Statek jest przeznaczony do żeglugi wielkiej, bez ograniczeń. To solidna jednostka - mówi kapitan o jachcie zwodowanym właśnie na Kanale Żerańskim. Przy jego budowie pracowali bezdomni z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w Ursusie.
Ojciec Bogusław to mierzący 17 metrów długości i 5 metrów szerokości szkuner gaflowy - został zwodowany w poniedziałek na Kanale Żerańskim. Na razie było to tak zwane wodowanie techniczne, ale kapitan statku i prezes fundacji im. Ojca Bogusława Palecznego Waldemar Rzeźnicki zapowiedział, że 12 czerwca odbędzie się chrzest jednostki.
- Chcemy wraz z wodą świętojańską 24 czerwca spłynąć do Gdańska. A potem już rejsy próbne i niepróbne, dziękczynne dla sponsorów – wyjawił. Mówi się nawet o rejsie dookoła świata. - Statek jest przeznaczony do żeglugi wielkiej, bez ograniczeń. To solidna jednostka. Nie wątpię w jej solidność i trwałość – mówił Rzeźnicki.
Jak poinformował, przy budowie szkunera ważącego 37 ton pracowało łącznie 200 osób. - Rotacyjnie byli to ludzie z całej z Polski – mówił.
"W czasie trwania budowy wielu z nich odkrywało w sobie rozliczne talenty"
Jacht zbudowała grupa bezdomnych z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w Ursusie. Jego powstanie zainicjował w 2006 roku ojciec Bogusław Paleczny, duchowny katolicki i twórca Pensjonatu Socjalnego "Św. Łazarz" dla bezdomnych mężczyzn w Ursusie, który miał zamiar wraz z podopiecznymi opłynąć świat. Ojciec Paleczny zmarł jednak w czerwcu 2009 roku, a inicjatywę przejęła prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej Adriana Porowska.
- Ideą przyświecającą projektowi była walka ze stereotypem bezdomnego jako osoby nieporadnej. W czasie trwania budowy wielu z nich odkrywało w sobie rozliczne talenty. Niektórzy mieli nawet za sobą doświadczenie wyniesione z pracy w stoczni. Z kolei dla niemałej części statek i jego budowa stały się życiowym celem – mówiła Porowska w 2018 roku.
Z kolei Waldemar Rzeźnicki podkreślał wtedy znaczącą rolę Polskiego Rejestru Statków, instytucji kwalifikacyjnej, która kontrolowała przebieg budowy okrętu: - PRS prześwietlał naszą działalność, mierzył wymiary i badał solidność wykonywanej przez nas roboty. Bez tego nie podjąłbym się całej inicjatywy. To był nasz anioł stróż.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP