Tragiczne popołudnie na kąpielisku w Zielonce. Mimo obecności ratowników i zaangażowania wypoczywających w akcję, mężczyzny nie udało się uratować.
O tragicznym wypadku na kąpielisku pod Warszawą poinformowało na Facebooku Stołeczne WOPR. Jak czytamy we wpisie, do ratowników, którzy stacjonowali po przeciwnej stronie kąpieliska, dotarło zgłoszenie dotyczące "prawdopodobnego tonięcia".
"Zamknięcie kąpieliska i podjęcie działań. Łańcuch ludzki na płytkiej wodzie, ratownicy WOPR w toni. 15:30 ratownik z toni wydobywa poszkodowanego" - napisali.
Na miejsce przyleciał LPR. Mężczyzny niestety nie udało się uratować. Akcja zakończyła się o 16.02. "Niestety nie udało się. Zbyt daleko od naszego stanowiska" - napisali ratownicy.
W niedzielę po południu wstępnie informację o utonięciu w Zielonce potwierdziła nam Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji. Więcej szczegółów przekazała w poniedziałek rano Katarzyna Przybysz-Zdunek z wołomińskiej policji. - Około godziny 15.15 w niedzielę otrzymaliśmy zgłoszenie, że topi się mężczyzna. Był to 31-letni Gruzin. Był na plaży z dwoma kolegami. Z ich relacji wynika, że w pewnym momencie odszedł, a gdy zorientowali się, że go nie ma, zaczęli go szukać. Poszli do ratownika, w międzyczasie plażowicze sami weszli do wody, utworzyli łańcuch i natknęli się na mężczyznę - opowiadała policjantka.
To nie jedyna tragedia w wodzie w ten weekend. Policja oraz straż pożarna poszukują 16-latka, który w sobotni wieczór został porwany przez nurt Odry w okolicach Oławy na Dolnym Śląsku. Według relacji świadków chłopak chciał się wykąpać w rzece. Ponadto w niedzielę po południu wyłowiono ciało 52-latka, który w sobotę utopił się w zalewie w Siemiatyczach (Podlaskie).
Źródło: tvnwarszawa.pl