- Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty: niezatrzymania się do policyjnej kontroli oraz prowadzenia pod wpływem środków odurzających - powiedziała nam w czwartek Joanna Węgrzyniak, oficer prasowa południowopraskiej policji.
Do zdarzenia doszło na ulicy Bronisława Czecha. Policjanci z warszawskiej drogówki zauważyli kierowcę, który przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Zareagowali i używając sygnałów uprzywilejowania w radiowozie nieoznakowanym, ruszyli w kierunku tego samochodu. Kierowca jednak się nie zatrzymał.
Jechał pod prąd, znacznie przekraczał prędkość
Na nagraniu, które opublikowali policjanci, widzimy, że kierowca nie zatrzymuje się do policyjnej kontroli, wręcz przeciwnie – przyspiesza. Wyprzedza auta poboczem, wciska się między jadące prawidłowo samochody. Policjanci robią to samo. "Sceny mrożące krew w żyłach" - opisują swoją interwencję funkcjonariusze.
"Kierowca zaczął w sposób niebezpieczny oddalać się w kierunku Wesołej, po czym zawrócił w kierunku Warszawy, a przy ulicy Wawerskiej zjechał na jezdnię dla kierunku przeciwnego i jechał pod prąd" - opisują.
"Na wielu odcinkach znacznie przekraczał dopuszczalną prędkość, zmieniał w sposób nieprawidłowy i niebezpieczny pasy ruchu, nie ustępując pierwszeństwa innym pojazdom, a następnie jezdnią dla kierunku przeciwnego zmuszał jadące pojazdy do niebezpiecznego hamowania i zatrzymania" - dalej relacjonują.
Na nagraniu widzimy, że uciekający przed policjantami kierowca miał na liczniku ponad 150 km/h (w miejscu, gdzie mógł jechać maksymalnie 100 km/h). Kiedy jedzie pod prąd, inni, jadący prawidłowo kierowcy, są zmuszeni do niebezpiecznych manewrów.
Ostatecznie na ulicy Wierzchowskiego drogę zablokował mu oznakowany radiowóz. Pościg trwał kilka minut. "Kierujący był trzeźwy, ale wstępne badania wykazały, że kierował pojazdem będąc pod wpływem środka odurzającego" - poinformowali w mediach społecznościowych policjanci.
"Ścigany samochód odholowano na parking depozytowy, kierowcy zatrzymano prawo jazdy, a on sam został zatrzymany i osadzony w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych. Dalsze losy kierowcy rozstrzygnie sąd" - dodali funkcjonariusze.
Autorka/Autor: kz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP