Żyją bez wody i kanalizacji. "Dla mnie to gehenna"

fot. TVN 24
fot
Cztery rodziny z kamienicy w warszawskim Ursusie od miesiąca żyją bez dostępu do wody i kanalizacji. Po tym, jak sąd dwukrotnie uznał, że nowy właściciel budynku nie miał prawa wręczać im nakazów eksmisji, ten postanowił zmusić ich do wyprowadzki. Reporterka programu "Prosto z Polski" sprawdziła, dlaczego szykanowani mieszkańcy zostali bez pomocy.

Problemy zaczęły się wraz z odcięciem wody. Właściciel kamienicy poinformował lokatorów, że będzie przeprowadzać remont. Ale od czterech tygodni żadnego remontu nie ma, są za to wyważone drzwi i odcięte rury.

Dla czternastu mieszkańców kamienicy przy ul. Kompanii Kordian 27 oznacza to codziennie kilka kursów po wodę. Baniaki pomagają nosić nawet dzieci.

"To nie jest życie"

- Nikt nam nic nie zaproponował, żadnych beczkowozów, żadnych przenośnych toalet. Właściciel wyznaczył nam miejsce pobierania wody. Woda oligocenska, około dwa kilometry i codziennie chodzimy z dziećmi, nosimy te baniaki. Około 2-3 godzin nam zajmuje, żeby te baniaki przynieść - opisuje Piotr Jaszczołt, lokator kamienicy.

Bez wody i kanalizacji żyją już od 26 lipca. Z końcem wakacji sytuacja stanie się jeszcze bardziej uciążliwa. - To jest po prostu tragedia. Teraz dzieci idą do szkoły, ja sobie tego nie wyobrażam. Nie ma prania, nie ma mycia, gotowanie jest ciężkie. Tragedia, to nie jest życie, to jest gehenna... Dla mnie to jest gehenna - żali się jedna z mieszkanek Monika Jaszczołt.

Mieszkańcy boją się też o swoje bezpieczeństwo. - Jakby się coś stało, jakby wybuchł pożar, to trzeba uciekać stąd, bo nie ma ani gaśnicy, ani wody. Czym to gasić? - mówią.

Wiadra zamiast WC

Zniszczenie rur doprowadzających wodę to jeden problem. Kolejny to rozbicie rur kanalizacyjnych. Przez nie wszystkie nieczystosci trzeba wynosić poza budynek, bo inaczej fekalia wlewają się do piwnicy.

Mieszkańcy są zmuszeni we własnych toaletach korzystać z wiaderek. Nikt ich nie uprzedził o odcięciu dostępu do kanalizacji. - Przyjechałem, była godzina 13.00, to już tych drzwi tutaj nie było. Dopiero żeśmy zobaczyli, co się tutaj dzieje, że są rury poucinane, a smród jak jasna cholera - opowiada - jeden z lokatorów Ryszard Kiełek.

Nowy właściciel, wyższy czynsz

Mieszkania w kamienicy były komunalne. W latach 90. odnaleźli się jednak spadkobiercy budynku , którzy następnie go sprzedali. Nowy właściciel chciał podnieść lokatorom czynsz.

Mieszkańcy nie byli w stanie płacić zaproponowanych sum. W zeszłym roku właściciel kamienicy chciał ich więc eksmitować. Jednak w przypadku dwóch rodzin sąd oddalił sprawę, bo uznał, że nie ma podstaw do eksmisji. Kolejne dwie sprawy są w toku.

Mimo to właściciel kamienicy Andrzej Pańczak nie rezygnuje ze swoich planów. - Niestety porozumienia nie ma i jest już chyba praktycznie niemożliwe. Będę dążyć do tego, żeby przeprowadzić postępowanie eksmisyjne do końca i żeby tych ludzi przejął urząd miasta, zaproponował lokale socjalne. Bo praktycznie możliwości współpracy to już chyba nie ma - komentuje. Jednocześnie przekonuje, że to nie on rozbił rury i że będzie w tej sprawie prowadzone dochodzenie wyjaśniające.

"To prywatny budynek"

Zdesperowani mieszkańcy poprosili o pomoc burmistrza. Jednak czekało ich rozczarowanie. - Odmówił nam pomocy, powiedział, że to go nie interesuje, bo to jest kamienica prywatna, a przydział dostaliśmy wcześniej od gminy - skarżą się.

Wiesław Krzemień, burmistrz dzielcnicy Ursus, taka samo tłumaczył się reporterce TVN 24. - Trudno, żeby urząd dzielnicy czy gminy jakiej kolwiek zajmował się prywatnym budynkiem. To jest z punktu widzenia prawa niemożliwe - tłumaczy.

Prawnicy: to niedopuszczalne

Burmistrz nie uważa też, żeby to, że mieszkańcy umowy najmu podpisywali z miastem, do czegoś go zobowiązywał. - To nie ma znaczenia, to że kiedyś Ursus zawierał umowy. To tak było, tak było w całej Polsce - komentuje.

Innego zdania są specjaliści od prawa lokalowego. - Takie zachowanie jest niedopuszczalne i są środki prawne na to - mówi Krystyna Krzekotowska, prawnik z uczelni Łazarskiego.

- Najbardziej niedopuszczalne jest zachowanie gminy, która umywa ręce za swój błąd, chce obarczyć obywateli, chce, żeby oni tkwili w tym straszliwym konflikcie, w tej niedoli. A przecież pomoc socjalna wchodzi w grę - dodaje.

Beczkowozów nadal brak

Burmistrz stwierdził, że jedyne, co może zrobić, to przyjrzeć się wnioskom lokatorów o przyznanie innych mieszkań. Sprawa trafiła też do prokuratury. To jednak wciąż nie rozwiązuje najważniejszych codziennych problemów mieszkańców - chociażby braku beczkowozów.

Małgorzta Walczakjs/par

Mapy dostarcza Targeo.pl

Czytaj także: