Miał być w niej parking, dziś jest tylko jego widmo. Tzw. pustka technologiczna pod placem Wilsona mogłaby zmieścić nawet 200 aut, ale przestrzeń pozostaje niezagospodarowana. Skoro na parking jest miejsce i wszyscy zgodnie przyznają, że jest on potrzebny, dlaczego go nie ma? Odpowiedzi szukał Łukasz Ruciński, reporter "Czarno na białym" TVN24.
Między zaparkowane samochody w rejonie placu nie ma gdzie wetknąć szpilki – takie sytuacje w tym centralnym rejonie Żoliborza to codzienność. Mogłoby się wydawać, że rozwiązanie problemu leży pod ziemią.
Zapłacą parkujący?
Tam znajduje się tzw. pustka technologiczna, która powstała razem ze stacją metra. Od 2005 roku mógł tam być podziemny parking - miejsce teoretycznie jest, ale dostosowanie do tego celu kosztuje. Jak wylicza rzecznik ratusza, trzeba przebudować instalacje i przełożyć kable, które są pod ziemią. - Tak, aby można było zrobić wjazdy i wyjazdy – mówi Bartosz Milczarczyk. Jak już podawaliśmy na tvnwarszawa.pl, koszt, w zależności od wariantu szacowano na 20-30 mln zł. Później za miejsca parkingowe musieliby płacić jego użytkownicy. - To nie jest tak, że miejsce postojowe w pustce technologicznej nic nie kosztuje. Koszty przerzucone byłyby na klientów tego parkingu – wyjaśnia Grzegorz Hlebowicz, wiceburmistrz Żoliborza.
"To byłby problem"
Nadzieją na parking jest prywatny inwestor. Miasto zapewnia, że szuka go w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Urzędnicy przekonują, że negocjacje z firmami się toczą, to ich końca nie widać.
Jest jedna dobra wiadomość. Nieoficjalnie mówi się, że koszt adaptacji pustki na parking zmalał do 8 mln zł. ran/b