Podczas konferencji poświęconej pomocy dla ukraińskich uchodźców prezydent Warszawy został zapytany przez reportera TVN24 o sprawę łodzi, którą za ponad pół miliona złotych zamierza kupić stołeczna straż miejska. Rafał Trzaskowski oświadczył, że zna sprawę i że "wzbudziła w nim niepokój". - Ta sprawa na pewno zostanie wyjaśniona i będą wyciągnięte z niej konsekwencje - zapowiedział. Uznał jednak, że sam zakup ma sens. - Mówimy o zakupie łodzi za ponad pół miliona złotych. Łódź straży miejskiej jest potrzebna, jeżeli chodzi o to, co dzieje się na Wiśle - wyjaśnił.
Dopytywany o efekty rozmowy z komendantem Zbigniewem Leszczyńskim, którą miał odbyć, odparł krótko: - Dowiecie się państwo (o nich - red.) w ciągu najbliższych dni i tygodni.
Sprawa łodzi za ponad pół miliona
Przetarg na łódź dla straży miejskiej został ogłoszony na początku listopada ubiegłego roku. Wpłynęła tylko jedna oferta, od spółki Marine Lab, która zaproponowała 589 tysięcy złotych. Uznano ją za korzystną i zaakceptowano. W zamówieniu strażnicy wskazali, że łódź będzie przeznaczona do patrolowania różnego rodzaju akwenów, podejmowania osób tonących oraz prowadzenia akcji ratunkowych w przypadkach zagrożenia życia i zdrowia.
Do specyfikacji warunków zamówienia był dołączony szczegółowy opis przedmiotu. Znalazły się w nim konkretne wymagania i parametry, jakie powinna spełniać łódź. Przyjrzeli się im aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze i inicjatywy Stop Cham. Sprawę opisali w środę w mediach społecznościowych. Zgłosili zastrzeżenia do rozdziału dotyczącego minimalnych wymagań wobec sonaru. Zarzucili, że opis zamówienia został skopiowany ze strony producenta, który potem wygrał przetarg. Zapowiedzieli zawiadomienie prokuratury w sprawie możliwych nieprawidłowości przy przetargu. Po raz kolejny zaapelowali też o dymisję wieloletniego komendanta stołecznej straży Zbigniewa Leszczyńskiego.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska