Warszawskie kluby zamknięte na cztery spusty. Cisza. A w zagłębiu przy 11 Listopada 22 tłum i gwar. Niemal tak, jak przed pandemią, tyle że w maseczkach, z dystansem, no i nie w piątkowy wieczór, a w środku dnia. Ale stoliki zajęte, w kuchni ruch, a na podwórku trudno o wolne miejsce. Na ulicy kolejka na ponad sto osób ciągnie się na kilkadziesiąt metrów, w niej młodsi, starsi, całe rodziny. Tacy bez domu i tacy, którym jest ciężko, choć dom ciągle mają. Wszyscy cierpliwi. W końcu docierają do wymalowanego kredą koła na chodniku i napisu "STOP".
Stoją przed okienkiem Serca Miasta.
Najpierw wymiana maseczki
- Co dziś potrzeba? - pyta Daria. - Jakieś bokserki by były? - dopytuje młody mężczyzna i już szykuje siatkę.
W niewielkim pomieszczeniu prowizoryczne półki. A tam posegregowane: koszuli, kurtki, spodnie, bluzy, skarpetki, bokserki. W różnych rozmiarach. Na parapecie maszynki do golenia, podpaski. - Dezodorant dziś będzie? – pyta inny mężczyzna. - A dziś mam! – słyszy od Darii. Luśka Żagałkowicz, która oprowadza nas po Sercu Miasta, ani na moment nie przestaje działać i organizować: - Zawsze jest problem z butami, żadna liczba nie wystarcza!
"Nowi" na 11 Listopada
Fundacja "Serce Miasta" na Pragę wprowadziła się na przełomie lutego i marca. Pomagali od dawna, ale chcieli usystematyzować działalność, być bazą dla tych, którzy potrzebują pomocy. 215-metrowy lokal dało miasto. Tuż obok wejścia na podwórko, gdzie w dawnych zabudowaniach Fabryki Wyrobów Gumowych Brage mieści się znane praskie zagłębie klubowe: Skład Butelek, Hydrozagadka, Chmury.
Lokal nie miał prądu, ogrzewania i wody. Dostali gołe ściany, okna i drzwi. I wtedy przyszła pandemia. - Zanim zaczęliśmy się zastanawiać, jak zrobić remont, zawitała pandemia, która na chwilę zatrzymała nas w domu. Na chwilę, bo szybko się okazało, że #zostanwdomu nie jest dla każdego.
Osoby w kryzysie potrzebują teraz pomocy bardziej niż kiedykolwiek. Większość instytucji i organizacji, które pomagały im na co dzień, zawiesiła swoją działalność. Serce Miasta próbowało działać dalej. Nieśmiało, w partyzanckich warunkach, zaczęli od kanapek raz, dwa razy w tygodniu. Rozdali trochę maseczek, trochę płynu do dezynfekcji. - Ale to okazało się kroplą w morzu potrzeb. Osoby żyjące na ulicy zostały prawie bez wsparcia - mówi Żagałkowicz.
Zaczęło się więc mierzenie temperatury, wymiana maseczek, ubrania, buty, środki czystości, jedzenie, ciepłe zupy, porady terapeutów, prawniczki, pracownicy socjalnej, pomoc ratownika medycznego. Codziennie przychodzi tu 100, 150 osób z całej Warszawy. W poniedziałek było około 250.
Ubrania, mydło, telefon
Ciepłe skarpety, spodnie, kurtki, koszulki dostają od darczyńców. Wszystko trafia do "sortowni". Do pomieszczenia zawalonego kartonowymi pudełkami i foliowymi reklamówkami. Codziennie, do późna, pracuje tu kilkanaście osób. Segregują. - Tu zawsze jest największy młyn. Segregujemy rzeczy, które od razu trafiają do ludzi. Wygląda to, jak wygląda, lekka partyzantka, ale myślę, że przy tym, jak wyglądają inne organizacje, również rządowe, jest to jedyny sposób, żeby pomóc tym ludziom.
Na 11 Listopada można przynieść mydło, maseczki. - Przede wszystkim potrzebna jest męska bielizna, śpiwory, namioty, pianki do golenia, maszynki do golenia, buty używane. Podkreślam: my nie chcemy, żeby kupowali nowe buty, ale żeby nie były z dziurami. Spodnie dresowe, bluzy z kapturem. To są takie rzeczy, które wychodzą codziennie w ilości 150 sztuk. To jest niekończąca się potrzeba. Nie ma opcji, żeby przedobrzyć z ilością.
Jeśli ktoś chce pomóc, może przynieść rzeczy bezpośrednio na podwórko - od godziny 10 do 16. A jak ktoś nie może przyjechać, to można zostawić numer telefonu. Przyjadą wolontariusze. Można też podrzucić "jakąś kanapkę albo owoce" do stojącej na podwórku lodówki. Ktoś skorzysta w nocy, kiedy drzwi Serca Miasta będą już zamknięte.
Kiedyś koncerty, teraz kanapki
Serce Miasta błyskawicznie się rozrosło. Dostawcą prądu został niedziałający przez wirusa klub Hydrozagadka. Sposób: przedłużacz przez środek podwórka. Od rana do wieczora w klubie trwa też produkcja kanapek. Ktoś robi na zapleczu zupę. Ktoś kroi chleb na stoliku, przy którym jeszcze niedawno siedzieli klienci. Witold Grzybowski, właściciel klubu: - W czasie pandemii można zarażać nie tylko wirusami, ale też dobrocią.
Ludzie jedzą na świeżym powietrzu, na zazielenionym podwórku. Obok, na stolikach z drewnianych skrzyń, stoją napoje. Kawa, herbata, woda. Przy jednym ze stolików pod parasolem rozmowy ukraińsko-polskie. Tłumacz i pracownica socjalna pomagają wypełniać dokumenty. - Staramy się pomagać nie tylko doraźnie, w postaci ubrań czy jedzenia, ale również pomocą w dokumentach. Mamy tłumaczy, którzy tłumaczą z rosyjskiego czy ukraińskiego na polski, a nasz pracownik socjalny stara się pomóc wypełniać formularze urzędowe. Mówi, co się należy, gdzie się udać. Zna się na rentach, emeryturach czy zasiłkach, kieruje tych ludzi do odpowiedniej placówki – tłumaczy Żagałkowicz.
Kawałek dalej - "stanowisko fryzjerskie". Też pod chmurką, tuż przy graffiti. - Staramy się aktywizować osoby w kryzysie, żeby mogły coś robić. Tutaj mamy naszych dwóch ulubieńców, u nas zostali fryzjerami na czas pandemii. Pomagają nam bardzo, obcinają po kilka osób dziennie, liczymy, że uda nam się znaleźć im pracę w tym zawodzie.
Sprzęt fryzjerski mają za darmo. Hurtownia jest po sąsiedzku, pomogła. Ktoś krzyczy: kto do medyka?! Lekarz czeka już na zapleczu. - Co jeszcze jest wspaniałe - to, że robimy to w ramach współpracy sąsiedzkiej. Będziemy robić to dalej, jak długo będzie potrzeba, ale nadal pozostaje problem remontu, bo pomieszczenia wyglądają trochę jak z horroru – przyznaje Żagałkowicz.
- Oczywiście, że jakoś dajemy radę, ale nie może tak być w nieskończoność. Dlatego jeśli możecie dorzucić się do remontu, to byłoby super. My ze swojej strony obiecujemy, że nie sprowadzimy naszych działań do wydawania rzeczy i jedzenia, umacniając niewydolny i słabo działający system przeciwdziałania bezdomności. Zamierzamy ten system zmienić i to już się powoli zaczęło właśnie w Sercu Miasta - apeluje.
Autorka/Autor: kz/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl