Kontrola miejskich przewoźników autobusowych wykazała, że ich kierowcy pracowali w kilku miejscach jednocześnie i przekraczali normy czasu pracy. Zdaniem Inspekcji Transportu Drogowego, zabrakło odpowiedniego nadzoru ze strony Zarządu Transportu Miejskiego. Ratusz i ZTM zgodnie odpowiadają: żadna ustawa nie daje miastu uprawnień do kontroli zatrudnienia i czasu pracy kierowców.
Inspekcja Transportu Drogowego poinformowała w środę, że w wyniku kontroli czterech firm przewozowych świadczących usługi dla ZTM, ujawniono około 500 naruszeń przepisów. Dotyczyły one przede wszystkim przekraczania dozwolonego czasu pracy. Dodatkowo pośród autobusów firmy Arriva odkryto pojazdy, które wyjeżdżały na trasy bez aktualnych badań technicznych. Wszystkie kontrolowane przedsiębiorstwa zostały ukarane przez ITD.
- Organizatorem transportu jest Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie, czyli miasto stołeczne Warszawa. Brak jest tego nadzoru. W związku z tym my wszczęliśmy postępowanie w stosunku do Zarządu Transportu Miejskiego. I to postępowanie jeszcze się toczy i też być może będą nałożone w tym zakresie kary - poinformował Alvin Gajadhur, główny inspektor transportu drogowego.
Odnosząc się do wykrytych nieprawidłowości, Gajadhur stwierdził, że "ZTM sprawując właściwy nadzór powinien sprawdzać tego typu rzeczy i weryfikować czy jeden kierowca nie pracuje jednocześnie w kilku firmach". - Jeżeli pracuje, może ZTM skorygować karty drogowe takiego kierowcy. Jeżeli dochodzi do przekroczenia norm czasu pracy, powinny być wyciągnięte konsekwencje, powinien być o tym powiadomiony przewoźnik - mówił.
"Nie mamy prawa wglądu do dokumentacji kadrowej"
Ratusz odpiera zarzuty dotyczące braku nadzoru nad czasem pracy kierowców. "Wbrew temu, co sugeruje Alvin Gajadhur miasto nie ma uprawnień do kontroli czasu pracy kierowców Warszawskiego Transportu Publicznego. Takie prawo ma Państwowa Inspekcja Pracy oraz Inspekcja Transportu Drogowego. Dobrze, że wreszcie ITD rozpoczęła kontrole krzyżowe, które powinni wprowadzić dawno temu" – poinformowała rzeczniczka urzędu miasta Karolina Gałecka.
Na ograniczenia związane z możliwościami kontroli zwrócił też uwagę rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego Tomasz Kunert. - Żadna z ustaw, które regulują funkcjonowanie transportu drogowego w Polsce, czyli ustawa o czasie pracy kierowców, ustawa o publicznym transporcie zbiorowym, czy ustawa o transporcie drogowym nie daje organizatorowi transportu uprawnień do kontrolowania sposobu zatrudniania, czy czasu pracy kierowców u operatorów - tłumaczy Tomasz Kunert.
- Kierowcy są zatrudnieni u operatorów, nie są naszymi pracownikami. Wykupujemy usługi u operatorów i nie mamy prawa wglądu do dokumentacji kadrowej zatrudnionych u operatorów osób - dodał rzecznik ZTM.
"Przypadki nieprawidłowości dotyczą innych oddziałów"
Po konferencji prasowej głównego inspektora transportu drogowego, ratusz i ZTM prostowały też informacje dotyczące braku aktualnych badań technicznych w przypadku autobusów Arrivy.
"Nie tolerujemy nieprawidłowości w stanie technicznym pojazdów Warszawskiego Transportu Publicznego. Wymogi, certyfikacja i kontrole taboru prowadzone przez ZTM dają wysoką ocenę stanu pojazdów. Przypadki nieprawidłowości, o których mówił Alvin Gajadhur dotyczą innych oddziałów, a nie tych w Warszawie" - podkreśliła Gałecka.
W rozmowie z "Gazetą Stołeczną" rzecznik ZTM Tomasz Kunert wyjaśniał, że brak ważnych badań technicznych dotyczył autokarów Arrivy, które kursują na trasach międzymiastowych, na przykład w województwie kujawsko-pomorskim (z racji tego, że firma ma tam siedzibę, kontrolował ją Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Bydgoszczy). Dodał, że na początku maja aktualnych badań nie miał tylko jeden autobus Arrivy w Warszawie, a firma zapłaciła już za to karę.
Trzaskowski: zapoznam się z raportem ZTM
Podczas konferencji prasowej dotyczącej budowy nowej części Szpitala Bielańskiego do sprawy odniósł się także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Większość wątpliwości, o których słyszę, dotyczy innych miast, ale wszystko zostanie wyjaśnione - powiedział.
Wskazał, że według obowiązującego prawa, miasto nie może kontrolować godzin pracy kierowców. - Zapoznam się z raportem ZTM-u, który udzieli dzisiaj wszystkich informacji - dodał.
Arriva: prawo nie daje nam narzędzi do weryfikowania pracy kierowców w innych firmach
Główny inspektor transportu drogowego poinformował, że pośród około 500 naruszeń 445 dotyczyło kierowców i pojazdów Arrivy. Spółka w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu zapewnia, że bezpieczeństwo jest dla niej najważniejsze. "W naszej firmie prowadziliśmy i nadal prowadzimy bardzo dokładną ewidencję czasu pracy kierowców. W ostatnim roku wzmocniliśmy ją poprzez zastosowanie nowoczesnego systemu informatycznego" - czytamy.
Przewoźnik, podobnie jak ratusz, zwraca uwagę na przepisy, które ograniczają prawo do pełnej kontroli działalności pracowników.
"Niestety, prawo nie daje nam narzędzi do weryfikowania pracy kierowców w innych firmach, a także weryfikacji innych informacji - takich jak na przykład historia wykroczeń kandydata na kierowcę. My również, podobnie jak ITD jesteśmy za tym, by kontrola czasu pracy kierowców była pełniejsza i umożliwiała weryfikację tegoż czasu pracy u innych pracodawców. Potrzebne są jednak do tego zmiany prawne dające pracodawcy realne uprawnienia" - zaznacza spółka Arriva. W oświadczeniu dodano, że firma występowała już propozycją systemowych zmian do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwa Infrastruktury i Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, ale dotąd nie zostały one wprowadzone w życie.
"Do wszystkich ujętych w protokole pokontrolnym wątpliwości odniesiemy się z największą starannością, również tych odnoszących się do badań technicznych pojazdów. Dysponujemy nowoczesnym taborem, który wyróżnia nas na rynku. Brak aktualnych badań dotyczył zaledwie 0,01 procenta uruchamianych w okresie kontroli autobusów" - podkreśla przewoźnik.
Wskazuje też, że kontrola w Arrivie trwała 10 miesięcy, czyli pięć razy dłużej niż u pozostałych przewoźników. Sprawdzano pracę 142 kierowców, działalność kilku oddziałów oraz ponad trzy tysiące dokumentów. "Skala przedstawionych sytuacji, które miałyby być nieprawidłowościami w zakresie czasu pracy dotyczy zaledwie 0,15 procenta kierowców. Stąd formułowanie na tej podstawie ogólnych ocen jest nieuprawnione. Naszym celem jest wyeliminowanie tych nieprawidłowości, dlatego wprowadziliśmy dalsze usprawnienia i inicjujemy propozycje zwiększające realny nadzór przewoźników. Jednak tym, co realnie może zmienić sytuację, są zmiany w prawie" - przekonuje spółka.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24