Wypadek autobusu, który spadł z trasy S8 przy węźle z Wisłostradą, pokazujemy na nagraniach zarejestrowanych przez innych kierowców. Policja apeluje do osób, które poruszały się w tym czasie drogą ekspresową i mogły nagrać to zdarzenie, by przekazały filmy śledczym, którzy wyjaśniają jego okoliczności.
Film został zarejestrowany przez kamerę w aucie jadącym jezdnią tranzytową w kierunku Poznania. Dotarł do niego dziennik "Fakt". Po prawej stronie widzimy autobus linii 186 poruszający się jezdnią lokalną. Nagle słychać huk. Na wysokości zjazdu na Wisłostradę autobus wpada na bariery, przód podnosi się i zaczyna spadać. W tym miejscu nagranie się kończy.
Otrzymaliśmy także nagranie od innego kierowcy, który w momencie wypadku znajdował się po drugiej stronie trasy S8. Możemy zobaczyć na nim, co w tym czasie mogły zaobserwować osoby znajdujące się na estakadzie prowadzącej z Wisłostrady w kierunku Białegostoku.
Jak wiemy ze zdjęć z miejsca wypadku, przednia część autobusu wylądowała na boku na nasypie. Tylna zawisła na barierach trasy S8.
Akcja ratunkowa i ponad 20 poszkodowanych
Służby dostały zgłoszenie chwilę przed godziną 13. Na miejscu pracowało 17 załóg pogotowia ratunkowego, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, ponad 20 zastępów straży i liczne załogi policji. W początkowej fazie akcji ratunkowej strażacy z sekcji medycznej rozstawili szpital polowy, w którym poszkodowanym udzielano pierwszej pomocy.
Autobusem linii 186, jadącym z Nowodworów w kierunku Szczęśliwic, podróżowało 40 pasażerów. Z informacji przekazywanych przez ratusz wynika, że poszkodowane zostały 22 osoby. Do szpitali przewiezionych zostało 17 rannych, stan kilku uznawany jest za ciężki. Pięciu pasażerom udzielono pomocy na miejscu.
Jedna osoba nie żyje. Jak przekazał Michał Domaradzki, dyrektor miejskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego to około 70-letnia kobieta.
Rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" Anna Smereka zaznaczyła, że pośród hospitalizowanych są dwie niepełnoletnie osoby. Jedną z nich: 17-latkę do szpitala przetransportowano śmigłowcem LPR.
Policja: kierowca był trzeźwy, mógł zasłabnąć
Przyczyny wypadku ustala policja. W czwartek przeprowadzone zostały oględziny miejsca zdarzenia. Uczestniczyli w nich przedstawiciele Prokuratury Rejonowej z Żoliborza i Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledczy będą sprawdzali nagrania z monitoringu zainstalowanego w autobusie oraz z kamerek, które otrzymają od kierowców przejeżdżających trasą S8 w momencie zdarzenia. Przesłuchają także świadków.
Kierowca autobusu - dwudziestokilkuletni mężczyzna, który od roku pracował dla firmy Arriva, również został poszkodowany i trafił do szpitala. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak przekazał, że mężczyzna był trzeźwy.
Wyjaśnił też, że policjanci biorą pod uwagę kilka hipotez dotyczących powodów wypadku. - Najbardziej prawdopodobna jest ta związana z zasłabnięciem kierowcy. Wiele wskazuje, że to jest główną przyczyną tego zdarzenia - zaznaczył Marczak.
"Wybiło go w górę i spadł między estakady"
Na antenie TVN24 oraz w portalach tvnwarszawa.pl i tvn24.pl od początku informowaliśmy o przebiegu akcji ratunkowej. Nasi reporterzy zbierali relacje świadków.
Dotarliśmy między innymi do kierowcy taksówki, który przed godziną 13 jechał za autobusem linii 186. - Byłem dosłownie dziesięć metrów za autobusem na bocznym pasie, tak że widziałem moment, kiedy kierowca gwałtownie jakby skręcił w lewo i automatycznie uderzył w balustrady, wybiło go w górę i spadł między estakady - relacjonował moment wypadku Robert Sobolewski, który widział zdarzenie.
Mężczyzna był także jedną z pierwszych osób, które udzielały pomocy pasażerom. - Zatrzymałem się od razu po lewej stronie tego przegubu, który został na górze. Tam, zaraz przy nim, jest główny bezpiecznik prądu, więc pierwsze co, to wyłączyłem prąd w autobusie i pobiegłem z drugiej strony otworzyć drzwi - mówił taksówkarz. - Otworzyłem drzwi nogą i pomogliśmy ludziom wysiadać, było tam może z 8-9 osób - dodał. Więcej o jego relacji można przeczytać w artykule tvn24.pl.
W przedniej części autobusu, ze swoją córeczką Natalią podróżowała pani Elwira. Jak opowiadała dziennikarzom, nie pamięta samego momentu uderzenia. Zapytana, jaka była jej pierwsza reakcja, przyznała, że zaczęła chronić córkę własnym ciałem. - To było dla mnie najważniejsze. Bałam się. Podejrzewam, że inni też - powiedziała.
Z tą samą uczestniczką wypadku rozmawiał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który przerwał swój urlop i przyjechał na miejsce. - Rozmawiałem chwilę z panią, która była w autobusie. Ta pani mówiła, że przede wszystkim chciała osłonić dziecko w momencie, kiedy zauważyła, że coś się dzieje nie tak - powiedział prezydent stolicy na antenie TVN24. Pytana, w jaki sposób wydostała się z autobusu, odparła, że wyciągnął ją albo jeden z poszkodowanych, albo ze świadków zdarzenia.
Na miejscu wypadku pojawił się także wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł.
Strażacy usunęli wrak autobusu
Strażacy od początku uczestniczyli w akcji przy trasie S8 - Przednia część autobusu jest przełamana, leży na dole. To jest kilka, może nawet kilkanaście metrów poniżej jezdni. Druga część znajduje się nadal na górze. To powoduje, że ciągle jest zagrożenie, że ta jego część może się zsunąć. Ten pojazd jest niestabilny. Wysiłki strażaków są skierowane, aby nie tylko jak najszybciej udzielać pomocy poszkodowanym, ale także, aby ustabilizować ten autobus, żeby nie doszło do jeszcze większego wypadku, żeby ten autobus nie zsunął się na dół - relacjonował chwilę po godzinie 13 Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
Zanim możliwe było bezpieczne usunięcie wraku, strażacy musieli zająć się instalacją gazową, by nie doszło do wybuchu. Później, jak opisywał w rozmowie z tvnwarszawa.pl Michał Konopka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, specjalistyczna grupa ratownictwa technicznego przecięła autobus na przegubie, by dalej usuwać go w dwóch częściach.
Jako pierwszą przy pomocy dźwigu wydostali tylną część wraku, która zawisła nad barierkami estakady. Potem zajęli się połową leżącą na skarpie. - Strażacy postawili na koła część autobusu, który znajdował się na dole. Użyli do tego dźwigu. Posprzątali też jezdnię i wycięli uszkodzone barierki – przekazał po godzinie 18 Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl. Ustalił też, że szczątki autobusu miała przetransportować dalej firma wynajęta przez przewoźnika Arriva.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakt