- Przez lata przy mrozach minus 20 zdarzały się awarie. Tych awarii było równie wiele, co teraz, i jakoś nikt wtedy tego nie liczył, i nie robił z tego problemu politycznego - stwierdził prezydent stolicy Rafał Trzaskowski. Jego zdaniem, powołany przez resort środowiska zespół, który ma zająć się sprawą prywatyzacji warszawskiej sieci ciepłowniczej, jest próbą wywołania burzy medialnej przez Prawo i Sprawiedliwość.
Wraz ze spadkiem temperatury w ostatnich dniach w stolicy doszło do kilku awarii ciepłowniczych. Najpoważniejsze miały miejsce na Pradze Północ. Początek problemów na Jagiellońskiej to piątkowy poranek. Krótko po usunięciu usterki, w tym samym rejonie doszło do kolejnej. W sumie mieszkańcy ponad 60 budynków od piątku do niedzieli byli pozbawieni ciepłej wody i ogrzewania.
Po awariach wiceszef Ministerstwa Klimatu i Środowiska Jacek Ozdoba poinformował o powołaniu w resorcie roboczego zespołu. Ma on zająć się prywatyzacją sieci ciepłowniczej w Warszawie oraz kwestią nakładów finansowych przeznaczonych na jej konserwowanie. - Mamy wątpliwości co do kwestii proporcji, co do tego, w jaki sposób te działania są realizowane, widzimy, że kolejne usterki są, wręcz można powiedzieć, spektakularne - mówił we wtorek.
Jak przypominał, Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej zostało sprzedane "przy dużym sprzeciwie warszawiaków". - Wtedy miało być referendum, odbyło się głosowanie, warszawscy radni Platformy Obywatelskiej uważali, że tego typu referendum - demokratyczne zdaniem warszawiaków - nie jest potrzebne i takie referendum się nie odbyło - dodał Ozdoba.
"Ta sprawa była wielokrotnie badana"
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski odniósł się do tej sprawy podczas środowej rozmowy dla Wirtualnej Polski. Jak stwierdził, była ona wielokrotnie wyjaśniana. - Ja nie chcę przez cały czas uciekać do tych trików PiS-owskich, robienia komisji, które mają tylko i wyłącznie wykonać kolejną aferę i burzę medialną. Ta sprawa była wielokrotnie badana również przez radnych i wszystko jest w tej sprawie jasne. Papiery wszystkie są absolutnie jasne, transparentne - powiedział Trzaskowski.
Jak podkreślił, widać, że cena energii w Warszawie nie poszła w górę, tylko spadła. - Natomiast w momencie, kiedy mamy problemy w elektrociepłowni, mamy problemy z rurami, to się zdarza. Przez lata przy mrozach minus 20 zdarzały się awarie i zdarzały się w każdym mieście. Tych awarii było równie wiele, co teraz, i jakoś nikt wtedy tego nie liczył, i nie robił z tego problemu politycznego. Dzisiaj jest zamówienie polityczne na to, by próbować to przedstawić jako odpowiedzialność władz miasta. Niech pan minister Ozdoba zajmie się w takim razie tą awarią w elektrociepłowni i niech najpierw to wyjaśni - mówił Trzaskowski.
Jak stwierdził, niezależna spółka Veolia Energia jasno wskazała, że ostatnie problemy z dostawą ciepła do budynków na przykład na Jagiellońskiej są głównie związane z awarią elektrociepłowni Żerań, za którą odpowiada spółka rządowa. - To tam zaczęła się awaria - stwierdził prezydent stolicy. Dodał, że przy takich mrozach w momencie, kiedy w elektrociepłowni są kłopoty i nagle drastycznie spada temperatura wody, to "pojawiają się tego typu problemy, z którymi później spółka (Veolia - red.) musi sobie radzić".
Veolia: awarie na Jagiellońskiej były bezpośrednio związane z awarią na Żeraniu
We wtorek Veolia Energia Warszawa przekazała, że "potwierdza swoje przypuszczenia, że ostatnie awarie na ulicy Jagiellońskiej były bezpośrednio powiązane" z awarią na Żeraniu w czwartek, 14 stycznia. Spółka twierdzi, że przez blisko 10 godzin do rurociągów warszawskiego systemu ciepłowniczego tłoczona była woda o temperaturze niespełna 50, zamiast 90 stopni. "Po usunięciu awarii, PGNiG Termika, chcąc uzyskać właściwe parametry zasilania zaczęła tłoczyć wodę o temperaturze około 107 stopni, czyli wyższej niż żądana. Tym razem ciepłociąg zaczął być przegrzewany" - wskazała Veolia. Wyjaśniono też, że "gwałtowne zmiany temperatur podawanej wody w krótkim okresie czasu spowodowały, że przy bardzo niskich temperaturach zewnętrznych rury ciepłownicze poddane zostały nadzwyczajnym i silnym naprężeniom termicznym".
Właściciel Elektrociepłowni Żerań wątpi w związek między awariami
Z kolei spółka PGNiG Termika S.A., do której należy Elektrociepłownia Żerań, odnosząc się do stanowiska Veolii, poinformowała, że zgodnie z obowiązującą umową między spółkami maksymalna temperatura wody sieciowej dostarczanej do sieci Veolia wynosi 124 stopnie Celsjusza, więc trudno mówić o przegrzaniu ciepłociągu.
Jak poinformowała we wtorek dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji PGNiG Termika S.A. Barbara Gorzelak, spółka "wątpi, aby awaria EC Żerań przyczyniła się do innych awarii, szczególnie warszawskiej sieci ciepłowniczej". Zaznaczyła, że w momencie awarii sieci ciepłowniczej Veolia przy Jagiellońskiej, czyli około godziny 3 nad ranem temperatura na wyjściu z Elektrociepłowni Żerań wynosiła około 80 stopni Celsjusza. "Według raportów, które nasza spółka przekazuje codziennie do spółki Veolia, 14 stycznia bieżącego roku o godzinie 20, rozpoczęto stopniowe podnoszenie temperatury od 50 stopni Celsjusza i wspomnianą (w oświadczeniu Veolii – red.) temperaturę 107 stopni Celsjusza osiągnięto o godzinie 12, ale 15 stycznia, czyli dnia następnego – kilka godzin po awarii na ulicy Jagiellońskiej. Temperatura 50 stopni utrzymywana była tylko przez około trzy, cztery godziny" – przekazała Termika.
W przesłanym PAP komentarzu podkreśliła jednocześnie, że "nie ma więc mowy, po pierwsze o gwałtownym przegrzaniu sieci, po drugie o utrzymywaniu temp. 50 st. C przez 10 godzin". PGNiG Termika S.A. zwróciła także uwagę na to, że awarie sieci ciepłowniczej w Warszawie wystąpiły w wielu miejscach w ostatnich dniach, również tam, gdzie EC Żerań nie obejmuje ich bezpośrednio swoim zasięgiem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24