- Quad może przejechać i zniszczyć lęg, ale hałas, spaliny i presja ludzka - pozostawiony zapach, śmieci - one mają daleko szersze oddziaływanie - mówi Andżelika Gackowska, zastępczyni dyrektora ds. gospodarki leśnej Lasów Miejskich.
W sobotę tydzień temu aktywiści miejscy nagrali osoby, które na quadzie jeździły po terenie rezerwatu nad Wisłą. O wpływ na przyrodę takiej jazdy PAP zapytała zastępczynię dyrektora ds. gospodarki leśnej Lasów Miejskich Andżelikę Gackowską.
- Jeżeli chodzi o wpływ na przyrodę, to od płoszenia po fizyczne zniszczenie. Płoszenie jest czasami bardziej groźne od tego fizycznego zniszczenia. Bo na przykład quad może przejechać i zniszczyć lęg, ale hałas, spaliny i presja ludzka - pozostawiony zapach, śmieci - one mają daleko szersze oddziaływanie - powiedziała dyrektor.
Szereg zniszczeń
Zaznaczyła, że jeżeli jest to incydentalny przypadek, to wiadomo, że zwierzęta są przystosowane do tego, żeby przeżywać stres i się regenerować po przeżyciu stresu. - A jeżeli mówimy o realiach miejskich, kiedy te zwierzęta są płoszone kilka, czy kilkanaście razy dziennie przez długi czas, to mamy do czynienia z nakładającym się notorycznym stresem. To jest bardzo groźne dla dzikich zwierząt - podkreśliła.
- Takie jazdy mogą zniszczyć rośliny, uszkodzić drzewa, zniszczona bywa również gleba i to jest szczególnie trudne w takich miejscach, jak na przykład na wydmach, gdzie grunt jest bardzo lekko pokryty roślinnością, albo wcale jej tam nie ma. Gdzie zerwanie takiej nawierzchni roślinnej, zniszczenie przez koła takich pojazdów powoduje erozję wietrzną, ale też i wodną - przekazała.
Dodała, że może również dojść do zanieczyszczeń nie tylko spalinami, ale np. olejami czy smarami. - Generalnie można tych zniszczeń wymienić cały szereg i czasami te pośrednie mogą być groźniejsze w dłuższej perspektywie czasowej - podkreśliła.
W Warszawie nie ma Straży Leśnej
Wskazała, że jeżeli chodzi o Lasy Miejskie, to ten problem nie jest jakiś drastyczny. - Czasami wprawdzie spotykamy się ze śladami po przejeździe quadów, czy np. motocykli crossowych, niemniej jednak są to jednostkowe przypadki. Ma to różne przyczyny - powiedziała.
- Lasy Warszawskie są bardzo intensywnie odwiedzane przez warszawiaków, więc takie nielegalne poruszanie się quadem czy motocyklem byłoby natychmiast zauważone i zgłoszone do odpowiednich służb. Natomiast nadleśnictwa naokoło Warszawy mają taki problem i tereny zieleni, które są jednak mniej udostępnione rekreacyjnie, takie, jak np. tereny nadwiślane, ale również obszary nieużytków, są użytkowane w taki nielegalny sposób przez poruszające się pojazdy - zaznaczyła.
Zaznaczyła, że zabezpieczeniem dla miejskich lasów jest bardzo duża odwiedzalność i trudność wjazdu, np. samochodem na tereny leśne. - Bo o ile można, np. quadem, ominąć szlaban czy przejechać między drzewami, to już samochodem nie da się ominąć tych szlabanów - podkreśliła.
- W Warszawie nie ma Straży Leśnej. Lasy Państwowe mają w swojej strukturze taką komórkę jak Straż Leśna. To są pracownicy, którzy patrolują dobrze znany im teren, więc wiedzą, gdzie jakie sytuacje mogą się zdarzyć. I mają też możliwość ujęcia, czyli zastosowania przymusu bezpośredniego, nałożenia mandatu, więc mają narzędzia prawne - powiedziała.
Podkreśliła, że Lasy Miejskie są jednostką miasta i tu rolę organów porządkowych pełni policja i straż miejska. - Wiadomo jednak, że są to jednostki, które mają w swoim zakresie działań bardzo dużo różnych obowiązków i ściganie "quadowca" w lesie, czasami przegrywa z poważniejszymi tematami. Wnioskowaliśmy o powołanie w Straży Miejskiej specjalnego referatu, który byłby analogiczny do Straży Leśnej. Tam byliby pracownicy, którzy znają przepisy dotyczące terenów leśnych, potrafią się na tych terenach poruszać, znają granice różnych zarządców, czy granice form ochrony przyrody - wskazała.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Miasto Jest Nasze