We wtorek skwer przy Anielewicza 10 zyskał imię Rodziny Kuczerów, która w czasie okupacji niemieckiej zbudowała bunkier dla kilkudziesięciu osób. Niemal wszyscy Kuczerowie zginęli w obozach lub w czasie powstania w getcie warszawskim. Przeżyła tylko 11-letnia Hena, która dziś jako Krystyna Budnicka, uczestniczyła w uroczystości. - Skwer będzie symbolicznym grobem, dla tych, którzy nie mieli tego szczęścia, żeby jakiś członek rodziny ich wspomniał - mówiła.
Kuczerowie ukrywali się w schronie w podziemiach budynku przy Zamenhofa 56/Muranowskiej 44, który sami zbudowali. Schronienie znalazło tam w sumie około 40 osób. Niestety Kuczerowie zginęli w tragicznie podczas powstania w getcie lub niedługo po jego upadku. Przeżyła tylko najmłodsza córka, 11-letnia Hena Kuczer, która po wojnie stała się Krystyną Budnicką. Jako mała dziewczynka została wyciągnięta z kanału, do którego zeszła wraz z członkami rodziny po tym, jak Niemcy podpalili dom przy Zamenhofa, a następnie została umieszczona w kryjówce po stronie "aryjskiej". Dzięki temu przeżyła, a pamięć o jej rodzinie przetrwała.
Jak zaznaczono w informacji prasowej zapowiadającej uroczystość nadania imienia muranowskiemu skwerowi, "Kuczerowie w sposób symboliczny reprezentują żydowską ludność cywilną, która ucierpiała i niemal w całości została zgładzona przez Niemców". "Nadanie ich imienia miejscu przy ul. Anielewicza 10 jest oddaniem hołdu nie tylko rodzinie, ale wszystkim żydowskim mieszkańcom Warszawy" - podkreślono.
"Powiedzieć 'dziękuję' to o wiele za mało"
Skwer zyskał imię Rodziny Kuczerów z inicjatywy dzielnicy Śródmieście oraz Muzeum Historii żydów Polskich POLIN. We wtorkowej uroczystości wzięli udział m.in. burmistrz dzielnicy Śródmieście Aleksander Ferens, dyrektor muzeum Zygmunt Stępiński, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, a także jedyna żyjąca członkini rodziny Kuczerów Krystyna Budnicka.
- Powiedzieć "dziękuję" to o wiele za mało. Myślę, że moja rodzina to ważny symbol, ale to tylko część tych, którzy tak jak oni nie mają grobów. Nikt z moich bliskich nie został pochowany jak człowiek, ze wszystkimi ceremoniami i modlitwą, a należało to się im wszystkim - mówiła Budnicka. Dodała, że skwer będzie symbolicznym grobem, dla tych, którzy nie mieli tego szczęścia, żeby jakiś członek rodziny przetrwał i zadbał o ich pamięć. - Moją jedyną zasługą jest to, że przeżyłam, mam zadanie świadczyć o tym, co przeżyłam i wołać, żeby to się więcej nie powtórzyło. Widzimy, że na świecie ciągle źle się dzieje, ale staram się przynajmniej przekazać młodszemu pokoleniu to, co było - powiedziała Budnicka. Podkreśliła, że "obojętność jest najgorszą rzeczą".
Po przemówieniu Krystyny Budnickiej rabin Schudrich odmówił kadisz, jedną z najważniejszych modlitw judaizmu. Zwyczajowo odmawiana nad grobem podczas pogrzebu.
"Nikt z mojej rodziny nie został pochowany jak człowiek"
W ubiegłym tygodniu podczas konferencji inaugurującej wystawę "Wokół nas morze ognia. Losy żydowskich cywilów podczas powstania w getcie warszawskim" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w przejmujących słowach Krystyna Budnicka opowiadała o swojej rodzinie.
- Zawsze cierpiałam, że nikt z mojej rodziny nie został pochowany jak człowiek. Miałam sześciu braci, siostrę, rodziców. Wszyscy zginęli i nikt z nich nie miał normalnego pochówku, nie mają miejsce spoczynku. Zawsze nad tym cierpiałam. Chodziłam na cmentarz, odwiedzałam zbiorowe groby, ale to nie to samo. Jestem ogromnie wzruszona, choć nie mam łez, ja nie płaczę, jest mi to obce (…), ale to dla mnie bardzo ważne, że będzie miejsce, gdzie zostanie uhonorowana pamięć moich bliskich, którzy zbudowali bunkier, walczyli o honor, nie mieli broni, jedyną rzeczą, którą potrafili zrobić to zbudować bunkier, który dawał szanse na przeżycie - mówiła wówczas Krystyna Budnicka,
Zobacz całą uroczystość w TVN24 GO:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24