Strażnicy miejscy kilka minut po godzinie 1 w nocy 19 lipca patrolowali Bielany nieopodal skrzyżowania Reymonta i Kasprowicza. Zauważyli małego chłopca siedzącego na ławce, obok stał rower. Ponieważ w pobliżu nie było żadnych dorosłych, podjęli interwencję.
"Zapytany, co robi w tym miejscu bez opieki, 11-letni chłopiec przyznał, że mieszka niedaleko i gdy rodzice zasnęli, wyszedł z domu bez ich wiedzy, żeby pojeździć na rowerku. Strażnicy zadzwonili do mamy chłopca. Wybudzona przez nich ze snu kobieta nie miała pojęcia, że jej syna nie ma w domu" - poinformowała w komunikacie straż miejska.
ZOBACZ TAKŻE: Dwulatek bez opieki w parku. Zainteresowali się nim dwaj nastolatkowie.
Sprawdziła pokój syna, był pusty
Kobieta sprawdziła pokój syna, był pusty. Strażnicy miejscy poprosili, by ktoś z rodziców przybył na miejsce interwencji i odebrał chłopca. Po 20 minutach do strażników zgłosił się ojciec 11-latka, który podziękował za zaopiekowanie się synem i zabrał swoją pociechę do domu.
"Kreatywność dzieci jest nieograniczona i trudno przewidzieć, co przyjdzie im do głowy. Ta przygoda małoletniego na szczęście skończyła się szczęśliwie" - podsumowali strażnicy miejscy.
Autorka/Autor: mg/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Warszawa