Do wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych, w którym jechało dwóch policjantów i dwie nastolatki, doszło ponad miesiąc temu. Wciąż nikt nie usłyszał zarzutów, a prokuratura prowadzi śledztwo "w sprawie". Nie wiadomo również, na jakim etapie jest prowadzone w Komendzie Stołecznej Policji postępowanie dyscyplinarne wszczęte wobec obu funkcjonariuszy.
- Postępowanie jest ciągle prowadzone, gromadzony jest materiał dowodowy w sprawie - przekazała nam w tym tygodniu Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Równolegle do śledztwa prokuratorskiego, prowadzonego "w sprawie", a nie "przeciwko", w Komendzie Stołecznej Policji wszczęto wobec dwóch funkcjonariuszy postępowanie dyscyplinarne. Rzecznika prasowego komendy Sylwestra Marczaka zapytaliśmy, czy postępowanie jeszcze trwa. Do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. 20 stycznia informował natomiast, że "w przedmiotowej sprawie wszelki komentarz udzielony będzie dopiero po zakończeniu naszych czynności".
"Policja nie zdradza szczegółów, chroniąc się tajemnicą postępowania"
Sprawą policjantów zajęły się też posłanki Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska oraz Aleksandra Gajewska, które przeprowadziły kontrolę poselską w komendzie. Z ich ustaleń wynika, że jeden z policjantów, ten, który prowadził samochód, ma 18-letni staż pracy. Drugi policjant, który był pasażerem, jest po kursie podstawowym. Pracował dwa miesiące. Był to jego pierwszy patrol i pierwsza interwencja.
Posłanki informowały, że starszy policjant otrzymał sześć zarzutów dyscyplinarnych, natomiast młodszy - cztery. Starszy funkcjonariusz został zawieszony. Posłanki dopytywały o treść tych zarzutów i dlaczego tylko jeden z policjantów został zawieszony. Nie otrzymały odpowiedzi. Są w stałym kontakcie z komendantem stołecznym, ale konkretów brak.
- Policja nie zdradza szczegółów, chroniąc się tajemnicą postępowania. Dopóki nie skończy się śledztwo, nie będzie też wiadomo, jak skończy się ostatecznie postępowanie dyscyplinarne wobec policjantów - przekazała reporterowi TVN24 Aleksandra Gajewska.
Wypadek radiowozu w Dawidach Bankowych
Przypomnimy: do zdarzenia doszło na początku stycznia pod Warszawą w pobliżu skrzyżowania ulic Kinetycznej i Złote Łany w Dawidach Bankowych. Do służb dotarło zgłoszenie do wypalaniu traw. Policjanci zastali na miejscu strażaków i grupę młodzieży (potem zapewniali, że to oni dzwonili w sprawie pożaru). Po interwencji policjanci przewieźli radiowozem 17- i 19-latkę. Rozbili auto na drzewie.
Zgodnie z relacją dziewczyn, kazali im uciekać. Nie wezwali pomocy, mimo że pasażerki były poszkodowane. Policja potwierdziła, że "uzyskały pomoc medyczną we własnym zakresie". Młodsza miała poważny uraz nosa, kilka dni po zdarzeniu przeszła operację.
Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak przekazywał później, że nie ma żadnych podstaw, by "te osoby w tym radiowozie się znalazły". Stąd decyzja o wszczęciu czynności dyscyplinarnych wobec policjantów.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN