Przed siedzibą telewizji państwowej przy placu Powstańców Warszawy odbyła się wieczorem pikieta. Jej uczestnicy sprzeciwiali się planom wprowadzenia dodatkowego podatku obciążającego niezależne telewizje i radia, portale internetowe oraz wydawców prasy.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Jan Piotrowski, o godzinie 19.30 na placu Powstańców Warszawy zebrało się około 150 osób. Protest zabezpieczały liczne siły policji. Uczestnicy manifestacji przynieśli ze sobą biało-czerwone oraz tęczowe flagi, transparenty z hasłami wymierzonymi w państwową telewizję: "telewizja w służbie partii", "telewizja dla ciemnego ludu", "TVP szczuje i łże".
Grupa osób ułożyła też wielki napis "wolne media" z liter namalowanych na kartonie. Niektórzy mieli przy sobie banery z napisami: "łapy precz od wolnych mediów". Dostrzec można również było logotypy Strajku Kobiet. Protestujący przynieśli gwizdki i megafony. W pewnym momencie można było między innymi usłyszeć czołówkę Dziennika Telewizyjnego z okresu PRL.
- Protestujący wyrażali nie tylko sprzeciw wobec treści emitowanych przez TVP. Pojawiło się również wiele komentarzy związanych z wolnością mediów, próbami ograniczania wolności słowa oraz planami wprowadzenia dodatkowego podatku od wpływów reklamowych. Manifestacja przebiegała spokojnie. Około godziny 20 jej uczestnicy zaczęli się rozchodzić – zaznaczył Piotrowski.
"Chodzi o to, żeby wolnym mediom dowalić najbardziej, jak się da"
Uczestnicy protestu podkreślali, że nie zgadzają się z rządowym projektem nałożenia dodatkowej opłaty na media. - Tak cenna jest praca wszystkich dziennikarzy. Jest to olbrzymi koszt, to jak prowadzenie wielkiej firmy. Mamy wszyscy tego świadomość. Dlatego tu jestem. Zaprzeczam nakładaniu jakiejkolwiek kary i zabieraniu pieniędzy ludziom, którzy dają nam prawdę, ludziom, którzy dają nam wolność – wyjaśniła jedna z kobiet biorących udział w proteście.
- To jest sposób, który jest przećwiczony w nowoczesnych dyktaturach. Przecież zobaczmy, jak rząd dusi protesty na media –mandatami i grzywnami. Więc rząd dusi wolne media nie w taki sposób, że gdzieś wkracza wojsko i wyłącza jakąś telewizję, tylko ekonomicznie. To jest bardzo poważna sprawa. To nie jest kwestia ekonomii, pieniędzy czy walki na rynku, to jest kwestia wojny. Tak jak wojuje rząd z protestującymi, nakładając mandaty i kary sanepidowskie, tak wojuje z wolnymi mediami – stwierdziła Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w rozmowie z reporterem TVN24. - Chodzi o to, żeby wolnym mediom dowalić najbardziej, jak się da – dodała.
- Przez całe pokolenia moi dziadkowie i pradziadkowie walczyli o wolność słowa i wolną Polskę. I taką Polskę teraz budujemy i takiej Polski teraz wszyscy chcemy, nie tylko dla siebie, ale też dla wszystkich innych, dla przyszłych pokoleń. Chcemy, żeby przyszłe pokolenia żyły w wolnym i nowoczesnym kraju – mówił jeden z uczestników manifestacji.
"Media bez wyboru"
We wtorek kilkadziesiąt grup medialnych i mediów w liście otwartym do rządu i liderów ugrupowań politycznych wyraziło sprzeciw wobec planowanej daniny od reklam. "Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – oświadczono w piśmie. Dodatkowe obciążenie myląco nazywane jest "składką", a wprowadzane jest pod pretekstem epidemii COVID-19.
W środę w geście sprzeciwu wobec dodatkowej opłaty niezależne telewizje i radia, portale internetowe oraz wydawcy prasy zawiesili publikacje. Przez niezależne stacje telewizyjne i portale wyświetlony został komunikat na czarnej planszy "Tu miał być twój ulubiony program". Akcja zorganizowana została od hasłem "Media bez wyboru".
Źródło: tvnwarszawa.pl