"Przedarliśmy się w końcu jakoś na Żoliborz" - napisali przedstawiciele Lotnej Brygady Opozycji pod zdjęciem, na którym ich samochód ciągnący przyczepę kempingową przejeżdża obok ośmiu radiowozów w okolicy domu Jarosława Kaczyńskiego. Policja tłumaczy, że funkcjonariusze zabezpieczali zgromadzenia na ulicy Mickiewicza.
W sobotnie popołudnie odbywały się manifestacje przeciwko partii rządzącej. W protest zaangażowały się Lotna Brygada Opozycji i Wolne Media, które przywiozły ze sobą przyczepę kempingową z napisami "Przestańcie kraść" oraz "WyPAD2020" (PAD to skrót od słów "Prezydent Andrzej Duda"). Przez głośniki odtwarzane były fragmenty przemówień prezydenta Dudy. A w ciągnącym przyczepę aucie siedziała osoba w masce-karykaturze głowy państwa.
- Nasza akcja wyszła nieco niespodziewanie i spontanicznie. Mieliśmy brać udział w marszu z placu Konstytucji przed Pałac Prezydencki, ale nie było zgody policji, żebyśmy pojechali z uczestnikami. Gdy wyjechaliśmy sprzed Sejmu na plac Konstytucji od razu mieliśmy "ogon" w postaci nieoznakowanych radiowozów. Jechały za nami kia i bmw. Zrobiliśmy tak kilkanaście okrążeni wokół placu. Potem, wiedząc, że na Mickiewicza jest inna mała manifestacja, postanowiliśmy tam przejechać - relacjonuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Piotr Łopaciuk z Lotnej Brygady Opozycji.
Radiowozy na Mickiewicza
Przejazd przyczepy relacjonowany był na Facebooku przez aktywistów jadących w drugim aucie. Później na Twitterze udostępnili oni zdjęcie z podpisem "Nie martwcie się twitery. Przedarliśmy się w końcu jakoś na Żoliborz". Widać na nim jedno skrzyżowanie Mickiewicza i Potockiej zablokowane przez radiowozy. W kadrze można naliczyć osiem policyjnych pojazdów.
- Przyjechaliśmy od strony Potockiej i udało nam się skręcić w Solskiego. Ulica Mickiewicza była całkowicie zatkana. Liczba policjantów i radiowozów przekraczała dwukrotnie liczbę manifestujących - zauważa Łopaciuk. - Policjanci nas nie blokowali, ale po drugim objeździe okolicy ulica Solskiego była już zastawiona radiowozem. Nie dało się na nią wjechać - dodaje.
Zdjęcie skomentował na Twitterze Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji. "I to w związku z Państwa przemieszczaniem się czy może zupełnie, niezależnym zdarzeniem, całkowicie niezwiązanym z Państwem? Z tego co wiem, te radiowozy w ogóle nie są związane z Państwem. Takie parcie na szkło, co nie" - napisał.
"Próba stworzenia sensacji"
Zdaniem policji aktywiści próbowali tą fotografią wywołać mylne wrażenie, że byli blokowani przez funkcjonariuszy. Tymczasem miało to związek z tym, że w sobotę na ulicy Mickiewicza, także przed domem Jarosława Kaczyńskiego, odbywała się manifestacja zorganizowana przez Ogólnopolski Strajk Generalny.
- Ta rzekoma blokada jest wyłącznie próbą stworzenia sensacji. Mieliśmy do czynienia ze zgromadzeniem, jakie od lat są zabezpieczane przez policję. Gdy jego uczestnicy poruszają się drogą, ruch jest wyłączany. Nie ma wtedy możliwości, żeby jakikolwiek pojazd dostał się na odcinek drogi, gdzie trwa zgromadzenie. Niezależnie od tego jakie ma napisy, po prostu nie zostanie tam wpuszczony. Nie jest to praktyka stosowana od wczoraj - zaznacza w rozmowie z tvnwarszawa.pl Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
- Najważniejsze jest bezpieczeństwo uczestników zgromadzenia. A to konkretne zgromadzenie zostało zgłoszone i przebiegało zgodnie z zapowiedzianą wcześniej trasą. W sobotę zabezpieczaliśmy w sumie kilkadziesiąt imprez i zgromadzeń - dodaje Marczak.
Zastrzega też, że nie może podać nam liczby policjantów ani radiowozów, które brały udział w zabezpieczeniu manifestacji na Mickiewicza. Jak tłumaczy, stołeczna policja nigdy nie informuje o liczbach odnoszących się do sił i środków użytych w czasie zgromadzeń.
Policja jeździła za przyczepą?
Lotna Brygada Opozycji odpowiedziała na komentarz rzecznika KGP: "Z całym szacunkiem dla Polskiej Policji, ale całodzienna asysta niebieskiego hyundaia i złotego BMW nie jest nam potrzebna. Prosimy pozdrowić załogi obu aut, ale myślimy, że przydałyby się bardziej, gdzie indziej". Dodała też zdjęcia wspomnianych samochodów.
"I to są jakieś kolejne zdjęcia, jakie wykonaliście po tym, jak podjechaliście, aby zrobić zdjęcia sugerujące zrobienie blokady ‘pod Was’. Takie kolejne kłamstwo? Honorowo - to należałoby wytłumaczyć, że nikt Was nie ścigał i blokował a zdjęcie jest reżyserowane. Kolejny #FakeNews" – odpisał Ciarka.
Rzecznik KSP zapytany przez nas, czy nieoznakowane radiowozy śledziły przyczepę aktywistów, odparł, że nie będzie komentował tej sprawy.
Lotna Brygada Opozycji to grupa słynąca z happeningów wymierzonych w partię rządzącą. Są znani m.in. z akcji na placu Piłsudskiego, gdzie tuż po jednej z miesięcznic katastrofy smoleńskiej, Leszek Piątkowski poruszał się w pobliżu żołnierzy przebrany za tekturowy czołg.
Patrole w okolicy domu prezesa
Oficjalnie policja nigdy nie potwierdziła, że funkcjonariusze są delegowani do strzeżenia domu Jarosława Kaczyńskiego. Portal tvn24.pl dotarł jednak do rozkazu, który określa podział obowiązków policjantów w jednej z kompanii warszawskiego oddziału prewencji. Z dokumentu wynika, że przy Pałacu Prezydenckim służbę pełni czterech policjantów, dwóch jest wyznaczonych do ochrony ambasady rosyjskiej, a czterech ma pełnić służbę w miejscu opisanym jako KRP V, czyli na terenie żoliborskiej komendy rejonowej.
Z informacji zebranych przez dziennikarzy portalu podczas dwutygodniowej obserwacji oraz z rozmów z informatorami wynika, że w odniesieniu do Żoliborza rozkaz ma tak naprawdę dotyczyć ulicy Mickiewicza oraz bliskiej okolicy willi Jarosława Kaczyńskiego, której pilnuje czterech policjantów w mundurach wspieranych przez dwóch "tajniaków". Funkcjonariusze zmieniają się co osiem godzin, co oznacza, że w trakcie doby zaangażowanych bywa nawet 18 funkcjonariuszy. Czytaj więcej na ten temat >>>
kk/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter