Małą. Jak stwierdził, choć obie niedźwiedzice osiągnęły już sędziwy wiek, ta pierwsza jest "bardziej gamoniowata". Przypomniał również, że zwierzęta były niepokojone już wcześniej.

- Dwa lata temu był taki przypadek, że ktoś wszedł na wybieg i próbował zrobić sobie selfie. Z kolei przed kilkunastoma latami ktoś nagi wbiegł tam w trampkach, biegał między niedźwiedziami, po czym wybiegł. Z kolei 30 lat temu do wybiegu wrzucono ludzkie zwłoki – opowiadał Kruszewicz.

Czytaj także: