Śmieciowa pomyłka bije po kieszeni. Błędy w segregacji śmieci będą sporo kosztować mieszkańców osiedla na warszawskim Ursynowie. Segregować trzeba, ktoś robi to źle, a płacić muszą wszyscy. I to słony rachunek - w sumie ponad 80 tysięcy złotych. Materiał programu "Polska i Świat".
Na warszawską Spółdzielnię Mieszkaniowo-Budowlaną Imielin została nałożona dodatkowa opłata za nieprawidłowe segregowanie śmieci. - Skoro takie prawo jest, powinniśmy wszyscy go przestrzegać. Natomiast sama konstrukcja odpowiedzialności zbiorowej nie powinna mieć miejsca. Nie może być tak, że jeden zawinił, a płacą wszyscy za niego - komentuje Rafał Januszkiewicz, prezes spółdzielni.
"To rodzi poczucie bezradności"
Rachunek do zapłaty nie jest mały. Urzędnicy wystawili osobny dla każdego bloku mieszkalnego w spółdzielni. Kwoty? To siedem, dziesięć aż po dwadzieścia tysięcy. Łącznie to ponad 87 tysięcy złotych. - To rodzi poczucie bezradności, frustracji wśród mieszkańców, przede wszystkim poczucia niesprawiedliwości. Dlaczego ktoś ma płacić za zupełnie obcą osobę - zastanawia się Januszkiewicz.
Opłata dodatkowa jest naliczona za listopad ubiegłego roku. Administracja nie ma jak zweryfikować, kto zawinił. - Monitoring trzymamy około dwóch, trzech tygodni - wskazuje prezes spółdzielni.
Zarząd spółdzielni złożył odwołanie od decyzji ratusza. - Tutaj już w przeszłości były takie przypadki niesegregowania odpadów w latach 2021-2022. Wiemy, że również w tym roku zgłoszono takie przypadki - mówi Kamila Terpiał, rzeczniczka dzielnicy Ursynów.
- Naczelny Sąd Administracyjny wskazuje, że już jednokrotne niedopełnienie tego obowiązku musi skutkować przeprowadzeniem postępowania i podwyższenia opłaty - tłumaczy Jakub Leduchowski, zastępca rzecznika prasowego ratusza.
Czysta teoria
Odpowiedzialność zbiorowa jest tutaj słowem kluczem. W jaki sposób zweryfikować, kto zawinił na dużym osiedlu? Segregacja od dwóch lat to nie wybór a obowiązek.
- Ustawa od jakiegoś czasu widzi ten problem i pozwala na rozgraniczenie, to znaczy przypisanie indywidualnej odpowiedzialności, jeżeli na danym osiedlu będzie wdrożony system, który pozwala zidentyfikować tego wytwórcę odpadów. To jest dzisiaj czysta teoria. W Polsce takie systemy nie sprawdzają się. Mamy generalny problem, jeśli chodzi o altany śmietnikowe. - ocenia Karol Wójcik z Izby Branży Komunalnej.
-To jest poważny problem, że odpady wrzucamy do kosza, który jest najbliżej, nie patrząc, czy jest to kosz do selktywnej zbiórki odpadów, bio, czy odpadów zmieszanych - komentuje Filip Piotrowski ze Stowarzyszenia Zero Waste.
Jednym z inteligentnych rozwiązań na segregowanie odpadów z głową są nowoczesne śmietniki. Pomylić się nie można, bo po zeskanowaniu kodu kreskowego na worku otwiera się tylko jedna klapa.
Ogromne wyzwanie
Osiedlowe wiaty śmietnikowe i segregacja odpadów to problem ogólnopolski. - Przez ostatnie dwa lata w Gdańsku przeprowadziliśmy ponad 1200 kontroli. W wyniku czego nałożyliśmy niecałe 800 tysięcy opłaty dodatkowej - mówi Piotr Kryszewski, zastępca prezydenta Gdańska ds. usług komunalnych.
Za dwa lata, co najmniej 55 procent odpadów komunalnych powinno być poddawanych recyklingowi. - To jest ogromne wyzwanie. Tego się nie da zrobić bez profesjonalnie działających zakładów przetwarzania odpadów. Ale nie da się też tego zrobić bez mieszkańców, którzy na odpowiednim poziomie będą segregować odpady - podsumowuje Karol Wójcik.
Źródło: TVN24