Zatrzymany Artur R. był już notowany m.in. za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowanie wypadku drogowego, znajdując się w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna posiada dwa aktywne zakazy prowadzenia pojazdów mechanicznych obowiązujące do 2028 roku.
- Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku, nieudzielenia pomocy i kierowania pojazdem pomimo sądowego zakazu prowadzenia - informuje Magdalena Gąsowska, rzeczniczka prasowa piaseczyńskiej policji.
Za złamanie zakazu prowadzenia grozi mu do pięciu lat więzienia, za spowodowanie wypadku - do trzech lat (gdy następstwem jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, do ośmiu), a za nieudzielenie pomocy także do trzech lat.
PRZECZYTAJ: Pijani, bez uprawnień lub z sądowym zakazem. Tylko w stolicy było ich ponad dwa tysiące.
Przyznaje się tylko do złamania zakazu
Artur R. przy pierwszym przesłuchaniu przyznał się do winy, jednak przesłuchany ponownie nie przyznał się do potrącenia dziecka, a jedynie do prowadzenia auta pomimo zakazu jego prowadzenia.
Prokurator rejonowy w Piasecznie wnioskował do Sądu Rejonowego w Piasecznie o zastosowanie tymczasowego aresztu argumentując to obawą, "że podejrzany może w sposób bezprawny utrudniać postępowanie karne, zwłaszcza w sytuacji, że grozi mu surowa kara, oraz nie można wykluczyć ucieczki czy ukrycia się podejrzanego, oraz wskazując na możliwość popełnienia przez podejrzanego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu publicznemu".
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba podkreślił, że do potrącenia dziecka doszło tuż przy szkole, na terenie z ograniczeniem prędkości do 40 km/h, a kierowcy mają obowiązek zachować tam szczególną ostrożność. Zatrzymany ma zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do 2028 roku, był już notowany m.in. za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości oraz spowodowanie wypadku drogowego w takim stanie.
Po wypadku jeździł po mieście
Zaznaczył, że podejrzany Artur R. jeszcze dwukrotnie po wypadku wsiadł do samochodu by jeździć po Piasecznie, "tym samym nie stosując się do orzeczonych wyrokami sądowymi zakazów prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych". Jak podkreślił prokurator, tym samym dwukrotnie "wypełnił znamiona czynu zabronionego". Jazdę podejrzanego zarejestrowały kamery monitoringu miejskiego.
Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora o areszt i zastosował dozór policji z koniecznością stawiennictwa we właściwej komendzie trzy razy w tygodniu. - Sąd uznał, że nie jest konieczne stosowanie aresztu, bowiem wszyscy świadkowie zostali przesłuchani, nie zachodzi obawa matactwa, nie istnie obawa ucieczki i ukrywania się podejrzanego - przekazał rzecznik prokuratury.
Prokuratura wniesie zażalenie na decyzję sądu.
Uciekł, ale potem sam się zgłosił
Do wypadku doszło we wtorek przed godziną 15 przy ulicy Głównej w Piasecznie. Jadący oplem mężczyzna potrącił przechodzące przez przejście dla pieszych dziecko i odjechał, nie udzielając mu pomocy. 10-latek został przewieziony do szpitala.
"Natychmiast po wypadku ogłoszony został alarm, a do poszukiwań sprawcy potrącenia 10-latka zaangażowani zostali policjanci z wszystkich wydziałów i jednostek podległych Komendantowi Stołecznemu. Priorytetem dla policjantów było jak najszybsze ustalenie, kim jest kierowca i jego zatrzymanie" - informowała na platformie X stołeczna policja.
KSP dodała, że policjanci sprawdzili wszystkie adresy, pod którymi mógł się ukrywać zidentyfikowany przez nich mężczyzna. "Ta presja i świadomość tego, że nie jest już anonimowy sprawiły, że 49-latek sam zgłosił się do jednostki policji" - przekazała we wpisie policja.
Stołeczni policjanci zatrzymali mężczyznę, który dzisiaj, o godzinie 14:50 w Piasecznie, na ulicy Głównej potrącił na przejściu dla pieszych 10-letnie dziecko. Kierowca opla nie udzielił chłopcu pomocy i uciekł z miejsca wypadku. Dziecko w stanie zagrażającym życiu zostało… pic.twitter.com/a4EfW3SSAM
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) October 22, 2024
Autorka/Autor: mg/b/gp
Źródło: PAP/tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja