Do Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie wpłynęła informacja, że jedna z mieszkanek otrzymała telefon od osoby podającej się za jej syna. Mężczyzna poinformował, że miał wypadek w pracy i potrzebne są pieniądze. Kobieta podejrzewała, że to może być próba oszustwa, więc sama zadzwoniła do swojego syna, który wyjaśnił, że jest cały i zdrowy. Tym samym kobieta uniknęła straty pieniędzy.
- Reakcja mieszkanki Garwolina zasługuje na szczególne uznanie. To przykład dla innych, w jaki sposób należy się zachować w podobnej sytuacji. Wiedza na temat oszustw i świadomość technik manipulacyjnych stanowią najlepsze zabezpieczenie. Dlatego tak często to powtarzamy. Rozmawiajmy o tych zagrożeniach również w domach – przypomina podkomisarz Małgorzata Pychner, oficer prasowy garwolińskiej policji.
Trzy zgłoszenia tego dnia
Tego dnia garwolińscy policjanci odebrali w sumie trzy zgłoszenia od osób, które podejrzewały, że zadzwonili do nich oszuści. We wszystkich przypadkach dzwoniący podawali się za członka rodziny lub policjanta. Na szczęście nie doszło do przestępstwa na ich szkodę.
Przede wszystkim należy zachować ostrożność - jeżeli dzwoni do nas ktoś, kto podaje się np. za członka naszej rodziny i prosi o pieniądze, nie podejmujmy żadnych pochopnych działań. Nie informujmy nikogo o ilości pieniędzy, które mamy w domu lub przechowujemy na koncie. Zadzwońmy do kogoś z rodziny, zapytajmy o to, czy osoba, która prosiła nas o pomoc, rzeczywiście jej potrzebuje. Pamiętajmy, że nikt nie będzie nam miał za złe tego, że zachowujemy się rozsądnie. Nie ulegajmy presji czasu wywieranej przez oszustów. Pamiętajmy, że oszuści korzystając z metody tzw. spoofingu mogą podszyć się pod praktycznie każdy numer telefonu, w tym policji lub innych instytucji np. banku. W szczególności pamiętajmy o tym, że funkcjonariusze Policji nigdy nie proszą o przekazanie jakichkolwiek pieniędzy, ani nie pytają o ich ilość. W momencie, kiedy ktoś będzie chciał nas oszukać, podając się przez telefon za policjanta – zakończmy rozmowę telefoniczną! Nie wdawajmy się w dyskusję z oszustem. Jeżeli nie wiemy, jak zareagować, powiedzmy o podejrzanym telefonie komuś bliskiemu. Policjanci apelują o czujność i rozwagę. Nieznanym osobom nie powinno podawać się danych osobistych oraz przekazywać jakichkolwiek pieniędzy.
Od obietnic po szantaż
Inaczej skończyła się historia mieszkanki powiatu łosickiego, która uwierzyła oszustowi podającemu się za amerykańskiego żołnierza. Była przekonana, że pomaga mężczyźnie.
Kilka dni temu do łosickiej komendy zgłosiła się 45-letnia mieszkanka powiatu łosickiego, która została oszukana przez mężczyznę, poznanego we wrześniu 2023 r. za pośrednictwem portalu społecznościowego. Znajomość miała charakter wirtualny, a rozmówca podawał się za żołnierza armii amerykańskiej, który przebywa na misji. W ciągu kilku miesięcy znajomości, podczas wymiany korespondencji, "amerykański żołnierz" zdobywał zaufanie kobiety.
Mężczyzna napisał, że przebywa na misji, przekonał kobietę, że tam, gdzie jest, nie ma dobrego zasięgu internetu i potrzebuje pieniędzy na dodatkowe doładowania, tylko po to, aby móc z nią dalej korespondować. Kobieta postępowała zgodnie z instrukcjami, przekazując mężczyźnie kody o wartości 600 złotych. Dalsza wymiana wiadomości to kolejne kłamstwa "żołnierza", oszust poinformował kobietę, że wyśle do niej paczkę, zapewniając, że jest ona w pełni opłacona – przekazuje w komunikacie młodszy aspirant Weronika Wujek z łosickiej policji.
W przesyłce miały znajdować się bardzo ważne dokumenty potrzebne do uzyskania urlopu, dzięki którym będą mogli się spotkać. Jak się okazało, wysłana przesyłka została rzekomo zatrzymana na granicy przez służby. W tym czasie z pokrzywdzoną skontaktował się mężczyzna podający się za pracownika firmy kurierskiej, który przesłał kobiecie zdjęcia paczki i poinformował ją, że musi zapłacić 10 000 złotych, aby przesyłka mogła do niej dotrzeć - jeśli tego nie zrobi, paczka przepadnie. Poznany przez internet żołnierz namawiał kobietę do zapłaty w przeciwnym razie nie dostanie urlopu i nie będą mogli się spotkać. Kobieta uległa oszustowi i zapłaciła 4000 złotych. Gdy powiedziała, że nie ma więcej pieniędzy, oszust podający się za "amerykańskiego żołnierza" zaczął ją szantażować. Gdy kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszusta, straciła łącznie 4600 złotych.
Internetowi oszuści nawiązują kontakty z użytkowniczkami portali społecznościowych. Przedstawiają się jako amerykańscy żołnierze, weterani czy lekarze. Korespondują z kobietami, wzbudzają zaufanie, zaprzyjaźniają się, a następnie np.: pod pretekstem chęci przyjazdu do Polski, wymyślają różne historie, z których wynika, że aby doszło do spotkania, kobiety muszą "wesprzeć" ich finansowo oczywiście, oszust zapewnia, że wszystkie koszty jakie poniesie kobieta będą jej zwrócone i to z nawiązką. Zmanipulowane kobiety wykonują bez zastanowienia polecenia internetowego amanta, wiele kobiet, aby pomóc "żołnierzowi", zaciąga nawet kredyty bankowe. Sprawcy najczęściej posiadają wiele fałszywych kont, profili na różnych stronach internetowych. Budują swoją wirtualną "tożsamość”. Fałszywe zdjęcia domów, fałszywe informacje dotyczące codziennego życia. Wszystko po to, by uśpić czujność ofiary i w ten sposób wyłudzić pieniądze. Warto pamiętać, że oszuści cały czas modyfikują swój sposób działania i dlatego w każdym przypadku, gdy ktoś próbuje uzyskać od nas pieniądze, trzeba wykazać się dużą ostrożnością.
Autorka/Autor: pop
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock