Kilka dni temu do policjantów z Grójca zgłosił się mężczyzna, który zawiadomił, że ktoś ukradł jego kota rasy maine coon. Zwierzak, tak jak zwykle spacerował po ogrodzonej posesji i bliskiej okolicy, jednak po pewnym czasie okazało się, że go nie ma.
"Właściciel od początku przekonany był, że kot nie oddalił się samowolnie i musiał go ktoś zabrać. Chodziło nie tylko o sentyment do domowego pupila, ale również o jego wartość, która sięga 12 tysięcy złotych" - przekazała asp. Agata Sławińska z Komendy Powiatowej Policji w Grójcu.
Zabrał kota z ulicy
Funkcjonariusze zajęli się sprawą. W działaniach pomógł okoliczny monitoring. "Okazało się, że na nagraniach zarejestrował się samochód, którego kierowca wysiadł, zabrał chodzącego po ulicy w pobliżu posesji kota i odjechał" - opisała Sławińska.
Policjantom udało się namierzyć auto, którym został zabrany kot. Kierujący nim mężczyzna został zatrzymany.
"Okazało się, że zaginiony kot był w domu zatrzymanego 33-latka" - dodała policjantka. Jak zapewniła, zwierzak był cały i zdrowy, został przekazany prawowitym właścicielom.
Kot wrócił do swojego legowiska, a 33-letni mężczyzna, który zabrał go z ulicy, usłyszał zarzut kradzieży - grozi mu do pięciu lat więzienia.
Autorka/Autor: mg
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Grójec