W związku z pobiciem Marcina Bosaka policja zatrzymała dwie osoby. Ostatecznie prokuratorski zarzut usłyszał jeden mężczyzna. Sąd zdecydował o aresztowaniu go na trzy miesiące. Aktor został pobity w piątek przez - jak to wówczas opisywał - kilku kierowców jednej z firm przewozu na aplikację.
- W sprawie zostało przyjęte zawiadomienie. Policjanci z Komendy Stołecznej Policji wspólnie z policjantami Komendy Rejonowej Policji Warszawa-Ochota do sprawy zatrzymali dwie osoby. W dniu dzisiejszym materiały sprawy zostały przekazane do prokuratury - przekazała nam w poniedziałek po południu podkomisarz Małgorzata Wersocka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Z kolei w rozmowie z reporterem "Faktów TVN" rzecznik prasowy KSP Sylwester Marczak doprecyzował, że do sprawy zatrzymano łącznie trzy osoby. Pierwszą policjanci zatrzymali tuż po zajściu, ale okazało się, że zatrzymany nie ma nic wspólnego z pobiciem aktora. - Mężczyzna poruszał się pojazdem bez wymaganych uprawnień - zaznaczył Marczak. - Kolejne dwie osoby zostały zatrzymane na terenie Pragi w jednym samochodzie. W tym przypadku materiały dotyczące jednego z mężczyzn zostały przekazane do prokuratury celem podjęcia dalszych decyzji związanych z możliwością postawienia zarzutów - dodał rzecznik KSP.
Zarzut i areszt dla Rusłana G.
We wtorek około południa prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekazała informacje o zarzutach dla podejrzanego.
- W poniedziałek prokurator wystąpił z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy wobec 25-letniego Rusłana G., obywatela Gruzji, podejrzanego o to, że 21 kwietnia w Warszawie wspólnie i w porozumieniu z innymi brał udział w pobiciu pokrzywdzonego - poinformowała Skrzyniarz. Dodała, że podejrzany miał uderzać pięścią i kopać pokrzywdzonego. - 25-latek usłyszał zarzut z artykułu 158 paragraf pierwszy Kodeksu karnego (udział w bójce lub pobiciu - red.) w zbiegu z artykułem 57a, czyli występek o charakterze chuligańskim, za co grozi podejrzanemu do trzech lat więzienia - przekazała Skrzyniarz.
I dodała, że we wtorek sąd przychylił się do wniosku prokuratury i tymczasowo aresztował podejrzanego na trzy miesiące.
"Dostałem solidne bęcki"
Aktor opisał sytuację w piątek w krótkim nagraniu, zamieszczonym na Instagramie. Pokazał otarcia i siniaki na twarzy, których doznał - jak przekonywał - w wyniku pobicia przez kilku mężczyzn. Powodem agresji miała być jego reakcja na zachowanie kierowcy, który "prawie rozjechał" jego syna. "Jak zgłosiłem protest przeciwko temu postępowaniu, zaczęła się bijatyka, nie wiadomo, skąd znalazło się czterech czy pięciu jego kolegów i dostałem solidne bęcki" - mówił na nagraniu aktor.
Jak ustaliliśmy, do pobicia doszło na Ochocie. Na nagraniu, opublikowanym dwie godziny później, aktor przekazał, że jest na policji. W kolejnym filmie, który pojawił się już w sobotę, przekazał, że złożył zeznania w komendzie rejonowej przy Opaczewskiej.
Komentarz firmy Bolt
Początkowo aktor twierdził, że napastnikami byli kierowcy Ubera. Ale firma zdementowała te zarzuty. Aktor przyznał się do pomyłki i - powołując na świadka zdarzenia - powiedział, że pobić mieli go kierowcy Bolta.
Poprosiliśmy tę firmę o komentarz. W oświadczeniu napisała ona, że "zdarzenie nie powinno mieć miejsca". "Pragniemy jednak zaznaczyć, że nie możemy w tej sytuacji mówić o kierowcy lub kierowcach Bolta, ponieważ do momentu identyfikacji sprawców nie można ustalić, iż była to osoba współpracująca z naszą platformą, ani czy w momencie zdarzenia kierowca wykonywał przejazd z naszą aplikacją" - zastrzegł w oświadczeniu Bolt. I zapewnił o nietolerowaniu agresywnych zachowań i przemocy.
Czytaj również: Urzędnicy o bezpieczeństwie w przewozie osób na aplikację. Kolejki i przepychanki to "skutek uboczny"
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: bosak.marcin/instagram