Na drodze zginęło dwuletnie dziecko. Śledztwo zostało umorzone

Dwuletni chłopiec nie żyje
Zatrzymany kierowca nie przyznał się do zarzucanego mu czynu
Źródło: TVN24

Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmiertelnego potrącenia dwuletniego chłopca w okolicy Makowa Mazowieckiego. Według śledczych, kierowca nie mógł spodziewać się dziecka w tym miejscu i o tej porze dnia. Wskazał, że do spowodowania wypadku przyczynił się brak opieki nad dwulatkiem.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz poinformowała, że prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Przasnyszu postępowanie zostało z końcem 2024 roku umorzone z braku znamion czynu zabronionego. - Postanowienie nie jest prawomocne. Pełnomocnik matki chłopca złożył zażalenie do sądu - powiedziała prok. Łukasiewicz.

Ciało chłopca znalezione na poboczu trasy

Wypadek wydarzył się 23 lutego po godzinie 18 na drodze krajowej numer 57 w Obiecanowie pod Makowem Mazowieckim. Dwuletni Oliwier, wykorzystując nieuwagę domowników, wyszedł z domu stojącego około 70 metrów od drogi. Ciało chłopca znalazł jego ojciec na poboczu trasy. Podjęte czynności reanimacyjne okazały się bezskuteczne. Lekarze w szpitalu stwierdzili zgon dziecka.

Sekcja zwłok wykazała, że główną przyczyną śmierci dziecka był ciężki uraz czaszkowo–mózgowy powstały po potrąceniu go przez nieustalony pojazd. Biegły wykluczył możliwość przeżycia dziecka.

Po kilkunastu dniach policjanci ustalili samochód i kierowcę. Zatrzymany przez mundurowych 64-letni mieszkaniec powiatu makowskiego nie przyznał się do popełnionego czynu i odmówił składania wyjaśnień na okoliczności zdarzenia. Usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policji, 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego i wydała zakaz opuszczania kraju.

Śledczy wskazali na brak opieki nad dzieckiem

Ustalając okoliczności wypadku, śledczy powołali biegłego z zakresu techniki samochodowej i ruchu drogowego. Sporządził on kilkudziesięciostronicową opinię. Biegły opracował ją na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego – protokołów przesłuchania kilkudziesięciu świadków, protokołu oględzin miejsca wypadku drogowego, szkicu z miejsca wypadku, protokołu oględzin pojazdu, dokumentacji fotograficznej, protokołu oględzin zwłok i na podstawie opinii lekarskiej z badania pośmiertnego chłopca.

- Po analizie materiału dowodowego biegły wydał opinię, z której wynika, że bezpośrednio do spowodowania wypadku drogowego przyczynił się brak ciągłej i uważnie sprawowanej opieki nad dwuletnim Oliwierem, w wyniku czego chłopiec oddalił się z terenu nieogrodzonej posesji i samodzielnie przemieszczał się po jezdni DK57 – powiedziała rzeczniczka prokuratury.

Biegły stanowczo podkreślił, że zgodnie z obowiązującymi przepisami dziecko w wieku do siedmiu lat może korzystać z drogi wyłącznie pod opieką osoby mającej co najmniej 10 lat.

"Nie był w stanie rozpoznać zagrożenia"

- Oliwer C. ze względu na swój wiek nie był w stanie rozpoznać zagrożenia, jakie swoją obecnością na drodze wytworzył dla siebie samego i dla innych uczestników ruchu. Jego obecność na jezdni, jak również jego sposób poruszania się, był niezgodny z przepisami Prawa o ruchu drogowym – powiedziała rzeczniczka prokuratury.

Dodała, że prokurator uznał, iż kierowca nie ponosi odpowiedzialności za wypadek, że nie mógł spodziewać się małego dziecka na drodze o tej porze dnia, bez opieki starszej osoby.

Śledczy w odrębnym postępowaniu badają kwestię ewentualnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu chłopca przez jedno z rodziców.

Czytaj także: