W poniedziałek informowaliśmy na tvnwarszawa.pl o wszczęciu przez prokuraturę postępowania w sprawie 92-letniej pensjonariuszki domu opieki, która doznała ciężkich obrażeń ciała. Prokuraturę zawiadomił krewny seniorki. Z ustaleń śledczych wynika, że osoby prowadzące placówkę nie wezwały pomocy medycznej i podawały kobiecie leki psychotropowe bez wskazań lekarskich.
Okazało się, że placówka funcjonowała bez wymaganych zezwoleń, a jej działalność prowadzona była w wynajmowanych pomieszczeniach.
"Mama była zupełnie sprawna"
Z redakcją Kontakt24 skontaktował się pan Tomasz - syn 92-latki, który powiadomił o wszystkim prokuraturę. Opisał, w jakim stanie była jego matka przed i po tygodniowym pobycie w ośrodku. Przesłał nam również zdjęcia mamy. Z uwagi na dobro pokrzywdzonej i ich drastyczność nie zdecydowaliśmy się na ich publikację.
- Przed pobytem w ośrodku mama była zupełnie sprawna, samodzielnie się poruszała, jadła i korzystała z toalety. Brała profilaktycznie jedynie leki przeciwzakrzepowe. Potrzebowała po prostu, aby ktoś był przy niej czy przygotował posiłek. Do domu opieki zawiozłem mamę na próbę. Miała zobaczyć, czy będzie jej się tam podobało i czy miejsce będzie dla niej odpowiednie. Powiedziałem, że za tydzień przyjadę - opowiada pan Tomasz.
Następnego dnia mężczyzna wysłał do obsługi domu SMS z pytaniem, czy wszystko jest w porządku. - Odpisano mi, że tak, ale mama nabiła sobie siniaka na czole. Nie dostałem żadnych szczegółów - wyjaśnił syn 92-latki.
"Wyglądała, jakby umierała"
Do ośrodka wrócił po tygodniu, tak jak zakładał.
- Zastałem mamę nieprzytomną. Wyglądała, jakby umierała. Okazało się, że jej stan wynikał z podawanych jej leków. Odbywało się to bez konsultacji z lekarzem. Natychmiast zabrałem mamę do lekarza, gdzie wyszło na jaw, że mama ma krwawienie do mózgu - przekazał pan Tomasz.
- Badania wykazały, że podano jej lek, który jest stosowany między innymi w przypadku schizofrenii. Ma on działanie silnie usypiające i uspokajające. Od trzech tygodni mama przybywa na oddziale neurochirurgii w szpitalu w Warszawie. Ciągle jest nieprzytomna - powiedział.
Mężczyzna zawiadomił o sytuacji w domu opieki prokuraturę. - Mojej mamie mogą w tej chwili pomóc tylko lekarze. Jednak może w ten sposób uda się wyczulić innych, którzy myślą o przekazaniu swoich bliskich pod opiekę innych. Może ta historia skłoni też odpowiednie służby do częstszych i dokładniejszych kontroli w podobnych ośrodkach - zakończył.
Zarzuty i areszt dla matki i syna
Na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy w Węgrowie zastosował tymczasowy areszt wobec dwóch osób: 37-letniego Daniela Ś. i jego 58-letniej matki Małgorzaty Ś. Usłyszeli oni zarzuty prowadzenia bez zezwolenia prywatnego domu pomocy społecznej, przyjęcia do placówki osoby wymagającej opieki bez zapewnienia jej właściwego nadzoru, nieudzielenia pomocy oraz podania leków psychotropowych bez wskazań lekarskich, a przez to narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Zarzuty przedstawiono również 68-letniemu Ryszardowi W., właścicielowi posesji, który jest podejrzany o utrudnianie postępowania karnego poprzez zacieranie śladów przestępstwa i pomoc w wywiezieniu pensjonariuszy.
Autorka/Autor: lk, dg/b
Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24