Wisła odsłoniła kolejny skarb. Ten "smok" czerpał wodę dla Warszawy

"Smoki" nad Wisłą
"Smoki" nad Wisłą
Źródło: Adrian Sobieszczański/Warszawa Historia Ukryta
Sześć metrów długości i ponad 100 lat historii – niski stan wody w Wiśle odsłonił kolejny skarb. Tym razem na brzegu rzeki pojawił się "smok", czyli efektowne końcówka przewodu, którym czerpano wodę z Wisły w XIX wieku.

O odkryciu poinformowali pasjonaci historii z grupy Warszawa Historia Ukryta. "Smoki" pojawiły się na lewym brzegu Wisły, na wysokości Stacji Pomp Rzecznych warszawskich wodociągów.

Jak opisują, 6-metrowe "smoki" to kunsztownie zakończone głowice przewodów ssawnych, przy pomocy których czerpano wodę z rzeki. Urządzenia na całej swojej długości wyposażone są w otwory, zaś na końcu mają klapę, w której faktycznie dostrzec można paszczę baśniowej bestii.

Jak działały "smoki"? - Głowice są ułożone mniej więcej pod kątem prostym do przewodów ssawnych tak, że oś smoka jest równoległa do prądu wody w rzece. W górnej ścianie posiada otwory o średnicy 15 mm, w końcowej części klapę, otwierającą się na zewnątrz, przez którą przepuszczano strumień wody z przewodów tłocznych pod ciśnieniem około 3 atmosfer w czasie oczyszczania przewodów lub smoków – tłumaczą odkrywcy.

Ocalał tylko jeden "smok"

O sprawę zapytaliśmy w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.

- Obecnie na terenie Stacji Pomp Rzecznych pozostał jeden, nieczynny "smok", widoczny na zdjęciach. Reszta została rozebrana. Jego oglądanie jest możliwe jedynie przy niskich stanach wody w Wiśle – precyzuje Roman Bugaj, rzecznik MPWiK. Ale obszar ten jest dostępny tylko dla pracowników wodociągów.

Rzecznik potwierdza, że "smoki" służyły do czerpania wody z Wisły.

- Położone nad brzegiem rzeki "smoki", to przewody zakończone perforowanymi głowicami; służyły do zasysania wiślanej wody powierzchniowej. Ta była tłoczona żeliwnymi przewodami do położonej 6 km dalej Stacji Filtrów. Układanie dwóch smoków zakończono w 1886 roku, zaś trzeciego - w 1899 roku (dwa z nich usunięto w trakcie prac modernizacyjnych w 1928 i 1934 r.) – opowiada Bugaj.

Przegrały z "Grubą Kaśką"

Jednak z biegiem czasu "smoki" przestały spełniać swoją rolę. – W ich sąsiedztwie gromadziło się sporo piachu i lodu co skutkowało spadkiem ich wydajności – tłumaczy rzecznik MPWiK. By wspomóc ich prace najpierw budowano specjalne małe baseny. W końcu w 1928 roku oddano do użytku odkryty zbiornik , tzw. Osadnik Czerniakowski, o pow. ok. 18 ha, który przejął w całości funkcję basenów. - W tym roku eksploatacja "smoków" została definitywnie zakończona – mówi Bugaj.

Kolejnym etapem unowocześniania sposobu ujmowania wody było uruchomienie w latach 60. ubiegłego wieku pierwszego ujęcia infiltracyjnego, czyli tzw. Grubej Kaśki (a następnie kolejnych sześciu ujęć w tej technologii).

- Ujmują one wodę infiltracyjną siecią drenów o łącznej długości 10 km, rozłożoną ok. 6 metrów pod piaszczystym dnem Wisły. Powolna filtracja przez naturalne złoże piaskowo-żwirowe jakim jest dno rzeki, gwarantuje uzyskanie bardzo dobrej jakości wody, niezależnie od bieżących parametrów jakościowych wody w rzece – zapewnia rzecznik MPWiK.

Nie jedyne odkrycie

Utrzymujący się od dłuższego czasu niski poziom wody w Wiśle pozwala zaobserwować wiele, na co dzień, niedostępnych "skarbów" schowanych pod lustrem wody.

Pod koniec lipca Wisła odsłoniła wrak statku. Podejrzewano, że może być to parostatek "Bajka" zatopiony w czasie Powstania Warszawskiego.

Jednak po dokładniejszych oględzinach stołeczny konserwator zabytków ma co do tego coraz większe wątpliwości.

Wrak nadal jest w wodzie

jb/b

Czytaj także: