W środę wydobyto leżącą od ponad miesiąca na wawerskich mokradłach cessnę 150. Na prośbę prokuratury w trudnej operacji uczestniczyło wojsko. Najpierw zdemontowano skrzydła oraz ogon samolotu, a następnie przetransportowano jego kadłub na bardziej stabilny grunt.
Akcja wydobycia samolotu rozpoczęła się w środę około godziny 10. Obserwuje ją reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz. - Maszyna została już postawiona na koła. Zdemontowano również statecznik. Za chwilę rozpocznie się demontaż skrzydeł. Przy użyciu łodzi samolot zostanie przetransportowany na bardziej stabilny teren - przekazał nasz reporter.
Samolot został najpierw umieszczony na specjalnej łodzi z płozami, a następnie na dostosowanym do operacji samochodzie. Akcja zakończyła się po godzinie 13.
Jak poinformowała nas w ubiegły piątek prokuratura, o wydobycie samolotu z mokradeł poproszono Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. - Żołnierze z jednostki saperów w obecności mechanika wydelegowanego przez właścicielkę samolotu oraz funkcjonariuszy policji rozpoznali teren i położenie wraku pod kątem dokonania czynności w postaci demontażu skrzydeł i ogona samolotu i przetransportowania przez grząski teren - przekazał prokurator Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak ustalilśmy, wydobycia samolotu podjął się 2 Pułk Saperów z Kazunia.
Samolot awaryjnie lądował na bagnach
Na początku marca pilot cessny 150 F lądował awaryjnie na podmokłych terenach w pobliżu Zakola Wawerskiego. Z powodu prokuratorskiego śledztwa i trudności technicznych (brak możliwości wjazdu ciężkiego sprzętu) maszyna nie została do dziś wyciągnięta. Znajdowała się w trudno dostępnym podmokłym terenie, około 350 metrów od ulicy Kadetów.
Nie brakowało osób, które chciały obejrzeć samolot z bliska. W czwartek późnym popołudniem pojawił się tam nastolatek. Dostał się na miejsce, ale miał problem z wydostaniem się. Wezwano służby. Na nagraniach, do których udało nam się dotrzeć, widać chłopaka, który chodzi po skrzydle przewróconego na grzbiet samolotu. Na miejscu interweniowali strażacy, którzy ewakuowali nastolatka.
Wcześniej rozważano opcję przetransportowania cessny przy pomocy śmigłowca. Ale wydobycia maszyny nie podjęły się ani straż pożarna, ani policja. Obie instytucje odmówiły, tłumacząc, że po podczepieniu i podniesieniu awionetki przez śmigłowiec może dojść do złamania skrzydła lub nawet przełamania kadłuba.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl