Młoda dziewczyna zamieściła w sieci nagranie, na którym widać, jak bierze do ręki młotek i rozbija nos zabytkowej rzeźby. Stołeczny konserwator zabytków jest zszokowany sprawą i zapowiada zgłoszenie jej służbom.
Dziewczyna stoi przy rzeźbie "Chłopca z Żółwiem" w Dolince Szwajcarskiej, w dłoni trzyma młotek. Patrzy w obiektyw, czeka, aż osoba, która ją nagrywa, będzie gotowa do zarejestrowania zdarzenia. Później odwraca się w stronę amorka i kilka razy, mocno uderza w niego narzędziem, aż odpada mu nos.
Powody "osobiste"
Dziewczynę obserwuje na Instagramie kilka tysięcy osób. I to tam zamieściła krótki filmik (w ramach instastories). Stamtąd został powielony i pojawił się w wielu innych miejscach. W niedzielę obiegł media społecznościowe i oburzył wiele osób.
Po medialnym zamieszaniu, które wywołała dewastacja zabytku, dziewczyna zamieściła kolejne wideo, w którym przeprasza za swoje zachowanie. Wyjaśniła, że była w parku ze znajomymi i spożywali alkohol, jednak nie wytłumaczyła bezpośrednich powodów tego aktu. Nazwała je "osobistymi".
"Mały Herostrates"
Zszokowany dewastacją jest stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki. - Ja rozumiem, że ona chciała zrobić to dla fejmu i być może wykorzystać to dla zaistnienia w mediach, taki trochę mały Herostrates, ale chyba zapomniała, że rzeźba jest zabytkowa i grożą za to konkretne konsekwencje, tym bardziej za wrzucanie do sieci takich filmików - mówi tvnwarszawa.pl Krasucki.
I zapowiada, że sprawa zajmą się organy ścigania. - Dzisiaj zgłosimy to jako zniszczenie, ale także jako miasto stołeczne Warszawa będziemy się domagać zadośćuczynienia, bo konserwacja tego zabytku pochłonęła setki tysięcy złotych. Rzeźby w Dolince Szwajcarskiej przeszły też kilka lat temu remont. Fontanna, która znajduje się w centralnej części parku, została zaprojektowana po wojnie przez Zygmunta Stępińskiego. Amorki dłuta radzieckiego rzeźbiarza zostały postawione w parku już po wojnie, ale też są zabytkowe - zaznacza Krasucki.
Jakie konsekwencje?
Roberta Szumiatę, rzecznika śródmiejskiej policji, zapytaliśmy o to, z jakimi konsekwencjami może liczyć się dziewczyna. - Wiemy o tej sprawie z przekazów medialnych, mamy też świadomość, kto i jak to zrobił, ale o konsekwencjach tego czynu możemy mówić dopiero, kiedy wpłynie oficjalne zgłoszenie. Wtedy też będziemy wiedzieć, jaką dokładnie wartość ma rzeźba - wyjaśnia Szumiata. I dodaje, że szczegółowe informacje są potrzebne, by określić, czy to zniszczenie zabytku, czy "tylko" zniszczenie mienia.
Kodeks karny przewiduje karę od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia za uszkodzenie zabytku. W razie takiego skazania sąd orzeka obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego, a jeśli obowiązek taki nie jest wykonalny - nawiązkę na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków w wysokości do wartości uszkodzenia zabytku.
mp/b