"Wstęp wzbroniony" na drzwiach gabinetu prezydent Warszawy

Wiceburmistrz opowiada o wydarzeniach z 6 lipca
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
Nie słabnie konflikt między władzami Bemowa a stołecznym ratuszem. We wtorek na drzwiach gabinetu prezydent Warszawy wiceburmistrz dzielnicy Łukasz Lorentowicz wywiesił tabliczkę z napisem "wstęp wzbroniony". Jak tłumaczy, happening zorganizował, bo Hanna Gronkiewicz-Walt uniemożliwiła mieszkańcom wstęp na spotkanie z burmistrzem i radną w urzędzie dzielnicy.

Nie słabnie konflikt między władzami Bemowa a stołecznym ratuszem. We wtorek na drzwiach gabinetu prezydent Warszawy wiceburmistrz dzielnicy Łukasz Lorentowicz wywiesił tabliczkę z napisem "wstęp wzbroniony". Jak tłumaczy, happening zorganizował, bo Hanna Gronkiewicz-Walt uniemożliwiła mieszkańcom wstęp na spotkanie z burmistrzem i radną w urzędzie dzielnicy.Łukasz Lorentowicz, były działacz PO, teraz wspierający komitet Jarosława Dąbrowskiego, powiesił tabliczkę, bo uznaje, że władze miasta odcinają mieszkańców od dostępu do dzielnicowego ratusza. Powołał się na poniedziałkowe wydarzenia, które rozegrały się w urzędzie dzielnicy Bemowo.

"Zabronili wstępu"

- Hanna Gronkiewicz-Waltz w poniedziałek po południu przysłała ochroniarzy, którzy zabronili wstępu grupie sympatyków NowoczesnejPL umówionych wcześniej z burmistrzem dzielnicy i radną dzielnicy. W sytuacji, kiedy spotkanie było dużo wcześniej zapowiedziane, była pod ten cel zarezerwowana sala, od samego rana w poniedziałek mieliśmy do czynienia z szeregiem dziwnych działań – przekonuje Lorentowicz.Wylicza, że najpierw wymieniono wkładki w drzwiach do sali obrad rady dzielnicy. – W drugiej kolejności zakazano wpuszczania kogokolwiek do budynku, twierdząc, że to nie są godziny funkcjonowania ratusza - przekonuje Lorentowicz. - To jest śmieszne i trudne do zaakceptowania i na pewno bez precedensu ze względu na to, że jest to budynek, który służy temu, aby spotykać się z mieszkańcami - dodaje.

Prokuratura umarza, Zygrzak triumfuje. "Afery bemowskiej nie było"

"Nie dla polityki"

Do sprawy odniósł się przedstawiciel ratusza - Grzegorz Popielarz, który jest pełnomocnikiem Hanny Gronkiewicz-Waltz ds. Bemowa. – Zgodnie z zarządzeniem z września 2014 roku, które wydał Krzysztof Strzałkowski, ówczesny burmistrz Bemowa, sale w dzielnicowym ratuszu nie mogą być udostępniane na spotkanie organizacji o charakterze politycznym. Dlatego zabroniłem udostępnienia sali na takie spotkanie – przekonuje Popielarz. I dodaje, że tego typu wydarzenia mogą odbywać się na przykład w Bemowskim Centrum Kultury czy dzielnicowym ośrodku sportu i rekreacji. – Z takiego rozwiązania korzysta między innymi Prawo i Sprawiedliwość, ale wcześniej składany jest odpowiedni wniosek, a później zostaje podpisana umowa na wynajem sali. A w przypadku poniedziałkowego spotkania Nowoczesnej.pl wniosek nie został złożony – twierdzi Popielarz. - Dziwię się panu Petru (założyciel NowoczesnejPL - red.), że zadaje się z takim towarzystwem, które nie przestrzega norm prawnych - dodaje.Popielarz podkreśla też, że poniedziałkowe spotkanie miało odbyć się o godz. 18.30. - Urząd dzielnicy jest czynny do godz. 18, a potem jest zamykany dla osób postronnych. Mogą wejść członkowie zarządu albo radni – argumentuje pełnomocnik prezydent miasta. - A ochrona jest wynajęta po to, żeby przestrzegać zasad - podsumowuje

CZYTAJ WIĘCEJ O KONFLIKCIE POMIĘDZY WŁADZAMI BEMOWA A RATUSZEM

ran/b

Czytaj także: