Nie wszyscy pacjenci warszawskich szpitali i domów opieki będą mogli wziąć udział w wyborach prezydenckich. Kierownicy niektórych placówek zdecydowali, że ze względu na stan epidemii nie utworzą odrębnych komisji wyborczych.
Do naszej redakcji dotarła informacja, że zagłosować w placówce nie będą mogli pacjenci Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie. Potwierdził to w rozmowie z tvnwarszawa.pl rzecznik tej placówki Mariusz Gierej.
- Zapadła decyzja, by nie powstała komisja wyborcza z tego względu, że trzymamy w dalszym ciągu reżim sanitarny. Pacjenci onkologiczni są pacjentami o obniżonej odporności. Izolujemy poszczególne oddziały od siebie. Także naszych sanitariuszy i sanitariuszki, lekarzy czy pielęgniarki. Nie wymieniają się między sobą nawet pomiędzy oddziałami. Zapewnienie tego reżimu w momencie, kiedy miałaby być ustanowiona komisja wyborcza, do której każdy może się udać, może graniczyć z cudem - tłumaczył Gierej.
Podkreślił, że szpital swoją decyzję motywuje głównie względami bezpieczeństwa. - Dla nas w tym momencie dużo ważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa i zdrowie pacjentów. Zdecydowaliśmy, że nie możemy ich narażać - zaznaczył. - Jeżeli z każdego oddziału osoby udadzą się na głosowanie i nastąpi transmisja, to wtedy mamy ryzyko zakażenia całego szpitala. Do tej pory udawało nam się to ryzyko ograniczać. Mieliśmy pojedyncze przypadki na pojedynczych oddziałach. Przy izolacji personelu i pacjentów od siebie, wyłączany był tylko ten jeden oddział - dodał.
Wskazał też, że ryzyko zakażeń wewnątrz placówki istnieje, choć przyjmowani do szpitala pacjenci przechodzą wcześniej testy w kierunku SARS-CoV-2. - Specyfika tego wirusa polega na tym, że istnieje "okienko", w którym test może być nieskuteczny. Potencjalnie osoba zakażona może zostać przyjęta na oddział z wynikiem negatywnym testu - wyjaśnił rzecznik.
Jak podał Gierej, w szpitalu będzie w czasie wyborów przebywać maksymalnie kilkadziesiąt osób. - Część może wziąć przepustki przed wyborami, jeśli to będzie bardzo potrzebne. Staraliśmy się też uprzedzać, że najlepiej będzie głosować korespondencyjnie - podkreślił.
21 komisji nie powstanie
Okazuje się, że Centrum Onkologii nie jest jedyną placówką w takiej sytuacji. - Nie wszędzie zostały powołane odrębne komisje wyborcze - informuje Karolina Gałecka, rzeczniczka urzędu miasta. I dodaje, że w Warszawie zwykle powoływano ponad 50 takich komisji, a w tym roku 21 z nich nie powstanie. - W związku z tym, że mamy stan epidemii, kierownicy tych jednostek zdecydowali, że ze względu na warunki bądź stan ich podopiecznych nie będzie możliwe bezpieczne przeprowadzenie wyborów - przyznaje rzeczniczka. I dodaje, że lista 21 komisji, które nie powstaną, zawiera m.in. wszystkie miejskie szpitale.
Do ponad 50 miejsc, w których zwykle tworzono odrębne komisje, poza szpitalami zaliczały się: domy opieki oraz zakłady karne i areszty śledcze. Ale, jak się dowiadujemy, osadzeni na terenie stolicy - w przeciwieństwie do pacjentów szpitali - nie będą mieli problemów z głosowaniem. - Na terenie wszystkich zakładów karnych i aresztów śledczych okręgu warszawskiego będą znajdować się obwodowe komisje wyborcze. Wszyscy uprawnieni osadzeni będą mieli możliwość uczestniczenia w wyborach - przekazał nam porucznik Zbigniew Śpiewak, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie.
"Prawo nie jest w stanie uregulować każdej sytuacji"
Zgodnie z przepisami komisarz wyborczy tworzy odrębne odwody głosowania na terenie zakładów leczniczych, domów opieki społecznej oraz zakładów karnych i aresztów śledczych, gdy w dniu wyborów w danej placówce będzie przebywać minimum 15 osób. Kodeks wyborczy dopuszcza jednak sytuację, w której kierownik danej jednostki może wnioskować o nieutworzenie takiego obwodu. Jego prośba musi mieć jednak konkretne uzasadnienie.
- Kilka lat temu Państwowa Komisja Wyborcza podjęła uchwałę, w której celem było sprecyzowanie, czym jest taki "nieuzasadniony przypadek". Stwierdzono wtedy, że może to być wyjątkowa sytuacja związana z chorobą zakaźną - wyjaśnia Tomasz Grzelewski, rzecznik PKW.
Nie ma jednak przepisów, które mówiłyby o tym, jak rozwiązać problem pacjentów chcących wziąć udział w nadchodzących wyborach, gdy w ich placówce nie powstaje komisja wyborcza. - Prawo nie jest w stanie uregulować każdej sytuacji - przyznaje Grzelewski.
Kto może zagłosować korespondencyjnie?
Przed 16 czerwca była jeszcze możliwość zadeklarowania chęci głosowania korespondencyjnego. Obecnie jeszcze przez dwa dni mogą to zrobić wyłącznie osoby, które po 23 czerwca dowiedziały się, że są zakażone koronawirusem albo został na nie nałożony obowiązek kwarantanny. Jedynym rozwiązaniem wydaje się być przepustka i głosowanie w miejscu zamieszkania, ale stan zdrowia wielu pacjentów i podopiecznych domów opieki wyklucza tę możliwość.
Jeśli chodzi o minimalizację ryzyka zakażenia w szpitalach i domach opieki społecznej, przygotowane zostały dwa ułatwienia. Jak zaznacza Grzelewski, dozwolono, by skład komisji wyborczych zminimalizować do trzech osób. Dodatkowo "Ustawa o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku z możliwością głosowania korespondencyjnego" mówi, że na wniosek kierownika danej jednostki komisarz wyborczy mógł wyrazić zgodę, by w skład obwodowej komisji powołane zostały osoby wskazane spośród pracowników.
Źródło: tvnwarszawa.pl