Jak powiedziała wójt, członkini jednej z komisji w gminie Jasieniec (województwo mazowieckie) nie wykazywała żadnych objawów. Wyjaśniła, że kobieta miała w poniedziałek po wyborach prezydenckich zaplanowane przyjęcie do szpitala. W ramach procedury wykonano jej test na COVID-19.
Czekają na wyniki testów
Wójt mówiła w sobotę na antenie TVN24, że urzędnicy o samym przypadku dowiedzieli się od zakażonej, która zadzwoniła i "poinformowała, że jest dodatnia". Dodała, że było to w okolicach środy. - Zaczęliśmy działania we współpracy z sanepidem. Pytaliśmy o wszelkie procedury, co dalej, gdyż mieliśmy wiedzę, że członkowie rodziny zasiadali w tych innych komisjach. Okazało się, że członkowie rodziny mają mieć testy w czwartek. Wierzę, że te testy się odbyły. W tej chwili czekamy – zaznaczyła Marta Cytryńska.
Jak przekazała wójt, podczas wyborów w innych komisjach pracowały także dwie osoby z rodziny kobiety - mąż i teść. Została zapytana też o to, kiedy można spodziewać się wyników testów członków rodziny. - My takie informacje otrzymujemy z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Być może w poniedziałek już będzie taka wiedza – powiedziała wójt.
- My jako urząd gminy nie możemy absolutnie tutaj ingerować w działania sanepidu, bo to są ich kompetencje. Natomiast czuliśmy się w obowiązku poinformować mieszkańców, że jednak jest realne zagrożenie i niestety epidemia nie wygasła - dodała wójt.
Trzy obwody
Wójt odpowiedziała również na pytanie, co z pracami komisji, jeżeli okaże się, że członkowie rodziny kobiety również mają wynik pozytywny.
- Ten przypadek też był omawiany z sanepidem. Mam takie zapewnienie, że wszyscy członkowie komisji wyborczych będą poddani testom. Natomiast za same wybory odpowiada Państwowa Komisja Wyborcza. Została poinformowana delegatura w Radomiu o tym fakcie i wszelkie decyzje zapadną w tym tygodniu - powiedziała.
W gminie Jasieniec są trzy obwody wyborcze: w Jasieńcu, Zbroszy Dużej i Boglewicach.
We wtorek wyniki testów
Reporterka TVN24 Maja Wójcikowska ustalała, jak będą działać komisje wyborcze w Jasieńcu w czasie drugiej tury wyborów.
- W gminie Jasieniec działają trzy komisje. W każdej z nich przynajmniej jedna osoba jest objęta kwarantanną, w tym oczywiście zakażona kobieta oraz jej mąż i teść, którzy byli w tych dwóch pozostałych komisjach. Komisja, w której była kobieta, liczyła siedmiu członków, więc pozostałych sześciu jest objętych nadzorem epidemiologicznym. Mieli zrobione testy, a ich wynik będzie znany we wtorek. Ale przypadku tych dwóch pozostałych komisji, nie ma ani nadzoru, ani obowiązkowych testów - relacjonowała w niedzielę Wójcikowska. I dodała, że zarówno mąż, jak i teść zakażonej kobiety, mieszkali pod jednym dachem.
Jak wyjaśniła reporterka, niewykluczone, że Państwowa Komisja Wyborcza będzie musiała dokooptować kolejnych członków komisji tuż przed wyborami.
Nie będzie wyborów korespondencyjnych
Reporterka zapytała w Ministerstwie Zdrowia, czy minister rozważa wprowadzenie głosowania korespondencyjnego w gminie Jasieniec, na co pozwala tzw. ustawa covidowa. – Usłyszałam, że nie, że takie wybory wprowadza się tylko, jeśli jest nagły znaczący przyrost przypadków, a nie pojedynczy przypadek zachorowania w komisji – powiedziała Maja Wójcikowska.
Jak dodała, resort zdrowia zadecydował, że taka forma wyborów możliwa jest tylko tam, gdzie organizowano ją w pierwszej turze. A są to dwie gminy: Baranów w Wielkopolsce i Marklowice na Śląsku.
Autorka/Autor: katke/ran/b
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (zdjęcie ilustracyjne)